Ukarana za reportaż? [OPINIA]
Poznajcie Basię Krzyżanowską. Ma siedemnaście lat, jest uczennicą IV LO w Toruniu, ma niezwykły dryg do dziennikarstwa a przede wszystkim kocha pomagać zwierzętom. Nie robi tego, by wrzucać do internetu swoje zdjęcia ze słodkimi psiakami i kotkami, ale stara się realnie pomagać czworonogom, zwłaszcza tym, które pomocy potrzebują najbardziej – schorowanym, porzuconym, starym, zaniedbanym. Kiedy więc Basia przyniosła do naszej redakcji reportaż o starych psach ze schroniska dla zwierząt, które z powodu wieku mają marne szanse na adopcję, nie mieliśmy wątpliwości, że taki materiał na naszych łamach znaleźć się powinien. Choćby dlatego, żeby poruszyć serca Czytelników, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę, jaki los czeka psich emerytów. Materiał przygotowany został przez początkującą dziennikarkę bardzo solidnie. Nie stawiał nikomu zarzutów, nie zrzucał winy na kogokolwiek, nie pokazywał ludzkiej bezduszności. To był tekst o smutnym losie, zapomnieniu i beznadziei. Poruszający, wzruszający i przede wszystkim prawdziwy.
Rzadko zdarza się, aby młody człowiek potrafił tak głęboko wczuć się w los zwierzęcia. Jeszcze rzadziej, aby tak bardzo się zaangażował w próbę – wydawałoby się beznadziejną – poprawy losu niechcianych, starych psów. Gratulowaliśmy Basi tego materiału. Tak właśnie zdobywa się w zawodzie dziennikarza pierwsze, najlepsze szlify.
Tymczasem Basia za swoje zaangażowanie została ukarana. Szefowa toruńskiego schroniska dla zwierząt tuż po publikacji materiału na naszym portalu zażądała naniesienia poprawek, z których miało wynikać, że los toruńskich psich seniorów jest o wiele lepszy, niż ich odpowiedników w innych częściach Polski. Ze słów pani kierownik schroniska mogliśmy wywnioskować, że starym psom rzeczywiście trudniej jest znaleźć nowy dom i problem dotyczy w zasadzie całej Polski, z wyjątkiem toruńskiego schroniska. Być może przeszlibyśmy nad sprawą jedynie z należytym zdziwieniem. Kiedy jednak po publikacji materiału w wydaniu papierowym „Tylko Toruń” Basia została przez kierowniczkę schroniska oskarżona o działanie na jego szkodę i usunięta z grona wolontariuszy, uznaliśmy, że należy wziąć młodą dziennikarkę w obronę. Tym bardziej, że to właśnie publikacja na łamach „Tylko Toruń” miała być przyczyną odsunięcia wolontariuszki od pracy z czworonogami. Styl, w jakim potraktowano Basię, również pozostawiał wiele do życzenia. „Dyscyplinarna” rozmowa z siedemnastolatką miała zostać nagrana. W jej trakcie padły też liczne oskarżenia o brak profesjonalizmu dziennikarskiego (jakby można oczekiwać go od licealistki, a szefowa schroniska dla zwierząt była osobą do tego uprawnioną), nielojalność i chęć naruszenia dobrego imienia toruńskiego schroniska.
W obronie córki stanęła jej matka, która kilkukrotnie prosiła panią kierownik o przywrócenie Basi do grona przyjaciół schroniska. Gdy jednak nie przyniosły one rezultatu, złożyła na kierowniczkę skargę do Urzędu Miasta Torunia, oraz skierowała sprawę do prokuratury (postępowanie nie zostało wszczęte). Szefowa schroniska zaangażowała w sprawę adwokata, który ma bronić jej interesów. Sytuacja zrobiła się bardzo poważna.
Znając dobrą opinię o toruńskim schronisku, w którym dobrostan podopiecznych stoi na pierwszym miejscu a zaangażowanie całego personelu jest nie do podważenia, próbowałem kilkukrotnie skontaktować się z szefostwem schroniska. Jeździłem tam osobiście, telefonowałem. Po miesiącu starań, doczekałem się wreszcie rozmowy telefonicznej z Agnieszką Szarecką, kierowniczką toruńskiego schroniska. Jedyne, czego się dowiedziałem, to zapewnienie, że Basia z grona wolontariuszy schroniska usunięta została nie z powodu materiału na łamach „Tylko Toruń”. Z jakich? Nie wiadomo.
Rzecz jasna szefowa schroniska ma prawo wybierać wolontariuszy według swojego uznania, to jej święte prawo. Trudno mi jednak łącząc fakty uwierzyć, że tekst młodej dziennikarki był bez znaczenia przy podejmowaniu tej decyzji. Jeśli tak, stała się rzecz niedobra, niedopuszczalna. Odpowiedzialność za tekst ponosi nie tylko autorka, ale i wydawca, redaktor naczelny. Jeśli znalazły się z nim jakiekolwiek nieprawdziwe informacje, nieścisłości, naszym obowiązkiem jest je sprostować – to przecież normalna praktyka w mediach kierujących się właściwą etyką zawodową. Nie mamy problemu z przyznaniem się do pomyłki, do przeprosin. Jeśli jednak młody, początkujący dziennikarz spotyka się z represjami tylko dlatego, że zaangażował się w pomoc niechcianym, schorowanym zwierzętom, redakcja ma obowiązek wziąć go w obronę.
Nie zamierzam namawiać kierowniczki toruńskiego schroniska do przywrócenia Basi do grona wolontariuszy. Nie chcę też jej bezpodstawnie oskarżać, bo wiem, że jest ona, podobnie jak Basia, całym sercem zaangażowana w pomoc czworonogom. Zwracam się jednak z apelem, aby nie doszukiwać się ataków tam, gdzie ich nie ma. I nie odgrywać się nad słabszym, bo żadna to satysfakcja upokorzyć i zmusić go do płaczu. Czasem serce trzeba mieć nie tylko dla zwierząt. Dla ludzi też.
Damian
8 stycznia 2021 @ 09:12
Wolontariuszem jest ten, kto dobrowolnie i świadomie oraz bez wynagrodzenia angażuje się w pracę na rzecz osób (w tym przypadku zwierząt), organizacji pozarządowych, a także rozmaitych instytucji działających w różnych obszarach społecznych.
Wolontariat powinien przynosić satysfakcję, spełnienie swoich motywacji, zyskując nowych przyjaciół i znajomych, zdobywać wiedzę, doświadczenie i nowe umiejętności, a nie być obozem pracy, za którą nikt nie powie nawet, dziękuję, wręcz przeciwnie zacznie wymyślać i narzucać nowe obowiązki.
Wolontariuszom zależy na dobru zwierząt, a Pani kierowniczka skrzętnie to wykorzystuje.
Pani kierownik wygląda na to, że się już wypaliła, potrzeba świeżości na tym stanowisku.
Ludzie pracujący w schronisku mają wielkie serca i są pełni poświęcenia tak samo jak wolontariusze (których Pani kierownik chce najwyraźniej odstraszyć). Basia napisała dziesiątki pięknych opisów psów ukazujących je z jak najlepszej strony i została ukarana za artykuł, który nie miał na celu w żaden sposób atakować schroniska, ale widocznie Pani kierownik ma skłonności do nadinterpretacji i znajduje swoje błędy w miejscach, gdzie ich nie ma i obraża za to innych.
Torunianie są zaangażowani w sprawy schroniska i w żadnym mieście nie spotkałem się z tak wysokim zainteresowaniem lokalnej społeczności o los zwierząt. Nie każdy może adoptować psa, ale bardzo chętnie pomagają w bieżących potrzebach schroniska. Gdy schronisko ogłosi jakąś akcję zbiórki, odzew ludzi jest wręcz natychmiastowy. Fajnie jak by Pani Szarecka nie zepsuła reputacji schroniska przez własne kompleksy.
saba
8 stycznia 2021 @ 09:33
Dość to niespójne, dobra opinia o schronisku to zasługa ludzi tam zaangażowanych i pracujących. Instytucję prowadzi Pani Szarecka.To chyba dobrze je prowadzi, skoro placówka ma dobrą opinię.
Gjk
8 stycznia 2021 @ 01:50
Wydaje się, że obecna formuła kierowania schroniskiem-wyczerpała się. Zmiany, zmiany, zmiany. Może, następująca formuła: Rada schroniska(np. rodzice wolontariuszy) i kierownik schroniska,.podlegający Radzie. Co na to osoby zainteresowane?
Maciej Gajdzik
8 stycznia 2021 @ 12:47
Opieka nad bezdomnymi zwierzętami powinna być prowadzona przez samorządową jednostkę organizacyjną. Wtedy okazałoby się, ile to powinno kosztować.
Schronisko na Paluchu sformalizowało swoje relacje z wolontariuszami. M.in. dokładnie wiadomo, jakie zachowania dyskwalifikują wolontariusza.
Bea
8 stycznia 2021 @ 13:16
A co rodzice wiedzą o zarzadzaniu schroniskiem? O potrzebach zwierzat porzuconych, chorych, starszych? Kto zWas wie na czym polega wolontariat w schronisku? Kto z Was był wolontariuszem?
Chyba nikt z Was hejtujących….
K. Z.
8 stycznia 2021 @ 16:47
Jestem wolontariuszką i przepracowuję w schronisku kilkadziesiąt godzin w tygodniu i nigdy do głowy mi nie przyszło obnosić się z tym. Na tym polega wolontariat
Gjk
8 stycznia 2021 @ 00:58
Konkrety na stòł! Ile godzin rocznie przepracowują w schronisku wolontariusze? Odpowiedz kierowniczko, byle zgodnie z dokumentami. Jaka jest wartość ich pracy? Niech wszyscy rodzice poznają prawdę. A może wy tam, w schronisku chcecie kontroli społecznej? To ile, ile godzin rocznie kierowniczko, przepracowują dla was wolontariusze? Karty na stòł.
Maciej Gajdzik
8 stycznia 2021 @ 13:12
Ewidencję czasu pracy wolontariuszy prowadzi schronisko na Paluchu.
Wujek
8 stycznia 2021 @ 14:59
Toruń prowadzi właśnie taką ewidencję. Są również organizowane szkolenia dla wolontariuszy.
K. Z.
8 stycznia 2021 @ 16:43
Jestem wolontariuszką i przepracowuję w schronisku kilkadziesiąt godzin w tygodniu i nigdy do głowy mi nie przyszło obnosić się z tym. Na tym polega wolontariat
Dog
9 stycznia 2021 @ 22:25
Kilkadziesiąt godzin tygodniowo? Szacun! Ponad etat
Gjk
8 stycznia 2021 @ 00:47
„czułostkowość i mizianie”? Nie za dużo sobie pozwalacie w tym schronisku wobec młodzieży? To jest schronisko dla zwierząt, czy może schronisko „etatowe” dla kilku osòb? To jak to jest tam z wami?
Tr
8 stycznia 2021 @ 09:29
Tak, to nie miejsce na czułostkowość i mizianie. Trzeba być ponad to i nie rozczulać się… nad sobą.
Mama Zuzi
8 stycznia 2021 @ 00:46
„Znając dobrą opinię o toruńskim schronisku, w którym dobrostan podopiecznych stoi na pierwszym miejscu a zaangażowanie całego personelu jest nie do podważenia”.
Sposób w jaki Basia została potraktowana i fakt jej odsunięcia od pracy wolontariusza niestety tą tezę podważa. Jak można próbę zwrócenia uwagi na trudną sytuację psich seniorów określić „chęcią naruszenia dobrego imienia toruńskiego schroniska”? Mało jest młodych ludzi z tak ogromnym sercem do zwierząt i tak oddanych sprawie. Takie Basie kierownictwo powinno po rękach całować za to, że są, że chcą. Bez takich Baś schronisko by utonęło, a cała masa porzuconych bid razem z nim. Brak słów…
Basiu, jesteś wspaniała, rób dalej swoje!
GT
8 stycznia 2021 @ 09:26
Pracuję w schronisku od lat i zapewniam, iż artykuł niczego nie podważa, ponieważ prezentuje tylko punkt widzenia jednej strony. To nie jest rzetelne dziennikarstwo.
Aga
8 stycznia 2021 @ 00:34
Szkoda, że p. A.Szarecka nie chce wyciągać całej prawdy o pannie wolontariuszce. Tu nie chodziło o ten mijający się z prawdą artykulik, to sprawa dużo poważniejsza. Wolontariat to odpowiedzialność, a nie czułostkowość i mizianie.
Gjk
8 stycznia 2021 @ 00:12
Poniżenie, bezprawne ograniczenie praw obywatelskich tej dziewczyny, młodego człowieka-to sprawa na proces przed sądem. Kto sprawuje nadzòr nad tym schroniskiem?
Wujek
8 stycznia 2021 @ 00:07
Najwidoczniej za dużo dobrych wolontariuszy… Oby kolejny przetarg na prowadzenie schroniska wygrał ktoś inny. Mam nawet swój typ, ale o tym może innym razem.
PS. Pomoc przyda się chociażby w schronisku Disel.
Ja
8 stycznia 2021 @ 09:55
Oj nie trzeba być Einsteinem, żeby rozpoznać większość autorów komentarzy. Czytamy to i piszemy chyba tylko „wy” i „my”. Ktoś jeszcze nas czyta?
Maciej Gajdzik
8 stycznia 2021 @ 13:10
Ja 🙂
KATARZYNA
8 stycznia 2021 @ 19:17
Dobry wolontariat w schronisku polega na ścisłej współpracy. Wolontariusze pracują wg zaleceń pracowników, wśród których są weterynarze, technicy weterynarii i zoopsycholodzy. Za całość pracy odpowiedzialna (również prawnie) jest Pani Szarecka.
Zainteresowany
7 stycznia 2021 @ 23:18
Szok. Jak można tak potraktować wolontariuszkę, która wkłada całe swoje serce w tę ciężką, wolontarystyczną pracę? Basia nie poddawaj się. Tacy wolontariusze to skarb. Szkoda, że szefostwo schroniska nie potrafi takiego skarbu docenić.
ABC
8 stycznia 2021 @ 09:20
A co ma w takim razie zrobić szef, jeśli wolontariusz jego zdaniem szkodzi placówce, którą prowadzi? Placówce, która ma dobrą opinię i wolontariat na wysokim poziomie (wg fachowców)?
Maciej Gajdzik
9 stycznia 2021 @ 10:36
Zapytać o radę reprezentację wolontariuszy? O ile się nie mylę, osoby wspierające schronisko powołały stowarzyszenie.
W Warszawie sprawy dyscyplinarne wolontariaszy rozpatruje rada wolontariuszy.
BTW w tamtejszym regulaminie wolontariatu brak takiego przewinienia, jak publiczna wypowiedź na temat obiektywnie kiepskiego losu starych psów.
Od strony PR większe ryzyko dla podmiotu prowadzącego działalność gospodarczą powodują uprawnione publiczne próby analizowania sposobu realizacji zadania gminy, niż przejście nad publikacją do porządku dziennego. Nie potrafię sobie wyobrazić, jaki negatywny wpływ mógłby mieć artykuł na treść specyfikacji istotnych warunków zamówienia w przetargu na prowadzenie schroniska.
Gjk
7 stycznia 2021 @ 22:55
A to ciekawe. A ta kierowniczka to finansuje to schronisko, czy może schronisko ją? Niech odpowie by czytelnicy, ktòrzy schronisko utrzymują wiedzieli. A do tej kierowniczki to trudniej się dziennikarzowi dostać niż do Prezydenta miasta a nawet do Posła na Sejm RP? Ciekawe, prawda czytelnicy? A ten Łukaszenka, to też przypadkiem nie był kierownikiem? Eee…ch..
Wolontarisz
8 stycznia 2021 @ 09:10
Jestem wolontariuszką w schronisku.W ostatnim czasie większość starych psiaków znalazła dom. Z wieloletniego doświadczenia wiem, iż smutny obraz zwierzaków nie służy schronisku i tak oceniam artykuł Basi. Każdy wolontariusz jest na wagę złota, ale pracujemy w grupie, musimy być zgrani i skoro coś szkodzi schronisku, patrz: zwierzakom , to nie ma opcji, żeby się to tolerować. Przykro nam z powodu Basi, ale to nie miejsce na samowolkę.
Maciej Gajdzik
8 stycznia 2021 @ 12:25
„skoro coś szkodzi schronisku, patrz: zwierzakom , to nie ma opcji, żeby się to tolerować. Przykro nam z powodu Basi, ale to nie miejsce na samowolkę.”
Twoja wypowiedź potwierdza hipotezę, że przyczyną zakończenia współpracy z wolontariuszką była jej wypowiedź medialna.
Lidia
8 stycznia 2021 @ 13:03
Pytam, gdzie tu samowolka?
K. Załucka
8 stycznia 2021 @ 16:01
Wolontariusze, pracownicy i szefostwo jest zdania, iż treść artykułu, wzbudzająca litość i żal nie służy dobrze takim miejscom. Nie zachęca do odwiedzin i adopcji. Nie opowiadamy o naszych emocjach mediom,bo to nie jest dobra promocja schroniska.
Wolontariusz
8 stycznia 2021 @ 16:13
Przez ryzyko usunięcia z wolontariatu wolę pozostać anonimowa. Proszę nie wypowiadać się za wszystkich wolontariuszy ponieważ nie każdy ma takie samo zdanie jak szefostwo. Nawet jeśli artykuł w jakiś sposób się nie spodobał to chyba zbyt dużą karą było wyrzucenie młodej dziewczyny z wolontariatu. Wychodzi na to, że albo zgadzasz się z p. Szarecka albo robisz wypad.
Piotr Korpal
8 stycznia 2021 @ 10:11
Schronisko prowadzi prywatna firma. Kierowniczka schroniska jest właścicielem tej firmy. Nie jest to jednostka budżetowa Urzędu Miasta.
Błażej Wu
8 stycznia 2021 @ 11:04
Pierwszy obrońca najswietszej kierowniczki schroniska jak zawsze w gotowości.
To juz drugi przypadek – przynajmniej o którym wiem- gdzie brak profesjonalizmu wychodzi przez wyrzucenie wolontariusza, bo tak się komuś podoba.
I co z tego, że schronisko prowadzi prywatna firma skoro miliony złotych idą z budżetu miasta? Czyli też moich pieniędzy.
Szkoda dziewczyny, mam nadzieję, że zmotywuje ją to bardziej do działania na rzecz zwierząt bez ciągłego widoku hajsu przed oczami, jak większość „prozwierzęcych” firm i fundacji w Toruniu ma to w zwyczaju. Najważniejsze, że wszystko na kocie się zgadza.
Na szczęście niedługo już kolejny przetarg.
Piotr Korpal
8 stycznia 2021 @ 11:26
Jak zwykle kieszonkowy intelekt. Było pytanie, więc odpowiedziałem. Już nie raz pokazałeś, że nie bardzo wiesz o czym piszesz. Typowy ignorant.
Maciej Gajdzik
8 stycznia 2021 @ 12:34
Panie Piotrze, opieka nad bezdomnymi zwierzętami jest zadaniem wspólnoty samorządowej, którą stanowią mieszkańcy gminy.
W związku z polityką organu zarządzającego gminy (outsorcing) – dbanie o wspólne dobro, jakim są bezdomne zwierzęta, jest traktowane jako działalność gospodarcza, prowadzona przy użyciu mienia gminy (nieruchomości i wyposażenia schroniska dla bezdomnych zwierząt).
Piotr Korpal
8 stycznia 2021 @ 12:43
Dokładnie tak. O tym właśnie pisałem. Ktoś zapytał jak finansowane jest schronisko, więc odpowiedziałem. Nie będę odnosił się do treści artykułu. Nie znam powodów zwolnienia wolontariusza.
Maciej Gajdzik
8 stycznia 2021 @ 12:56
Stawiam więc kropkę nad „i” – to nie jest zwyczajna działalność gospodarcza.
BTW relacje wolontariuszy z gminą oraz z operatorem schroniska powinny być sformalizowane, tak jak ma to miejsce w Warszawie.