Uprowadzenie królika [FELIETON]
Miało być tak pięknie, podhalańsko. Maryja, Jezusek, sianko i… królik. Wprawdzie szopka niezbyt wystawna, prawie taka jak stajenka w Betlejem za czasów Heroda, ale za to stanęła w samym centrum Lubicza i została dumnie zaprezentowana na gminnym profilu fejsbukowym z dziękczynieniem dla panów Rybińskiego, Jackiewicza, Karpińskiego oraz przede wszystkim radnego Bombolewskiego.
Poza artystycznie rozstawionymi w niej figurkami, atrakcją miał być żywy królik kicający między Maryją, Józefem, Trzema Królami, a gipsowymi barankami. Sielski klimat zburzył jednak wpis na tym samym gminnym profilu: Zaginął królik z szopki. Ktoś? Coś?
Szybko okazało się, że ktosiem-cosiem jest Fundacja Azyl dla Królików z Torunia, której przedstawiciele przygarnęli zwierzę. Nakarmili, ogrzali, napoili, zawieźli do weterynarza – grosza za to nie żądając! Postawa godna pochwały. W kontekście głośnej „piątki dla zwierząt Kaczyńskiego”, mieliśmy przecież okazję dowiedzieć się sporo na temat traktowania czworonogów w Polsce.
Kontakt z Fundacją Azyl dla Królików trudny nie jest. Wystarczy wysłać wiadomość w aplikacji messenger. Napisałem do nich. Odpowiedź przyszła po kilkunastu minutach.
Przed chwilą znalazłyśmy na fb Gminy Lubicz informację o tym, że zaginął królik z szopki, ale co ciekawe ta informacja pojawiła się 11 godzin temu. Czyżby nikt wcześniej nie zauważył? W każdym razie Fundacja Azyl dla Królików nie zabrała królika z szopki w Lubiczu, my wyłącznie przyjęłyśmy pod swoją opiekę pozbawionego opieki – porzuconego królika (o czym świadczy też to, że brak królika zauważono po ponad 2 tygodniach, co oznacza, że przynajmniej przez te 2 tygodnie nikt się nim nie opiekował), w sprawie którego zareagowała anonimowa osoba.
Jeśli więc przedstawicielki Fundacji Azyl dla Królików w Toruniu mają rację, lubicka szopka bożonarodzeniowa została w zasadzie postawiona po to, by dobrze wyglądała na zdjęciu, tradycji stało się zadość, a panowie Rybiński, Jackiewicz, Karpiński i przede wszystkim radny Bombolewski, poczuli się docenieni. Królik był jak mięso armatnie – spełnił swoje zadanie i został porzucony. Żal tylko, że zgotowano mu śmierć głodową. Starzy ludzie z Lubicza przecież wiedzą jaka śmierć najlepsza jest dla hodowlanego „króla”. Jeszcze w latach 70-tych za niejednym domem stały tam klatki z królikami – tak się wtedy zarabiało na skórkach i delikatnym mięsie. Całe szczęście dziś mamy inne czasy.
Nie wiem jak wydział promocji Urzędu Gminy Lubicz wyjaśni tę wpadkę. Uprzedzając liczne z jego strony płynące pod adresem naszej redakcji oskarżenia zapewniam, że to nie my stoimy za opracowaniem planu uprowadzenia królika. Sprawa ma bowiem głębsze dno. Pokazuje nie tylko stosunek do zwierzęcia, ale i do tradycji. Bez względu na to, czy chodzimy do kościoła, czy nie chodzimy, bożonarodzeniowa tradycja zasługuje na szacunek, odrobinę uwagi. Chyba, że dziękczynienie za jej postawienie składa się jednoznacznym przeciwnikom kościoła katolickiego – bo wtedy, to zwykła hipokryzja.
Ocalony królik ma na imię Agnes. Daje już radę, przeżyje. Choć nie wiem kto jest jego właścicielem – gmina, osoba prywatna, czy też został schwytany na wolności – wiem, że dziś jest w dobrych rękach. Sprawdźcie sami – Fundacja Azyl dla Królików z Torunia.
14 stycznia 2021 @ 09:19
Niebywałe! Wykorzystali kròliczkę i… porzucili na śmierć głodową! Kto?! O Matko Boska!! A ci czterej mężczyźni? Tak pozostawić ją bez ubranka? O Jezu!!