Większe kompetencje NIK = mniej afer [FELIETON]
Przyzwyczailiśmy się do afer politycznych. Stały się one już codziennością, która nie robi na nas większego wrażenia. Szeroko otwieramy oczy, słuchając o ewidentnych nieprawidłowościach, korupcji czy marnotrawieniu publicznych pieniędzy. Po chwili jednak zazwyczaj już o tym zapominamy. Najczęstsze komentarze, jakie widuję, to „i tak się nic nie zmieni” albo „nikt nie poniesie konsekwencji”.
To przerażające!
Niebywałe jest również to, jak potrafimy umniejszać niektóre przekręty tylko dlatego, że powiązane są z partią, z którą sympatyzujemy. Gdy wychodzi na jaw jakaś afera z politykiem partii, na którą głosowaliśmy, to przymykamy oko. Wmawiamy sobie i innym, że zapewne jest to wyolbrzymione. Jednak gdy w identycznej sytuacji znajdzie się polityk partii przeciwnej, jesteśmy już przekonani, że informacje, które wyciekły, to prawdopodobnie tylko wierzchołek góry lodowej. Trzeba taką osobę od razu zamknąć, a najlepiej ukamienować.
Złodziej to złodziej, a oszust to oszust. To nie podlega dyskusji niezależnie od przynależności partyjnej.
Problemem jest to, że na końcu najczęściej nikt nie ponosi odpowiedzialności.
Raporty NIK są druzgocące. Po informacjach, jakie otrzymujemy, powinny posypać się dymisje, a niestety nikomu włos z głowy nie spadł.
Musimy zakończyć ten kabaret! Dlatego jako koło Polskie Sprawy złożyliśmy w Sejmie projekt ustawy nadającej prezesowi Najwyższej Izby Kontroli uprawnienia prokuratorskie. Mamy już dość zamiatania afer pod dywan. Ta ustawa daje prezesowi NIK skuteczne narzędzia eliminacji wykrytych nieprawidłowości poprzez umożliwienie wniesienia aktu oskarżenia.
Czy politycy odważą się zagłosować za?
Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję to sprawdzić.