Wybory, wybory i po wyborach [FELIETON]
Wszystkim startującym warto pogratulować odwagi i determinacji. Kandydowali, mając wiarę i nadzieję na sukces, który pozwoli im choć trochę zmienić nasz mały świat na lepsze. Przynajmniej ja miałem taki cel. I chociaż radnym nie zostałem, to chciałbym podziękować wszystkim, którzy na mnie głosowali.
Teraz, przynajmniej tam, gdzie wyniki są już znane, na kilka tygodni zapadnie cisza. W zaciszu gabinetów będą się wykuwały nowe koalicje. W ogniu dyskusji powstaną pomysły i programy, które odcisną się piętnem na jakości i warunkach naszego życia w kolejnych latach. Bo wybory samorządowe nie są o wielkich sprawach. Są o problemach, które dotyczą nas każdego dnia. Droga, szkoła, lekarz. Wywóz śmieci, ogrzewanie czy zaopatrzenie w wodę. Gdzie będzie sklep, a gdzie bloki mieszkalne. Ludzie, których wybraliśmy, będą na co dzień zmagać się z zadaniami, problemami, których inni nie dostrzegają. Ale bez których bardzo trudno byłoby nam żyć we współczesnym świecie. Bo czy ktoś z nas zastanawia się, skąd się bierze woda w kranach; albo gdzie znikają nasze śmieci? Nawet jeśli, to raczej pobieżnie i bez wchodzenia w niuanse. Tymczasem ludzie w samorządach „żyją” tym każdego dnia. Starają się wdrożyć swoją wizję naszej gminy, naszego powiatu czy województwa. I głęboko wierzą, że wizja ta będzie dobra dla nas wszystkich. Dla naszego życia, pracy i odpoczynku. Jeśli ułożą nasz świat tak, że zamiast nas cieszyć, będzie nas uwierał, będą musieli się z tego wytłumaczyć. Ponoszą taką zwykłą ludzką odpowiedzialność. Niektórzy mówią na to „wstyd”. Przed kolegą, sąsiadem czy członkami swojej rodziny. I trzeba mieć w sobie dużo odwagi, żeby taką odpowiedzialność przyjąć. Brawo.
Chcesz przeczytać, co do przekazania mają inni nasi felietoniści? Kliknij tutaj, aby sprawdzić Tylko Toruń lub tutaj, aby sprawdzić Poza Toruń.