Żegnaj lato na rok… [FELIETON]
…śpiewała Zdzisława Sośnicka. Początek września nastraja nieco nostalgicznie. Dni coraz krótsze. Drzewa powoli gubią liście, a uroczystości upamiętniające napaść Niemiec na Polskę powodują, że ta zaduma nabiera dodatkowego wymiaru.
Im człowiek starszy, tym i nostalgia coraz bardziej daje o sobie znać. A ponieważ od marca tego roku nieuchronnie bliżej mi jest do 50 niż do 40, odczuwam to na własnej skórze. Choć o nauczycielach najwięcej mówi się 14 października, to dla mnie zawsze ze szkołą, a nie byłoby jej, gdyby nie nauczyciele, najbardziej kojarzył się początek września. Kim bylibyśmy, gdyby nie nasi nauczyciele?
W szkole nie zawsze potrafiliśmy ich docenić. W tym roku zmarła moja Nauczycielka języka polskiego. Nie mogłem pojechać na pogrzeb, ale było kilku kolegów z naszej klasy. Pamiętam jednak nasze spotkania już po maturze, przy herbacie u Niej w mieszkaniu. Jej satysfakcję, gdy kończyłem studia, radość z mojej pierwszej książki. Ileż wysiłku włożyła Pani Profesor, żeby nauczyć nas literackiej wrażliwości, że nie wspomnę o zwykłej ortografii?
„Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” – pisał ks. Jan Twardowski. Zapatrzeni w heroiczne postawy, jak Janusz Korczak, czy literackie wzorce, jak Stanisława Bozowska z noweli Żeromskiego, zapominamy o „siłaczkach” i „siłaczach” naszych czasów, którzy – niedoceniani i ciągle zbyt kiepsko opłacani – uczą kolejne pokolenia Polaków. Uczą tak, że Jan Lechoń o historii naszej Ojczyzny mógł napisać, „że nie ma dziejów piękniejszych niż Twoje i większej chluby niźli być Polakiem”.
Nie byłoby tego wiersza i tej najpiękniejszej recenzji naszych dziejów, gdyby nie polscy nauczyciele. Spieszmy się, jeśli nie kochać, to docenić ich, gdy są jeszcze obok nas, bo bez nich nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy.