Zrobić się z tego może telenowela pt. „Taśmy Kaczyńskiego” [FELIETON]
Mamy wysyp afer z ludźmi PiS w roli głównej: aferę SKOK, aferę GetBack, KNF, KGHM, aferę Bartłomieja M. Do tych starych doszła nowa – afera koronna, naczelna, prezesowska.
„Taśmy Kaczyńskiego” ujawnił wtorkowy artykuł w „Gazecie Wyborczej” z zapisem nagrań prezesa, próbującego w rodzinnym gronie wymigać się pewnemu Austriakowi – też rodzina – od zapłaty za usługi przygotowujące budowę dwóch wież biurowych.
Nie sposób efektów ujawnienia tych rozmów jeszcze dokładnie oszacować. Czy PiS i sam Kaczyński stracą na niej, kto w ogóle zyska i generalnie jak to wpłynie na scenę polityczną tuż przed festiwalem wyborów w 2019 r.?
Osobiście, choć mam pewien dystans do sprawy, to nie uważam, że nic się nie stało. Zapewnienia wszystkich świętych PiS-u o tym, że prezes to anioł, bo nie przeklina na nagraniach, są po prostu śmieszne.
Sytuacja jest poważna z wielu powodów. Po pierwsze, na sprawę kładzie się cieniem obowiązujący system finansowania partii. O tym w całości poświecę odrębny tekst.
Po drugie, sceną polityczną po raz drugi w tej kadencji wstrząsają nagrania, na których słychać rozmowy najważniejszych funkcjonariuszy w państwie, by potem trafić do mediów.
Po trzecie, i temu zaprzeczyć się nie da, Jarosław Kaczyński – pociągający za wszystkie sznurki władzy w Polsce – rozgrywa prywatny interes na pograniczu prawa, a już na pewno obiektywnie łamie zasady etyki i jasnego rozdziału polityki od biznesu.
Przed nami, co zapowiadają dziennikarze, kilkadziesiąt godzin nagrań. Zrobić się z tego może telenowela pt. „Taśmy Kaczyńskiego”, która w odróżnieniu od poprzednich – niezrozumiałych przez większość odbiorców afer – będzie przykuwała uwagę milionów, bo będzie dotyczyć spraw rodziny prezesa, jego życia, polityki i dużych pieniędzy.