Osiem miesięcy za kratami. Śledztwo umorzono, a Diego tkwi nadal w schronisku
Dlaczego Diego od ośmiu miesięcy mieszka w toruńskim schronisku dla bezdomnych zwierząt? Dlatego że ugryzł człowieka? Czy dlatego, że jego właścicielowi życie potoczyło się tak, że mieszka w altance na działce i pracuje sprzątając toruńskie ulice? Co do tego drugiego nie mają wątpliwości sąsiedzi pana Marcina i wolontariusze pomagający mu odzyskać psa.
Pan Marcin mieszka na terenie jednego z ogrodów działkowych na Bydgoskim Przedmieściu. Na co dzień pracuje w MPO, ima się również dorywczych prac wśród sąsiadów w ogrodzie. Łatwo go było rozpoznać, gdy wieczorem szedł na spacer z psem, bo Diego wyposażony był w obrożę z lampkami. Pan Marcin nie jest aniołem, zdarza mu się wypić, pali papierosy, ale nikt nie odmówi mu wrażliwości na krzywdę zwierząt. Mówi powoli, prostymi słowami, bardzo się denerwuje, gdy opowiada o psie. Odkąd odebrano mu Diego, jest zawiedziony i smutny.
-Byłem tam w prokuraturze jak to się stało, chciałem się dowiedzieć co z psem, czy dadzą mi papier – mówi powoli. – Ta kobieta mnie wyprosiła za drzwi. Powiedziała: “Mało ma pan problemów!”. I tyle. Wszyscy obiecali pomóc i nic. Boję się, że go uśpią.
Co się wydarzyło? W połowie września 2018 Diego ugryzł Romana D., sąsiada pana Marcina z działek. Trzy dni później człowiek ten zmarł na sepsę. Jak mówią sąsiedzi i świadkowie, Roman D. wszedł pod wpływem alkoholu na teren działki, gdzie przebywał pies i zabrał mu piłkę. Gdy się schylał, Diego ugryzł go w nos. Roman D. nie pojechał jednak do szpitala, a karetkę wezwał po kilku godzinach, gdy nos spuchł i nadal krwawił. Trzy dni później zmarł wskutek posocznicy, a pan Marcin w obawie przed zemstą rodziny zmarłego zamieszkał u ojca. Sąsiedzi z ROD mówili, że już wcześniej Roman D. wchodził na teren ogródka pana Marcina pod jego nieobecność, drażnił psa i go bił. Do tych informacji Prokuratura Toruń-Zachód nie dotarła, jak również do opinii wydanej na piśmie przez zoopsychologa w lutym 2018, że pies nie jest agresywny.
-Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum – Zachód w Toruniu prowadziła śledztwo w sprawie sygnatura PR 2 Ds. 315.2018 o czyny z art. 160 par. 1 i 3 kk, art. 157 par. 1 kk i inne – informuje Andrzej Kukawski, rzecznik toruńskiej prokuratury. –W jego toku, dnia 18 września 2018 r. zatrzymany został protokolarnie od Ewy L. pies wabiący się Diego, który ugryzł Romana D., a ten ostatni zmarł w szpitalu na skutek zakażenia posocznicą. Pies umieszczony został w schronisku, gdzie poddano go obserwacji i badaniom, z tego powodu, że szczepiony przeciwko wściekliźnie był (przed zdarzeniem) w dniu 18 lutego 2017 r. Z opinii i badań wykonanych w śledztwie wynikało, że pies nie wykazywał objawów wścieklizny. Ustalono jednakże, że istniej związek przyczynowy pomiędzy ugryzieniem przez psa a zakażeniem (pierwotnym bądź wtórnym) rany i śmiercią ugryzionego. Dnia 25 lutego 2019 r. śledztwo zostało umorzone z braku ustawowych znamion czynu zabronionego. W dniu 11 kwietnia 2019 r. do ww. prokuratury wpłynął wniosek właściciela zwierzęcia o wydanie psa. Do wniosku załączone było zaświadczenie ze schroniska z lutego 2019 r. dotyczące Diego, które nie było dotąd znane prokuratorowi referentowi tej sprawy. Podjęto działania mające na celu zweryfikowanie danych zawartych w tym zaświadczeniu, a po otrzymaniu stosownych danych wniosek Marcina P. o wydanie psa zostanie niezwłocznie rozpatrzony. Niestety akta sprawy nie zawierają jakichkolwiek danych o wizycie w prokuraturze właściciela psa, stąd nie mogę się do tego ustosunkować.
Nie wszyscy muszą znać się na medycynie, dlatego zapytaliśmy weterynarzy o to, czy to jest możliwe, żeby po tak niewielkim ugryzieniu doszło u człowieka do sepsy. Czego się dowiedzieliśmy? Przede wszystkim wścieklizna jest chorobą wirusową i a sepsa bakteryjną. Szczepionka chroni przez dwa lata od podania, zatem Diego był chroniony do lutego 2019 roku, aczkolwiek polskie prawo mówi o obowiązku szczepienia co roku. Nie ma zatem związku pomiędzy faktem szczepienia lub nieszczepienia psa a chorobą, na którą zmarł Roman D. Po drugie, jak powiedzieli nam weterynarze, aby zgon nastąpił w tak krótkim czasie organizm musiał być bardzo osłabiony, wyniszczony, toczony chorobą. Gdyby doszło do skaleczenia w trakcie prac ogrodniczych, efekt mógłby być ten sam.
Najbardziej w sprawie bulwersuje fakt, że dopiero po naszych ustaleniach pan Marcin dowiedział się, że Diego mógłby wrócić do niego już 25 lutego, gdy umorzono sprawę. Dlaczego?
-W śledztwie w sprawie sygnatura PR 2 Ds. 315.2018 o czyny z art. 160 par. 1 i 3 kk, art. 157 par. 1 kk i inne, Marcin P. nie był stroną, stąd nie był w żaden sposób powiadamiany o jego zakończeniu – poinformował nas Andrzej Kukawski, rzecznik toruńskiej prokuratury.
Jak to jest możliwe? O sprawie został poinformowany Rzecznik Praw Obywatelskich. Tymczasem pies przebywa nadal w toruńskim schronisku, schudł, przeszedł skomplikowane złamanie nogi i nie jest w najlepszej kondycji. Pod listem w sprawie jego oddania podpisali się wszyscy sąsiedzi pana Marcina. Czy ich głos zostanie wzięty pod uwagę?
Dzialkowiczz
29 maja 2019 @ 18:15
Pies wrócił do właściciela…. Wkoncu.
Miałem okazję 2x widzieć tego psa i jedyne co zauważyłem to mega chęć do zabawy i lizania z radości może dlatego że wiem jak postępować z psami. Zadko się zdarza że pies atakuje bez powodu a w tym przypodku podobno Roman denerwował psa chwilę przed zdarzeniem bo miał WYPITE więc….
gość
24 maja 2019 @ 00:32
Danula Ciebie pierwszą
Danula
24 maja 2019 @ 00:17
Czeka tylko żeby nas zjeść ☹
Anna popraw się
23 maja 2019 @ 21:30
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że właściciel psa jest na per Pan. Natomiast osoba, która zmarła jest zwyczajny Roman D. On byl jakimś przestępcą? PANI ZGNILIZNA, TAK SIE NIE PISZE ARTYKUŁÓW
Mac
23 maja 2019 @ 23:02
Romana już nie ma, więc nie jest panem.
Gilun
23 maja 2019 @ 19:41
Wystarczyło nie wchodzić na nie swój teren nawet jak znajomy i nie ważne że właściciel psa też wchodził na teren zmarłego. Pies niczemu nie winny!!!!!
Dzialkowicz
23 maja 2019 @ 20:11
Chciałbym przypomnieć, że zmarły został zaproszony na tą działkę gdy wydarzenie miało miejsce. A pies jest bardzo agresywny, Gdyby nie płot to by każdego zagryzł na alejce. Więc, jeżeli kogoś się zaprasza na tą działkę to należy zapewnić mu bezpieczeństwo, czyli zabrać tego psa w miejsce, gdzie nie bedzie stwarzał zagrożenia. Pies może i nie winny (mimo że pitbulle są agresywne, taki instynkt) ale winny jest właściciel i słusznie, że nie odzyskał psa (czyt. potwora). Poza tym, w artykule pełno kłamstw. Rozumiem, że wy wszyscy macie pitbulle i pewnie nie gryzą tylko połykają w całości 🙂 Ale to że wasz przytulak nie jest agresywny to nie znaczy, że jego pies też nie był. Gdyby zdarzył się jakiś dziwny zbieg okoliczności i własciciel faktycznie by dostal spowrotem tego psa, to polecam się przejśc z malym dzieckiem po alejce, gdzie za płotem bedzie czytał ten agresywny pies. A najlepiej spróbujcie go pogłaskać bo przecież pitbulle to takie przytulaski 🙂
Danula
24 maja 2019 @ 00:16
Czeka tylko żeby nas zjeść ☹
gość
24 maja 2019 @ 00:29
potworem to sam jesteś nie douczony trolu
Gość
23 maja 2019 @ 20:46
Pies to pies nigdy nie wiadomo jak się zachowa w danej sytuacji ale właściciel chodził również w odwiedziny z psem ,powinien być wyczulony i bardziej ostrożny .
Zwierzolub
23 maja 2019 @ 19:31
Rasa agresywna? weź ty człowieku najpierw się dokształć a dopiero po tym wypowiadaj publicznie bo większych bzdur dawno nie czytałam.Od kiedy pies na swoim terenie powinien mieć założony kaganiec?Sam go sobie załóż by więcej nie pier……takich głupot publicznie i proponuję poczytać fachową literaturę na temat tej rasy bo pańska niewiedza mówi sama za siebie?
Dokształć się
23 maja 2019 @ 20:15
Dokładnie, polecam się dokształcić. Pitbulle kiedyś były traktowane jako psy do walk przeciwko sobie.
Danula
24 maja 2019 @ 00:14
Nie ma psów rasy agresywnej to ludzie wymyślili To Człowiek jest najbardziej agresywną rasa Jak się psa drażni lub wchodzi na posesję bez zaproszenia to każdy będzie bronił
Dzialkowicz
23 maja 2019 @ 18:42
Autorka artykulu bardzo zmanipulowała artykuł. Ten pies byl bardzo agresywny. Nie raz szedłem na swoją działkę i wiele razy wyrywał sie przez płot jakby chcial już zagryźć. Taka rasa psa jest agresywna i nawet jeśli sie kogos zaprasza (sam na pewno ten czlowiek nie wlazł na działkę) to pies z gory powinien miec kaganiec. zresztą pies nie byl szczepiony co rok. To jest pies rasy agresywnej, nie zwykly kundelek. Takich psów nie powinno sie hodować. Nie rozumiem co autorka chciala nam przedstawić, ale powinno sie wysłuchać drugiej strony zamiast pisać takie bzdury
Działkowicz
23 maja 2019 @ 18:57
Zresztą ci ludzie (tego psa) również przychodzili na dzialke Pana Romana bez żadnych zaproszeń. Od tak wchodzili
Gosc
23 maja 2019 @ 19:38
Ten pan zapomniał nadmienić ze pies zaatakował i pogryzł innego psa a prawda jest ze ludzie bali się przechodzić koło działki ze względu na psa , nie prawda jest ze pan Roman bił tego psa miał nie jednego i lubił zwierzęta owszem bawił się .A prawda jest ze przychodzili do siebie na wzajem , łatwo jest oczerniać kogoś co bronić się nie może .
Danula
24 maja 2019 @ 00:13
Nie ma psów rasy agresywnej to ludzie wymyślili To Człowiek jest najbardziej agresywną rasa Jak się psa drażni lub wchodzi na posesję bez zaproszenia to każdy będzie bronił
gość
24 maja 2019 @ 00:26
jesteś debilem i tyle
A
24 maja 2019 @ 12:21
Przecież jest napisane że ten czlowiek wszedl pod nieobecność wlasciciela..wiec raczej nie byl zaproszony..jak wchodzisz na czyjsc teren bez pozwolenia to twoje ryzyko..
Dzialkowicz
24 maja 2019 @ 13:11
Zmarły wszedł na teren działki, bo był na nią zaproszony. Artykuł strasznie zmanipulowany aby ze zmarłego zrobić winowajcę
Pomoc
23 maja 2019 @ 00:17
SCHRONISKO TONIE,TRWA EWAKUACJA ZWIERZĄT
Do schroniska nie można już dojechać autem. Wody wciąż przybywa. Można już tylko dopłynąć łodzią.
Magazyn z karmą jest pod wodą,psy są wypuszczone z boksów.
Potrzebne są domy tymczasowe.
Schronisko Czekadełko w Wadowicach Dolnych koło Mielca.
Prosimy dzwonić do Pani Agaty w sprawach pomocy tel 69372534
Nasza Fundacja:
FUNDACJA ANIMALS PURA VIDA
KRS 0000779249
NIP 8172192745
REGON 382948496
Adres siedziby
166, Wadowice Dolne,
39-308 Wqadowice Górne, Polska
konto 43 1020 4913 0000 9102 0167 2690
Jprdl
22 maja 2019 @ 22:29
A może wolontariusze przy okazji pomogą w adopcji psów obrończyni zwierząt JSW?