Donald Trump wypowiada pewne słowa, nie licząc się z ich konsekwencjami [WYWIAD]
O tym, co może wyniknąć z zamieszek na Kapitolu, do których doszło 6 stycznia i jaki mogą mieć one wpływ na relacje na linii USA-Polska rozmawiamy z dr Marią Wincławską z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.
Jak daleko idące skutki może mieć polaryzacja amerykańskiego społeczeństwa na tle politycznym?
Polaryzacja społeczeństwa amerykańskiego nie jest zjawiskiem nowym, choć na pewno dawno nie osiągnęła takich rozmiarów jak obecnie. Sprzyja jej wiele czynników, poczynając od populistycznego przekazu Donalda Trumpa, który chętnie dzieli ludzi i wskazuje wrogów swoich i Ameryki, poprzez łatwiejsze niż w przeszłości uzewnętrznienie podziałów i okopanie się w nich dzięki mediom społecznościowym, aż do zmęczenia społeczeństwa amerykańskiego sytuacją pandemiczną ze wszelkimi jej konsekwencjami, nie tylko zdrowotnymi, ale także ekonomicznymi. Na to jak daleko idące będą skutki polaryzacji, wpływ będzie miała prezydentura Joe Bidena, który próbuje ochłodzić temperaturę sporu.
Czy Donald Trump i jego zwolennicy mogą jeszcze zaszokować świat jakimś spektakularnym działaniem przed przekazaniem władzy?
Tego nie wiemy. Komunikat FBI głosi, że służby amerykańskie przygotowują się na ewentualne wydarzenia, które mogą proces przekazania władzy zakłócić i to nie tylko w Waszyngtonie, ale w stolicach wszystkich 50 stanów. Donald Trump, jak wielokrotnie już pokazywał, jest osobą, która wypowiada pewne słowa, nie licząc się z ich konsekwencjami, jak nawoływanie do marszu na Kapitol, które skończyło się wtargnięciem do budynku Kongresu zwolenników odchodzącego prezydenta. A w momencie, gdy sytuacja polityczna jest gorąca, iskra może podpalić lont. Może dojść do niepokojów społecznych czy to w samym Waszyngtonie, czy w innych stanach. Nie wierzę, aby to jednak miały być jakieś zaplanowane i przygotowane przez Donalda Trumpa wydarzenia.
Andrzej Duda pogratulował Joe Bidenowi jako jeden z ostatnich przywódców państw. Czy faktycznie była jakaś realna szansa na to, że to Trump zostanie na drugą kadencję?
Nie było żadnej realnej szansy na to, że Donald Trump zostanie na drugą kadencję, choć 45. prezydent USA zdecydowanie miał taką nadzieję i starał się wszystkimi sposobami, często dość kuriozalnymi, jak dzielenie oddanych przez wyborców głosów na legalne i nielegalne, doprowadzić do unieważnienia wyboru Joe Bidena na 46 Prezydenta. Stany zbudowane są jednak na silnych wartościach prodemokratycznych, mają ugruntowane podstawy prawne, a monteskiuszowska zasada podziału władz, ich wzajemnej kontroli i równowagi jest nienaruszalna. Amerykański system sprawiedliwości odrzucił właściwie wszystkie pozwy składane przez prawników Trumpa dotyczące wyborów, a podważające ich legalność i praworządność. Wyniki wyborów potwierdzili także Kolegium Elektorskie, Kongres oraz wiceprezydent Mike Pence.
20 stycznia zakończy się sojusz PiS-u z Trumpem, a więc główny filar polityki zagranicznej Prawa i Sprawiedliwości. Co to może oznaczać dla naszego kraju?
Stosunki między USA i Polską nawet jeśli osobiście staną się nieco chłodniejsze, gdyż może zabraknąć w nich personalnych relacji, które łączyły Donalda Trumpa z Andrzejem Dudą, pozostaną bez zmian w zakresie relacji sojuszniczych. Dobre relacje leżą bowiem w interesie obu państw. Ze strony administracji Bidena możemy się jedynie spodziewać sporadycznych nacisków na rząd Polski na zachowanie reguł praworządności. Choć i odchodząca ambasador USA Georgette Mosbacher, nie wahała się publicznie zwrócić uwagę np. na politykę rządu i niektórych samorządów dyskryminującą osoby LGBT.
Czy Joe Biden może wziąć pod uwagę brak entuzjazmu władz Polski wobec jego zwycięstwa i odmówić kontynuowania sojuszu między państwami?
Nie, nie ma takiej możliwości. Profesjonalni politycy, a takim jest Joe Biden, kierują się interesami swoich państw, a nie osobistymi sympatiami czy rozpamiętywaniem afrontów, które zostały im uczynione.
Jak ocenia Pani wpis Andrzeja Dudy o ataku na Kapitol? Czy nie powinien być bardziej dosadny, nawet mimo dobrych relacji na linii Trump-Duda?
Mam wrażenie, że wpis prezydenta Dudy, mówiący, że „jest to wewnętrzna sprawa USA”, sugerował raczej, że wspólnota międzynarodowa nie powinna zajmować stanowiska, wobec tego co wydarzyło się w Waszyngtonie. Ponieważ gdyby podobna sytuacja wydarzyła się w Polsce, np. jakaś partia polityczna, która przegrała wybory, nie chciała oddać władzy, mówiąc, że wybory były ukradzione, sfałszowane, to byłaby to także tylko „wewnętrzna sprawa” Polski.
A wpis wcale nie musiał być dosadny! I nie musiał w żaden sposób dotyczyć relacji między oboma panami. Wystarczyło opowiedzieć się po stronie szacunku dla procesów i reguł demokratycznych, a potępić stosowanie przemocy w polityce.
13 stycznia 2021 @ 15:20
………Ale “ekspertkę” wytrzasnęliście . Doczytajcie kim jest ta dr (?!) Maria WINCŁAWSKA.
To taka tam “aktywistka ANTY0kultury i była wykładowczyni “Genderyzmu” na UMK – służącego do “tęczowego” patologizowania kolejnego pokolenia młodych-naiwnych w trybie ANTY-kultury.
Żenada !
13 stycznia 2021 @ 15:10
…ale mi nowość…
O tym samym już dwa miesiące temu mówił poseł Grzegorz BRAUN z Konfederacji Korony Polskiej