Robert Kwiatkowski o sytuacji w Toruniu: “Decyzje powinny być konsultowane z mieszkańcami”
Poseł Lewicy Robert Kwiatkowski zabrał głos w sprawie wczorajszych decyzji toruńskich radnych. Skrytykował władze miasta m.in. za brak dialogu z mieszkańcami i działania mające zniwelować efekty epidemii koronawirusa.
– Z dużym niepokojem od kilku miesięcy śledzę kolejne decyzje władz Torunia, które są konsekwencją epidemii koronawirusa. Za każdym razem próbuję poznać ich logikę i zrozumieć motywacje, jakimi kierują osoby zarządzające grodem Kopernika. Jednak z przykrością muszę stwierdzić, że nie rozumiem większości z tych decyzji i uważam je za złe, a także szkodliwe – przede wszystkim dla mieszkańców Torunia – uważa Robert Kwiatkowski.
Jego zdaniem to, czego brakuje w podejmowaniu decyzji przez władze miasta, to udział samych mieszkańców. Robert Kwiatkowski zarzuca prezydentowi i radnym załatwianie spraw ponad głowami torunian.
– Bez mieszkańców Torunia władze chcą zdecydować o tym, że diametralnie zmieni się np. program budowy dróg lokalnych, czyli jedna ze sztandarowych obietnic wyborczych prezydenta Michała Zaleskiego w ostatnich wyborach. W 2018 r. jako kandydat zapowiedział, że w kolejnej, pięcioletniej kadencji wszystkie drogi osiedlowe, przy których są domy mieszkalne, zostaną utwardzone. Koronawirus brutalnie zweryfikował te plany. Owszem, jeśli mamy oszczędzać to na drogach, a nie na ludziach. Torunianie powinni mieć decydujący głos, które drogi i w jakich latach należy wybudować, a które można odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Chodzi przecież o aż 40 mln zł, które nie trafią na toruńskie osiedla! – podkreśla poseł Lewicy. – Dwa lata temu podczas kampanii Michał Zaleski mówił także o tym, że zamierza podwoić liczbę konsultacji społecznych. Szkoda, że był to jedynie slogan. Bo prezydent nie ma zamiaru rozmawiać nie tylko o tym, która droga nie zasługuje na asfalt lub polbruk, ale także o znacznie ważniejszych sprawach takich, jak finanse miasta.
Robert Kwiatkowski negatywnie odniósł się także do wczorajszych obrad rady miasta, gdzie dyskutowano o drastycznych cięciach wydatków. Jego zdaniem ograniczenia w wydatkach na premie i wynagrodzenia dla urzędników negatywnie wpływają na jakość obsługi mieszkańców.
– Otrzymuję liczne sygnały od moich wyborców o długich kolejkach do miejskich wydziałów i znacznym wydłużeniu czasu załatwiania czasem bardzo podstawowych spraw, jak choćby umówienie się na odbiór dowodu osobiste zamówionego przez e-urząd. Przed epidemią toruńska administracja miejska była uznawana za jedną z najtańszych w Polsce. Kolejne oszczędności niestety przekładają się na obniżenie jakości obsługi mieszkańców. A to jest niedopuszczalne. Jeden z największych pracodawców w mieście, utrzymywany z naszych podatków, nie powinien dawać negatywnego przykładu w tak niepewnych, koronawirusowych czasach, gdy pracownicy oczekują od pracodawców stabilizacji i spokoju – twierdzi Robert Kwiatkowski.
Zwraca także uwagę na fakt, że miasto chce szukać oszczędności na samym bezpieczeństwie mieszkańców. Mowa tu o wyłączaniu oświetlenia ulicznego i ograniczania kursów pojazdów MZK, co przekłada się na problem z zachowaniem bezpiecznego dystansu przez pasażerów.
– To karygodne. Jestem przekonany, że mieszkańcy Torunia w obliczu epidemii koronawirusa byliby gotowi płacić nawet nieco więcej za bilety MZK – np. 3 zł za bilet normalny, a nie 2,8 zł – równoważąc nieco bilans ekonomiczny miejskich przewozów, ale dzięki temu mieć większą częstotliwość kursów i poczucie bezpieczeństwa. Logika władz Torunia jest jednak zupełnie inna – zauważa poseł Lewicy. – Paradoksem jest to, że Toruń mógłby skorzystać z usług wojska w przypadku dezynfekcji miejsc publicznych, w tym np. przystanków czy miejskiego szpitala. Problem w tym, że choć władze Torunia o tym doskonale wiedzą, że w gotowości są specjalistyczne jednostki np. z Brodnicy, to do tej pory nie wystąpiły o bezpłatną pomoc ze strony wojska. Bo i po co?!
Zdaniem Roberta Kwiatkowskiego efekty kryzysu spowodowanego epidemią są trudne do przewidzenia, dlatego nie można ignorować głosu mieszkańców.
– Powinniśmy przejść przez ten trudny czas w sposób odpowiedzialny i razem. Dlatego też te ważne decyzje, jak choćby cięcia wydatków, powinny być konsultowane z mieszkańcami. Nie może być tak, że władza robi to sama, będąc przekonana, że wszystko wie lepiej – podsumował.