Skonieczka: Trudno cokolwiek przewidzieć [WYWIAD]
Z Marcinem Skonieczką, wójtem gminy Płużnica, rozmawia Arkadiusz Włodarski.
Jak ocenia pan program Funduszu Inwestycji Strategicznych?
Plusem jest to, że wszystkie samorządy otrzymały pieniądze. Nie wyeliminowano jednak problemów z poprzednich naborów wniosków. Znowu mamy do czynienia z nietransparentnym i nierównym podziałem środków. Jedne samorządy dostały mniej, inne więcej w przeliczeniu na mieszkańca. Brakuje uzasadnienia takiego, a nie innego podziału.
A jak na tym funduszu skorzysta gmina Płużnica?
Złożyliśmy trzy wnioski i otrzymaliśmy dotację na ten o najmniejszej wartości. Dotyczy on przebudowy i rozbudowy stacji uzdatniania wody na terenie naszej gminy.
Czy pańskim zdaniem kryteria przyznawania tych środków były merytoryczne, czy też jednak chodzi tu o względy polityczne?
Kryteriów merytorycznych nie było żadnych, nie zapisano ich w konkursie. Nie mogliśmy też wybrać, który wniosek jest dla nas najważniejszy. Wypełnialiśmy bardzo skromne formularze, a na końcu premier opublikował listę z nazwami gmin, zadań i kwotami. Jedyny algorytm, który dostrzegam, to taki, że wszystkie samorządy otrzymały pieniądze na co najmniej jedno, najniższe wartościowo zadanie. Te, które są postrzegane jako neutralne, otrzymały je na zadania o większej wartości, zaś te, które są przychylne władzom centralnym, dostały pieniądze nawet na trzy projekty. Widać tu tendencję dzielenia pieniędzy z klucza partyjnego.
Co sądzi pan o projektach podatkowych związanych z Polskim Ładem? Jak z punktu widzenia samorządowca ocenia pan projekt podwyższenia kwoty wolnej od podatku, który będzie miał wpływ na budżety samorządowe?
Z mojego punktu widzenia Polski Ład wprowadza chaos. Mamy połowę listopada, a ustawa jeszcze nie jest opublikowana, więc będzie bardzo mało czasu na przygotowanie się do zmian. Ponadto rząd mówi mieszkańcom, że będą mieli oszczędności na podatkach, podaje konkretne kwoty. W uzasadnieniu ustawy zapisano, że wpływy samorządów z tego tytułu spadną o prawie 27 proc. W gminie Płużnica oznacza to ubytek w kwocie 700 tys. zł. Tymczasem Ministerstwo Finansów przekazało nam informację, że spadek wpływów z podatku PIT wyniesie dosłownie 3 zł, ponieważ prognozy wyliczono według średniej ważonej z 3 lat. Zapewnia się nas, że nie otrzymamy mniej, niż planowaliśmy. Nie wiem jednak, jak to wyjdzie w praktyce. Będziemy dostawać co miesiąc 1/12 zaplanowanych wpłat, a potem ma nastąpić korekta. Jeśli okaże się, że wpływy były mniejsze, to pewnie te środki będziemy musieli oddać. Przyjęte rozwiązania odsuwają problem w czasie, ale go nie rozwiązują. Trudno cokolwiek przewidzieć, więc na ten moment dochody w naszym budżecie są wirtualne.
A jeśli okaże się, że wpływy do budżety będą mniejsze, to czy gmina będzie zwiększać swoje dochody choćby przez podwyżki opłat?
Wykorzystaliśmy już praktycznie wszystkie możliwości zwiększania wpływów budżetowych. Prawie wszystkie stawki podatków planujemy na poziomie maksymalnym. Ceny wody planowaliśmy podnieść o 40 proc., a w ciągu trzech lat nawet o 90 proc., jednak to nie my obecnie o tym decydujemy, a regulator – Polskie Wody, który zgodził się tylko na 20-procentową podwyżkę, więc tu już będą niedobory. Zakładaliśmy w budżecie, że pensje wzrosną o 5 proc., a najniższa krajowa rośnie o 7,5 proc. Inflacja w październiku wzrosła już do poziomu 6,8 proc. Spirala inflacyjna zaczyna się rozkręcać. Ostatnio rozstrzygany był przetarg na dostawę energii elektrycznej. Okazało się, że za prąd zapłacimy o 60 proc. więcej. Przypuszczam, że w ciągu roku będziemy borykać się z wieloma problemami. Trudno jednak prorokować, jak będzie, bo jest zbyt dużo niewiadomych. Chyba to właśnie jest najgorsze w tym wszystkim, po raz pierwszy jesteśmy w takiej sytuacji, że nie wiemy, jak to się potoczy.
Co pan sądzi o tym, że wciąż nie mamy decyzji w sprawie Krajowego Planu Odbudowy i środków z Unii Europejskiej? W dużej mierze trafiają one do samorządów.
Byliśmy przyzwyczajeni do tego, że środki Unii Europejskiej były u nas dość sprawnie wdrażane. Zawsze to się wiązało z przygotowaniem odpowiednich programów, konkursów i później wniosków, ale nigdy nie występowały opóźnienia z powodów politycznych. Teraz mamy do czynienia z sytuacją, w której konflikt rządu z Brukselą powoduje, iż te środki są opóźnione w porównaniu do innych krajów. Nie wiadomo, kiedy – i czy w ogóle – je otrzymamy. To niekorzystna sytuacja, gdyż te środki są potrzebne polskiej gospodarce i samorządom. Pełną odpowiedzialność za ich brak ponosi partia rządząca. Ten niepotrzebny konflikt pokazuje, że dla Zjednoczonej Prawicy partyjne rozgrywki są ważniejsze od interesu naszego państwa. Takie podejście może spowodować negatywne skutki dla rozwoju naszej gospodarki oraz naszych lokalnych społeczności.