Zbigniew Rasielewski: „Wspólnota – to najważniejsze przesłanie mojej kampanii”
– Tylko wspólnie – od prawa do lewa – możemy zrealizować dobre dla miasta i mieszkańców projekty. Jestem gotów współpracować ze wszystkimi – mówi Zbigniew Rasielewski, kandydat PiS na prezydenta Torunia, w rozmowie z Wojciechem Giedrysem.
Jakie stawia pan sobie cele polityczne w tych wyborach samorządowych?
– W przeciwieństwie do jednego z kandydatów na prezydenta Torunia startuję w tych wyborach w podwójnej roli: kandydata na stanowisko prezydenta Torunia i miejskiego radnego. Chcę osiągnąć jak najlepszy wynik w wyborach prezydenckich i wprowadzić jak najwięcej osób do rady miasta. To są dwa najważniejsze dla mnie cele. Równie ważne są dla mnie postulaty programowe, które przedstawiliśmy i które można zrealizować. To nie są pobożne życzenia i obietnice rzucane na wiatr. Wszystkie je można i należy zrealizować.
Kampania PiS w Toruniu wystartowała dość późno, mimo iż już od kwietnia wiedzieliśmy, że to właśnie pan będzie kandydatem partii na urząd prezydenta Torunia.
– Kampania wyborcza rozpoczyna się w momencie, kiedy jest się zarejestrowanym kandydatem. Tak do tego pochodzę. Czas wakacji to zawsze okres martwy w toruńskiej polityce i tak naprawdę wszyscy kandydaci rozpoczęli swoje kampanie po wakacjach. A ten najgorętszy okres – czas debat i rozmów z mieszkańcami – dopiero przed nami. Te trzy tygodnie, które są przed nami to najważniejsza część kampanii.
Patryk Jaki w Warszawie czy Tomasz Latos w Bydgoszczy rozpoczęli swoje kampanie jednak na długo przed wakacjami. Czy ten czas od kwietnia, kiedy zwlekał pan z rozpoczęciem swojej kampanii wyborczej, nie był mimo wszystko stracony?
– Nie, to nie był czas stracony. Patryk Jaki nie ma takiego doświadczenia samorządowego. Tomasz Latos jest dobrym posłem, również był radnym ale nie zastępcą prezydenta dużego miasta. Zawsze mówię o tym handicapie, który posiadam, mając tak duże doświadczenie samorządowe w tak młodym wieku. Można było zacząć w styczniu kampanię wyborczą, ale kampania wyborcza tak naprawdę trwa przez całą kadencję. Ma różny charakter, ale najważniejsze jest to, żeby przez cztery lata systematycznie pracować, czy jest się radnym, czy zastępcą prezydenta. Ważna jest liczba zrealizowanych czy rozpoczętych projektów.
Co udało się panu w ciągu ostatniej kadencji? Które projekty w mieście były pańskie?
– Nie mogę w tym przypadku mówić: „ja, ja, ja” lub „ja to zrobiłem”. To najgorsze myślenie, jakie może być w przypadku samorządu. Większość projektów, które mają miejsce w Toruniu, to praca zespołowa, prezydenta, skarbnika, zastępców, współpracowników w Urzędzie i jednostkach oraz radnych. Spotkamy się wspólnie z radnymi z klubu PiS, wyznaczamy cele i tworzymy harmonogramy inwestycji budżetowych na kolejne lata. Jedna osoba w samorządzie czy radzie miasta nie jest w stanie niczego przygotować i zrobić. Najważniejsza w tym wszystkim jest drużyna, która potrafi odpowiednie rzeczy wprowadzić do budżetu, a później je zrealizować.
Proszę jednak powiedzieć, z czym można pana kojarzyć? Z jakimi projektami?
– Sukcesem jest to, jak udało się zmienić Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Na przestrzeni ostatnich czterech lat ZGM poprawił swoją kondycję finansową. Praktycznie nie ma już żadnych zobowiązań wobec kontrahentów. W momencie gdy zaczynałem pracę w urzędzie, to suma ta wynosiła ok. 12 mln zł. Ściągalność czynszów wzrosła z 75 do 95 proc. Wprowadziliśmy nowe zasady windykacji. To wynik na tym samym poziomie co w spółdzielniach mieszkaniowych. Należy jednak pamiętać, że w spółdzielniach nie ma mieszkań socjalnych, a ZGM takich mieszkań ma ok. tysiąca. Co istotne, stawka w tych mieszkaniach za metr kwadratowy jest jedną z najniższych w kraju – to 66 groszy. W ostatnich trzech latach ZGM skorzystał z programu Kawka i z 12 budynków zniknęło ponad 100 pieców węglowych. Wprowadziliśmy możliwość odpracowywania długów w ZGM. Teraz rozpoczynamy kolejny projekt „Mieszkanie dla seniorów”. Rozpoczęła się budowa pierwszego z budynków przeznaczonych dla osób starszych. Mam też duży udział w uruchomieniu mieszkań dla absolwentów szkół wyższych. Dodatkowo jestem odpowiedzialny za największych inwestorów takich jak Agata Meble czy budowa Hotelu Hilton w naszym mieście. Trudno jest to wszystko wymienić. To wszystko, o czym mówię, jest efektem pracy zespołowej.
Jednym z waszych postulatów wyborczych jest zwolnienie z opłat kierowców korzystających z autostradowej obwodnicy Torunia. Czy to jest realne?
– W niedzielę miałem okazję rozmawiać o tym z premierem Mateuszem Morawieckim. Premier nie obiecuje, tylko będzie weryfikował tę kwestię. W przeciągu trzech tygodni wszystko się okaże. Premier w kalendarzu sobie zapisał to i dwie inne rzeczy, o których rozmawialiśmy. Poruszyliśmy dodatkowo kwestie finansowania rewitalizacji po 2020 r. i programu „Mieszkanie dla seniora”, żeby to był program systemowy, realizowany w całej Polsce przy wykorzystaniu finansowania rządowego.
Czy pańską przewagą nad innymi kandydatami jest dobry kontakt z rządem?
– Myślę, że tak. Trzeba wykorzystać ten moment, w którym rządzi PiS. Jeżeli jest szansa na wsparcie ze strony rządu, które może przysłużyć się Toruniowi, to należy to robić. Często rozmawiam z ministrami. Dwa tygodnie temu był w Toruniu minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński. Rozmawialiśmy o elektromobliności i wykorzystaniu pojazdów elektrycznych w komunikacji publicznej w naszym mieście. Najważniejsze jest to, że ministrowie wiedzą, gdzie leży Toruń i wiedzą, na jakich projektach i programach Toruniowi zależy, a także jakie potrzeby mają torunianie. Jedną z takich kwestii jest wspomniana rewitalizacja. Chodzi o działania, jakie będą mieć miejsce po 2020 r., kiedy może nie być finansowania innego niż gminne czy unijne. Powinien powstać rządowy system wspierania rewitalizacji, który pozwoli na kontynuację działań, które teraz realizujemy. Wszystko po to, żeby po 2020 r. nie było czarnej dziury. W trakcie rewitalizacji budynków, obiektów, infrastruktury trzeba rozpocząć rewitalizację społeczną, która potrwa wiele lat.
W swoim wystąpieniu w Toruniu premier wspomniał o tym, że Toruń wspólnie z ościennymi gminami powinien przygotować ofertę inwestycyjną. Jak to zrobić?
– W tej chwili w Toruniu już nie mamy terenu inwestycyjnego pod budowę np. jakiegoś dużego kompleksu. Prowadziliśmy rozmowy z Hyundaiem, ale nie mogliśmy im zaoferować nieruchomości na miarę ich potrzeb. Toruń powinien rozpocząć rozmowy z ościennymi gminami i podpisać z nimi porozumienia dotyczące wspólnej oferty inwestycyjnej. Można zacząć od małych projektów, bo najpierw trzeba działki uzbroić. Najważniejsze jest na początek jednak to, żeby wszyscy chcieli przystąpić do takiego porozumienia i byli przekonani, że warto coś takiego zrobić. Na tym skorzystałby nie tylko Toruń, ale wszystkie gminy sąsiadujące z miastem. A przede wszystkim mieszkańcy.
Na co stawia pan nacisk w tej kampanii? Z jakim pan przesłaniem idzie do wyborów?
– Wspólnota – to najważniejsze przesłanie mojej kampanii. Tylko wspólnie – od prawa do lewa – możemy zrealizować dobre dla miasta i mieszkańców projekty. Jestem gotów współpracować ze wszystkimi. Do tej pory tak się działo. Kampania wyborcza zaś to czas szczególny. Nie zawsze dobry. Nie wiem dlaczego, ale idziemy w kierunku amerykanizacji kampanii wyborczej. Zamiast rozmawiać o programach i możliwości ich realizacji, to idziemy w kierunku obrzucania się błotem.