Polska może być lepsza [FELIETON]
1989 rok – wybory parlamentarne – miałam wtedy 16 lat, zatem bez czynnego prawa wyborczego, ale dokładnie pamiętam podniosłość tego wydarzenia i towarzyszącą mu nadzieję na zmianę, na rozwój, na transformację, na demokrację w stylu europejskim. To były przecież pierwsze wybory w wolnej Polsce, a frekwencja, jaka miała wtedy miejsce, może potwierdzić ich istotę.
Mam wrażenie, że podobnie jest dziś. 28 czerwca biliśmy rekordy obecności Polek i Polaków przy urnach, gdyby nie kilka incydentów z kartami do głosowania, byłaby jeszcze większa. Ten bieg znowu ku wolnej Polsce widzę jak sztafetę. Zakończony został jeden odcinek, żeby dwóch kandydatów mogło zakończyć cały dystans 12 lipca. Czy obecny prezydent Andrzej Duda przekaże pałeczkę Rafałowi Trzaskowskiemu?
Dziś to jest walka o wszystko, to już nie jest plebiscyt, a konkurencja, za pomocą której wygrany uczestnik albo wprowadzi nas na właściwe tory ku stabilnej pozycji Polski w Europie i na świecie, zadba o rozwój gospodarczy i nasze bezpieczeństwo, zapewni poszanowanie każdego bez względu na płeć, kolor skóry, wyznanie, orientację seksualną, albo dalej będziemy śledzić spychanie Polski do najniższej ligi krajów europejskich, wstydzić się za nieudolnego, podporządkowanego zwykłemu posłowi prezydenta i uczestniczyć w podziale Polek i Polaków na lepszych i gorszych.
Nie rozumiem tych wszystkich, którzy dziś stawiają żądania, aby przekonać ich do głosowania na kandydata prodemokratycznego, wykształconego, władającego kilkoma językami, za którego nie będziemy się wstydzić, który daje nam gwarancję powrotu na salony Europy. Dziś to już nie jest czas na hamletyzowanie, dziś musimy konkretnie i jednoznacznie opowiedzieć się za Rafałem Trzaskowskim, bo to jest najlepszy kandydat, jakiego mogliśmy sobie wymarzyć.