Poseł Czabański podsumował kadencję. Specjalista od mediów narodowych pokazał dziennikarzom… drzwi
Spokojnie, nie wygnał antysystemowych przestawicieli tego zawodu. Jego asystent Maciej Koziołocki podczas dzisiejszej konferencji prasowej podsumowującej ostatnią kadencję posła Krzysztofa Czabańskiego pokazał wydrukowane na kartce zdjęcie drzwi. Dlaczego?
Sporą część dzisiejszej konferencji poświęcono sprawom tzw. „hejtu” i ataków na biura poselskie Krzysztofa Czabańskiego. Tym razem dewastacja miała polegać na tym, że ktoś… zdjął tabliczkę z drzwi z biura poselskiego. Trudno to nazwać eskalacją na szeroką skalę, ale cóż, licencia poetica tej kampanii wyborczej na tym właśnie polega i to w obydwu wrogo do siebie nastawionych obozach. Dzisiejszą konferencję rozpoczął Krzysztof Czabański, wymieniając swoje sukcesy z ostatnich lat w sejmie:
-Przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa w Toruniu – mówił. – Wiceminister MSWiA, który bezpośrednio nadzoruje policję, na moją prośbę zwiększył toruński garnizon. Zwiększyła się liczba patroli, zwłaszcza na starówce. To było i jest odczuwalne i bardzo ważne.
-Udało mi się przekonać ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, żeby odrolnić część terenów, które stanowią specjalną strefę ekonomiczną w Brześciu Kujawskim. Przybyło tam wiele firm, przedsiębiorstw i dzięki temu wzrosła liczba miejsc pracy. To jest niezwykle istotne w tamtej części naszego regionu.
Zapowiadałem reformę mediów publicznych i zmianę ich sposobu działania, zmianę treści, które będa tam prezentowane, udostępnienie ich dla wszystkich Polaków. Ona ma wymiar i ogólnopolski, ta reforma zakończyła się przecież powodzeniem, co widać na antenie każdego dnia i słychać w eterze w Polskim Radiu i w depeszach Polskiej Agencji Prasowej. Udało się je przekształcić tak, aby służyły polskiej racji stanu. (…) Niezależnie od tego, w układzie czysto już regionalnym, udało mi się zwiększyć pieniądze na ośrodek telewizyjny w Bydgoszczy oraz radiu PiK. Z tym dodatkowym pieniądzem nadrobiono straty w obszarze technicznym, wyposażenia technicznego, przybyło pieniędzy na tworzenie wartościowych programów.
Czabański przypomniał również sprawę toruńskiego schroniska. Podkreślił, trzeba przyznać zgodnie z prawdą, że był pierwszym politykiem, który wsparł stronę społeczną w sprawie przetargu. Mówił też o swojej pracy nad nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt, która, niestety, nie zakończyła się sukcesem.
-Udało sie zwiększyć odpowiedzialność karną za te patologie – wymieniał poseł. – udało się ucywilizować prawo łowieckie w dużym stopniu. (…) Jak wiemy schronisku (w Toruniu, przyp. AZ) groził zły los. Groziło mu, że ludzie, którzy je prowadzą bardzo dobrze od kilku lat, nie będą mieli takiej możliwości, aby po przetargu robić tego dalej. Moja interwencja u prezydenta Michała Zaleskiego spowodowała, że przetarg został też skorygowany i schronisko jest nadal w tych samych dobrych rękach, w których od lat funkcjonuje i ma sukcesy. Może to nieskromne z mojej strony, ale chciałem zauważyć, że byłem jedynym politykiem, który się tą sprawą zainteresował, nagłośnił. Inni politycy się pojawili, rzecz jasna, ale jak sprawa była już rozwiązywana i nagłośniona przez moją interwencję.
Poseł podkreślił, że otworzył najwięcej chyba najwięcej biur poselskich w regionie, gdzie udzielano porad prawnych i rozwiązywano problemy mieszkańców. Jedno z nich jest w małej miejscowości, w Osięcinach.
Krzysztof Czabański na konferencji pojawił się w ciekawym towarzystwie dwóch młodych kobiet z młodzieżówki Prawa i Sprawiedliwości, czyli Forum Młodych PiS. Reaktywacja tej formacji ma być również zasługą posła. Na uwagę na konferencji zwróciła obecność Angeliki Adamskiej i Pawła Machalskiego – znanych w Toruniu z akcji „spontanicznego” zgłaszania się działaczy PiS do debaty mieszkańców nad „Raportem o stanie miasta” na sesji absolutoryjnej. Dr Machalski szczerze rozbawił wówczas część sali sesyjnej podkreślając, że nasz raport jest… najkrótszy spośród tych, które analizował.
Jako ostatni mówił asystent posła, a prywatnie członek zarządu Fundacji Kamienica Inicjatyw i pokazał wspomniane na początku zdjęcie drzwi. Wymienił również wcześniejsze dewastacje – w Wąbrzeźnie i Golubiu -Dobrzyniu.
-O ile tam udało się ustalić sprawcę – jest to Elżbieta Podleśna działaczka feministyczna, opozycyjna, która jest znana już w całej Polsce ze swoich hejterskich działań, o tyle w tym przypadku policja szuka sprawcy.
Po tych wystąpieniach nastąpił czas na pytania ze strony dziennikarzy.
–Repolonizacja i dekoncentracja mediów – odpowiedział na pytanie z PAP o program wyborczy na kolejną kadencję. – Będę się zajmował dalszym poprawianiem mediów publicznych, bo tam poprawy wymaga stały system finansowania. (…) Rynek medialny wymaga pewnych działań racjonalizatorskich. Chodzi przede wszystkim o to, żeby zapobiec monopolowi na tym rynku oraz zbyt dużej roli kapitału zagranicznego. (…) Będę chciał, żeby w naszym programie było wynagrodzenie osób, które przez lata uczciwie, rzetelnie opłacali abonament RTV i nigdy nie zwątpili w misję mediów publicznych. Drugi obszar, którym chciałbym się zająć po wyborach jest obszar obrony praw zwierząt. (…) Przede wszystkim „pseudoschroniska”, które nie chronią zwierząt, są tylko haniebnym sposobem zarabiania pieniędzy przez złych ludzi, którzy wcale o nie nie dbają, tylko o to, żeby na ich konto wpływała dniówka za utrzymanie tych zwierząt. Nie znajdują im domów, nie starają się doprowadzić do adopcji tych zwierząt, wcale nie chcą poprawić ich losu. Te zwierzęta mają wegetować – żyć, ale w takich warunkach, że może lepiej, żeby były uśpione, bo są tylko maszynkami do robienia pieniędzmi.
My zadaliśmy pytanie od czytelników – o takie miejsca jak „schronisko” Radysy, którym nawet rządy PiS nie dały rady i brak zapowiadanej nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, która w pierwotnej wersji miała zabraniać hodowli zwierząt na futra, a w końcowej- okrojonej wydłużać łańcuchy wiejskim psom. Niestety – nie doszło do żadnej nowelizacji.
-Występowałem z interwencjami poselskimi w sprawie tego schroniska, takich miejsc jak Radysy, czy tego w Białogardzie. W Toruniu było odwrotnie – trzeba było dobre schronisko ratować przed złymi pomysłami. Tam są skandaliczne zupełnie sytuacje. Prokuratura się brała do tego, były nakazy zamykające, ale następnego dnia to samo schronisko otwierało się pod nowym szyldem z nowym właścicielem- bratem, siostrą, żoną, kuzynem, dostawało zgodę. Problem polega na tym, że każdy może otworzyć schronisko, nie spełniając żadnych warunków. One sprawdzane są później, ale zgodę na otwarcie ma od razu. I to jest jedna z rzeczy, które powinniśmy zmienić. (…) Nie wszystko się uda od razu. Udało się, co ludzie, którzy znają się na rzeczy, mówili, że jest niemożliwe, że to jest tak silne lobby, zmienić prawo łowieckie. Powiem szczerze bardzo, z moich doświadczeń nad dwiema wersjami tej ustawy – szeroką i okrojoną, bo oba te projekty złożyłem w sejmie, myśląc, że skoro nie ten szeroki, to ten okrojony uda się przeprowadzić przez sejm. Nacisk przeciwko i lobby ludzi zainteresowanych, żeby to prawo nie weszło w życie, był kolosalny. Paradosksalnie, on nie tylko wynikał z działalności producentów futer czy hodowców zwierząt futerkowych, ale na przykład był potężny nacisk wielu pseudorganizacji, które na szyldach mają obronę zwierząt.