Prof. Kobus w końcu zabiera głos w sprawie „oprogramowania szpiegującego” na UMK: Zawsze miałem na uwadze dobro studentów
Minęły już prawie trzy miesiące od wybuchu afery na Wydziale Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UMK. Chodzi o zarzuty pod adresem jednego z profesorów, który miał nieuczciwie oceniać studentów i wykorzystywać przy zaliczeniach oprogramowanie szpiegujące. Prof. Jacek Kobus, bo o nim mowa, do tej pory głosu w sprawie nie chciał zabierać. Dziś jednak wydał oświadczenie, w którym odpiera stawiane mu zarzuty.
Przypomnijmy: jeden z wieloletnich pracowników Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UMK, Krzysztof Dobosz, zaalarmował o nieprawidłowościach, do jakich miało dochodzić na tym wydziale. Sprawę próbował już wcześniej zgłaszać do władz uczelni, ale bezskutecznie. Postanowił więc upublicznić swój apel.
Prof. Jacek Kobus wcześniej nie chciał zabierać głosu w sprawie. Dopiero dziś przesłał do naszej redakcji oświadczenie, w którym przedstawia swoje stanowisko i zapowiada podjęcie kroków prawnych przeciwko autorowi apelu do UMK.
W oświadczeniu prof. Kobus twierdzi, że pojawiające się w mediach i prasie informacje o sposobie przeprowadzenia przez niego zaliczenia i egzaminu z przedmiotu ,,Systemy Operacyjne” są nieprawdziwe. Odnosi się też do konkretnych zarzutów.
– Z całą stanowczością oświadczam, że nieprawdziwy jest zarzut wymuszania instalacji innego systemu operacyjnego aniżeli ten, który jest zalecany przez producenta. Studenci odpowiednio wcześniej, za sprawą przekazanej im instrukcji, zostali poinformowani, że system Linux może być zainstalowany na osobnej partycji albo uruchomiony w wersji „live” z klucza USB – twierdzi prof. Kobus. – Tego typu operacja pozostaje bez wpływu na domyślnie instalowany na stacjach roboczych i laptopach system Windows. Powinni o tym wiedzieć studenci kierunku Informatyka Stosowana.
W oświadczeniu czytamy także, że oprogramowanie wykorzystywane do przeprowadzania zaliczeń nie jest programem szpiegującym, a „programem o otwartym kodzie służącym do przeprowadzania kolokwiów i egzaminów w trybie zdalnym”. Prof. Kobus dodaje także, że wykonywane przez oprogramowanie zrzuty ekranu z prywatnych komputerów studentów „służą temu samemu, co obserwacja stanowisk komputerowych w czasie zaliczenia, które odbywa się w pracowni komputerowej”, a same zrzuty ekranu są usuwane po wystawieniu ocen studentom.
Prof. Kobus twierdzi również, że oprogramowanie nie wykrada danych z prywatnych komputerów studentów i takich danych nie zawierają również wspomniane zrzuty ekranu.
– Student jest informowany, że nie powinien mieć otwartych w przeglądarce żadnych innych stron, niż te które są niezbędne do prowadzenia wideokonferencji, dostępu do pytań egzaminacyjnych, etc. Warto także zwrócić uwagę, iż skrypt ten należy do kategorii oprogramowania otwartego, więc każdy może sprawdzić, jak działa i czemu służy, a także zweryfikować, że skrypt nie wykonuje żadnych ukrytych przed użytkownikiem czynności, w szczególności nie wykrada poufnych danych. Nie wprowadza również do systemu komputerowego „szkodliwych luk bezpieczeństwa”, a także nie jest oprogramowaniem typu „konia trojańskiego” lub „rootkita” – opisuje prof. Kobus.
Wykładowca powołuje się również na analizy przeprowadzone przez informatyków UMK, z których wynika, że oprogramowanie „nie nosi jakichkolwiek znamion oprogramowania szpiegującego, a jedynie zapewnia prawidłowość i wiarygodność przebiegu zaliczenia”.
Prof. Kobus odniósł się też do kwestii niesprawiedliwego oceniania studentów. Tu również nie ma sobie nic do zarzucenia.
– Stosowane przeze mnie od kilkunastu lat metody oceny, proponowana punktacja za poszczególne zadania w ramach kolokwiów czy też prac egzaminacyjnych były zawsze jawne i stanowiły podstawę do wystawienia oceny końcowej. Wbrew publikowanym treściom, co najmniej sugerującym jakobym bez żadnych podstaw przeprowadzał niczym nieuzasadnione dodatkowe rozmowy ze studentami, a wręcz dręczył studentów tymi rozmowami, indywidualna rozmowa zawsze była podyktowana koniecznością zweryfikowania, czy dany student rozumie istotę zagadnień egzaminacyjnych, by móc wystawić sprawiedliwą ocenę – twierdzi wykładowca.
Najprawdopodobniej nie jest to jeszcze koniec sprawy. Prof. Kobus zapowiedział podjęcie kroków prawnych przeciwko Krzysztofowi Doboszowi.
– Podsumowując, jeszcze raz chciałbym podkreślić, iż wszelkie zarzuty stawiane mi przez mgr. Krzysztofa Dobosza są bezpodstawne i ze wszech miar dla mnie krzywdzące. W swojej pracy zawsze dążyłem i będę nadal dążył do efektywnego przekazywania studentom wiedzy, czego przejawem ma być przede wszystkim zrozumienie przez nich zakresu materiału omawianego na prowadzonych przeze mnie zajęciach i wykładach. Z całą mocą pragnę podkreślić, iż przez cały okres kariery zawodowej zawsze miałem na uwadze dobro studentów oraz uczelni, a celem który mi przyświeca jest przekazanie studentom wiedzy, za sprawą której będą mogli poszczycić się wysokimi kwalifikacjami. Negowanie obranych przeze mnie metod nauczania, sposób w jaki twierdzenia mgr. Krzysztofa Dobosza zostały przekazane opinii publicznej, uwłaczają mi i narażają mnie na utratę zaufania potrzebnego dla wykonywanego przeze mnie zawodu. Powyższe jest nie do zaakceptowania, dlatego też kategorycznie odrzucam stawiane mi zarzuty i celem ochrony mojego dobrego imienia i wizerunku planuję podjąć stosowne kroki przewidziane przepisami prawa – podsumowuje prof. Kobus.
Do sprawy wrócimy.
Teść
29 kwietnia 2022 @ 14:43
Gorsza w skutkach będzie Ukrainiada bo końca jej nie ma.
ukry
29 kwietnia 2022 @ 13:45
najpierw Pandemiada covid,
a teraz Ukrainiada –
czyli: ta sama tresura ludzkiego stada (rżnięcie ludzi na kasie)