Samorząd – lekarstwo na wszystko [FELIETON]
27 maja 1990 r. odbyły się pierwsze wybory do samorządu terytorialnego w Polsce (wcześniej zniesiony został w 1950 r.). Po przemianach ustrojowych z 1989 r. jedną z pierwszych decyzji senatorów była uchwała o podjęciu inicjatywy odbudowy samorządu terytorialnego. Pracami nad przygotowaniem reformy zajęła się utworzona 29 lipca 1989 r. senacka Komisja Samorządu Terytorialnego.
30. rocznica tego wydarzenia przypada w trudnym dla nas wszystkich czasie. Bronimy się przed koronawirusem i jego skutkami. Samorządy wszystkich szczebli 24 godziny na dobę, niezmordowanie próbują zapewnić swoim mieszkańcom opiekę zdrowotną, bezpieczeństwo i w miarę normalny tryb działania swoich instytucji.
Mam jednak jeszcze inną refleksję dotyczącą właśnie roli samorządów w naszym życiu. Oprócz walki z pandemią, władze miast i miasteczek były poddane ostatnio wielu próbom politycznej presji, która niosła ryzyko prawnego zamachu stanu. Myślę tu o chęci przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja, w sposób nielicujący z naszym systemem demokratycznym.
To dzięki mądrej i legalistycznej postawie samorządowców nie doszło do przekazania spisów mieszkańców Poczcie Polskiej – organowi, który miał zamiast Państwowej Komisji Wyborczej odpowiadać za procedurę wyborów korespondencyjnych.
Okazało się, że samorządy nie tylko wywiązują się z ustawowych zadań, ale są czymś więcej. To obywatelska straż broniąca prawa i rozsądku przed doraźnymi interesami polityków z Warszawy. 30-letni dorobek Polski samorządowej to infrastrukturalny i mentalny skok cywilizacyjny. Nauczyliśmy się, że o nasze sprawy najlepiej dbać w ramach naszej wspólnoty. Sami przecież wiemy, co jest dla nas najlepsze.