Smart City w Polsce. Jak wypadamy na tle zagranicy?
We wdrażaniu rozwiązań z zakresu Smart City Polska wciąż ma wiele do nadrobienia względem miast zachodnich. Choć miasta takie jak Warszawa czy Wrocław regularnie łapią się do światowych rankingów, to próżno szukać ich w ścisłej czołówce. Przeszkodą w rozwoju są zarówno finanse, jak i niedobór specjalistów, a nawet uregulowania prawne.
Koncepcja Smart City szczególnie w ostatnich latach zyskała na popularności. Idea zrównoważonego rozwoju jest atrakcyjna, ale praktyka pokazuje, że nie jest to cel łatwy do osiągnięcia, zwłaszcza w polskich warunkach. W porównaniu do miast zachodu, wciąż musimy nadrabiać zaległości.
– Jeden z najważniejszych rankingów publikujących listę miast najbardziej rozwiniętych na świecie jest publikowany na łamach raportu pt. „Raport IESE Cities in Motion Index” od 2013 roku przez IESE Business School w Hiszpanii. Miasta analizuje się za pomocą zestawu następujących wskaźników: kapitał ludzki, spójność społeczna, gospodarka, zarządzanie publiczne, partycypacja społeczna, środowisko naturalne, mobilność i transport, planowanie przestrzenne, wydajność i zaawansowane technologie. W ostatniej edycji raportu z 2020 roku uwzględniono 174 miasta. Na pierwszym miejscu uplasował się Londyn, na drugim Nowy Jork, a na trzecim Paryż. Jeśli chodzi o polskie miasta – najwyżej sklasyfikowano Warszawę, która zajęła miejsce 54. Drugim polskim miastem uwzględnionym w raporcie jest Wrocław zajmujący 88 miejsce – mówi dr Przemysław Krysiński z Instytutu Badań Informacji i Komunikacji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Nie ulega wątpliwości, że wśród polskich miast największe aspiracje ma właśnie Warszawa. Stolica dysponuje największymi możliwościami, co potwierdzają także krajowe rankingi. Choć nie brakuje w nich mniejszych miast.
– W Polsce także powstają różnego typu zestawienia, w których dokonuje się próby sklasyfikowania ośrodków miejskich pod kątem stopnia rozwoju. W opublikowanym w maju 2016 roku przez Polską Fundację im. Roberta Schumana Fundacja Schumana rankingu „Europolis. Zrównoważony rozwój miast” Warszawa uplasowała się na miejscu pierwszym. Zaraz za nią sklasyfikowano Sopot, który jako pierwszy w Polsce wdrożył ideę budżetu obywatelskiego. Trzecie miejsce zajęła Bielsko-Biała. Ujęty w zestawieniu międzynarodowym Wrocław w polskim raporcie znalazł się na miejscu ósmym. Wszystkie 66 miast przebadano pod kątem zrównoważonego rozwoju, na który składa się szereg zmian o charakterze społeczno-gospodarczym, politycznym i gospodarczym, przy jednoczesnym zachowaniu odpowiedniej równowagi przyrodniczej. Rozwój miast jest uzależniony od wielu czynników i procesów, których odpowiednia realizacja przynosi korzyści nie tylko obecnym mieszkańcom, ale także przyszłym pokoleniom – dodaje dr Przemysław Krysiński.
Miasta z czołówki światowych rankingów swoje miejsca zawdzięczają sprawnemu poruszaniu się w obszarach gospodarki, zarządzania czy społeczeństwa. Te z niższych pozycji mogą z kolei obserwować i wyciągać wnioski, co daje możliwość unikania niektórych błędów. Trzeba jednak mieć na uwadze inne warunki, w jakich rozwijają się miasta polskie i zachodnie. Jak wypadamy na tle zagranicy?
– Jeśli wziąć pod uwagę wspomniany ranking IESE, polskie miasta wypadają na tle zagranicznych dosyć korzystanie. Niestety, poza tymi dwoma ośrodkami miejskimi ujętymi w zestawieniu, próżno szukać innych przykładów miast, które prowadzą zaawansowane prace w zakresie wdrażania inteligentnych rozwiązań w różnych obszarach funkcjonowania. Nadal jest wiele do zrobienia w obszarze wspierania nowoczesnych technologii i wdrażania ich w najważniejszych obszarach – podkreśla dr Przemysław Krysiński.
Polskie miasta są dość ograniczone finansowo i najzwyczajniej może ich nie stać na wdrażanie odpowiednich rozwiązań. A do tego trzeba również patrzeć na kapitał społeczny, bez którego nie wszystko można zrealizować. Inną kwestią jest także to, czy miasta będą chciały dążyć do bycia smart.
– Największą przeszkodą na drodze rozwoju inteligentnych rozwiązań i wdrażania ich w wielu obszarach funkcjonowania miasta jest brak wystarczających nakładów finansowych oraz uregulowań prawnych. Większość projektów jest inicjowanych przez podmioty zewnętrzne, które nierzadko współpracują z samorządami – są to prywatne firmy, które opracowują szereg rozwiązań mających na celu poprawę funkcjonowania transportu (np. systemy nadzorujące i regulujące ruch uliczny, asystenci parkowania, aplikacje pozwalające na zakup biletów na przejazd), usprawnienie obsługi interesantów w urzędzie (np. serwisy internetowe umożliwiające realizację spraw urzędowych bez wychodzenia z domu, platformy służące konsultacjom społecznym) czy poprawę jakości powietrza (np. instalacja czujników monitorujących jakość powietrza, wdrażanie ekologicznych systemów ogrzewania). Są to obszary, w których inteligentne rozwiązania wdrażane są najczęściej. Rzadziej tego typu inicjatywy realizuje się w obszarze kultury czy ochrony zdrowia. Warto także podkreślić, że wciąż świadomość społeczna dotycząca znaczenia tego typu projektów jest niewielka. I kiedy tylko mieszkańcy mają możliwość zgłaszania swoich pomysłów, choćby w drodze konsultacji społecznych, częściej wybierają instalację kolejnych siłowni na świeżym powietrzu niż np. możliwość wzięcia udziału w kursach programowania lub stworzenie aplikacji ułatwiającej korzystanie z oferty kulturalnej miasta – tłumaczy dr Przemysław Krysiński z Instytutu Badań Informacji i Komunikacji UMK.
Wiele więc zależy od woli samych mieszkańców. Zmiana nastawienia, czy też po prostu większa świadomość, mogłyby zmienić nieco obraz polskich miast. Jednak aby Smart City zadziałało w praktyce, potrzeba także innych, wspomnianych wcześniej czynników.