Spór o kulturę w Domu Muz [OPINIA]
W przedwyborczej gorączce może zarówno mieszkańcom, jak i politykom umknąć to, że właśnie zmienia się kulturalne oblicze Torunia. Fuzja Domu Muz z Dworem Artusa skłania do niewesołych refleksji.
Kultura nie jest gąbką, ani ogrodem deszczowym, który ma absorbować zewnętrzne środki niczym życiodajną wodę. Niestety, projekty unijne czy ministerialne mają to do siebie, że przewalają się niczym nawałnica w ostatnio zmieniającym się klimacie. Pojawiają się rzadko, a zewnętrzne pieniądze z nich, złapią nie ci najbardziej potrzebujący, ale tacy, którzy niczym Bydgoszcz – budują sprawny system podziemnych cystern, które potem będą nawadniały miejską zieloną infrastrukturę. Ci, którzy nazbierają tej wody za dużo, część wyleją, inni będą oszczędzali z niej latami, jak pracownicy Domu Muz oszczędzają poprojektowe materiały. Bez stabilnych, własnych środków na tę kulturalną sieć po prostu zatoniemy w ponurej rzeczywistości, a na końcu spłyniemy do Wisły. Bez stałego dostępu do pieniędzy usycha wszystko – nie tylko drzewa, ale i umysły mieszkańców odstraszanych zaporowymi cenami biletów lub elitarnością oferty kulturalnej w mieście. I nic tu nie dadzą stwierdzenia, że jeden bilet to dwie paczki papierosów. Przy toruńskich zarobkach mało kogo i na nie stać. A twierdzenie, że kultura ma na siebie zarabiać, raczej nie doda jej skrzydeł, a w zęby i pazury wyposaży jej pracowników. I po co? Czy nie dość mamy piłowania konfliktem od rana do nocy za sprawą PiS i PO? Czy koniecznie potrzebny jest nam kolejny – na szczeblu lokalnym? Doskonale wyczuli to dziś radni, którzy z równą troską zaangażowali się w temat niezależnie od opcji politycznej. Oby tak dalej!
Snoopy
11 września 2019 @ 22:16
Zionie beznadzieją….