Pościg po koszykarską ligę mistrzów. Niestety nieudany
Struś pędziwiatr i kojot – tak w dużym skrócie można opisać większą cześć czwartkowego meczu między Medi Bayeruth a Polskim Cukrem Toruń. Koszykarze znad Wisły starali się dogonić drużynę z Bawarii.
Polski Cukier Toruń świetnie rozpoczął mecz. Podopieczni Dejana Mihevca dobrze weszli w spotkanie, od samego początku wypracowując sobie przewagę nad rywalem. W pierwszej kwarcie był moment, kiedy prowadzili nawet ośmioma punktami. Pod koniec pierwszej ćwiartki, pozwolili sobie jednak na parę błędów w defensywie, co spowodowało błyskawiczne odrobienie strat, a chwilę później objęcie prowadzenia przez niemiecką drużynę.
Kolejne minuty meczu to prowadzenie ekipy z Bayeruth na zmianę z odrabianiem strat przez Polaków. W 2. i 3. kwarcie gospodarze uciekali z wynikiem a Twarde Pierniki próbowały ich dogonić. Nawet kiedy toruńscy koszykarze wypracowali sobie kilka okazji i wyszli na prowadzenie, to było to tylko chwilowe. Wkrótce niewielka przewaga topniała i znów szala przechylała się na stronę niemieckiego klubu.
Końcowe 10 minut było już tylko dobiciem rannego zwierza. Bezradni torunianie tracili kolejne punkty. Pokazem dominacji graczy zza Odry było ich 13-punktowe prowadzenie. Mecz zakończył się wynikiem 86:73. W dwumeczu Medi Bayeruth zwyciężył 159:146. Torunianie nie dali sobie rady z silniejszym przeciwnikiem i ponieśli klęskę w 3. rundzie kwalifikacji do BCL.
Choć początek zapowiadał się obiecująco, finał spotkania pokazał jednak prawdziwą sportową siłę. Tym razem Rob Lowery i spółka musieli uznać wyższość swoich niemieckich oponentów.