Ciężki czas Holdera i Miedzińskiego
Nie tak początek sezonu wyobrażali sobie Chris Holder i Adrian Miedziński – dwie ikony minionych lat toruńskiej drużyny żużlowej. Były mistrz świata z 2012 roku stracił właśnie miejsce w swojej angielskiej drużynie Peterborough Panthers, zaś na usługi Adriana Miedzińskiego nie zdecydował się nie tylko żaden klub z Ekstraligi, ale i I ligi. Szansą dla toruńskiego wychowanka ma być Polonia Piła, bo w Bydgoszczy udało mu się podpisać tylko „kontrakt warszawski”.
Chris Holder na wyspach ma o wiele lepszą pozycję, niż w Polsce, gdzie dobre występy przeplata słabszymi. Dla tamtejszych kibiców, zwłaszcza drużyny „Panter” jest prawdziwą legendą i wszyscy pamiętają jego niesamowite wyścigi w czasach, gdy stanowił duet ze swoim przyjacielem Darcy’m Wardem. Tym większe zaskoczenie budzi fakt, że na miesiąc przed początkiem angielskich rozgrywek ligowych, tamtejszy klub postanowił jednostronnie rozwiązać z nim kontrakt. Były mistrz świata nie krył zaskoczenia i w cierpkich słowach odniósł się do tej decyzji w mediach społecznościowych.
To długa historia, którą opowiem po krótce. Wszystko było w porządku do minionego weekendu. Żadnych odpowiedzi, żadnych wiadomości, aż w końcu ktoś miał jaja i odważył się do mnie zadzwonić. Postanowiono anulować kontrakt na miesiąc przed sezonem. Świetne zarządzanie, brawo. Tak czy inaczej, możecie zobaczyć na mój nowy kevlar – napisał na swoim profilu na Instagramie Chris Holder.
Również niezbyt kolorowo wygląda przyszłość Adriana Miedzińskiego. Doświadczony zawodnik w sierpniu ubiegłego roku zaliczył potwornie wyglądający upadek, po którym wieszczono mu koniec kariery, a pesymiści obawiali się, że nigdy już nie wróci nie tylko do ścigania, ale i do zdrowia. Jednak jak doskonale wiedzą toruńscy kibice, Adrian Miedziński to bardzo twardy facet. Nie tylko wyzdrowiał, ale nie zamierza rezygnować z żużla.
Jak donosi „Przegląd Sportowy”, zatrudnieniem 37-letniego torunianina zainteresowana jest Polonia Piła. Angaż jednak nie będzie prostą sprawą, ponieważ zawodnik przede wszystkim musi przejść specjalistyczne badania medyczne, które określą czy jego stan zdrowia pozwala na kontynuowanie kariery żużlowej. Na drodze do powrotu na tor stoją też pieniądze – wprawdzie nie te, których oczekuje Adrian Miedziński. Chodzi o długi pilskiej drużyny (ŻKS Polonia Piła), które muszą zostać spłacone, aby GKSŻ udzieliła licencji na start w polskich rozgrywkach.