Co sądzi Przemysław Termiński o wsparciu klubów przez spółki Skarbu Państwa?
O wsparciu finansowym klubów żużlowych przez spółki Skarbu Państwa wypowiedział się ostatnio w programie „Gabinet Prezesa” Marcina Musiała właściciel Apatora Toruń Przemysław Termiński.
W poprzednim sezonie klub z grodu Koperika był jedynym klubem w PGE Ekstralidze, który nie otrzymał takiego typu wsparcia. Wynika to z przeszłości właściciela Przemysława Termińskiego, który w przeszłości był powiązany z polityką. W latach 2015-2019 był senatorem z ramienia Platformy Obywatelskiej. Przemysław Termiński usłyszał, że w niektórych klubach PGE Ekstraligi wsparcie ze strony spółek Skarbu Państwa stanowi około 20-30 proc. całego budżetu. Jednak jednocześnie podkreślił, że taka pomoc nie zawsze wpływa na wynik.
– Gdybym ja dostał dodatkowe 30 proc. swojego budżetu, to chyba nie wiedziałbym, co robić z pieniędzmi – mówił Przemysław Termiński w „Gabinecie Prezesa” Marcina Musiała. – To wsparcie nie do końca wpływa na wynik, bo o nim często w żużlu decydują niuanse, kontuzje czy dyspozycja dnia. Natomiast to wsparcie pozwala spokojniej zarządzać klubem, budować dodatkowe elementy marketingowe, wzmacniać zespół w kontekście pracowników. To są rzeczy, których nam brakuje. My musimy na wszystkim oszczędzać.
Właściciel toruńskich „Aniołów” jako przykład podał oczekiwania niektórych klubów żużlowych dotyczących posiadania kilkunastu różnych kompletów kevlarów na mecze domowe i wyjazdowe. Jest to wydatek dodatkowych kilkuset tysięcy złotych.
– Jak ktoś ma spółki skarbu państwa, które dają mu 7-10 mln zł, to może użyć nawet piętnaście kompletów, bo go na to stać – twierdził Termiński. – W sytuacji, gdy my nie mamy tych milionów, to wolimy pozostać przy jednym komplecie kevlarów. To są takie drobiazgi. Natomiast czy to wpływa na wynik drużyny? W prostym rozrachunku nie.
Marcin Musiał zwrócił uwagę na większy obrót pieniędzmi w dzisiejszym żużlu. Kiedy klub obejmował Przemysław Termiński kontrakt rewizyjny Nc+ wynosił 3,5 mln zł. Od 2026 r. ta kwota wynosić będzie 77 mln zł, ale na rok, a nie cały kontrakt.
– Pieniędzy do żużla przybyło sporo, natomiast pamiętajmy, jak bardzo wzrosły koszty – przekonywał właściciel klubu z Torunia. – Pamiętam, kiedy my wydawaliśmy na cały klub, żużlowców kwotę 6 mln zł. W tej chwili mamy problem, żeby zmieścić się w kwocie 22 mln zł. Oczywiście kontrakt telewizyjny wzrósł, ale jednocześnie wzrosły inne koszty. To nie jest tak, że my nagle odcinamy sobie po 15 mln zł rocznie jako kluby. To nieprawda.