Spóźniona niepodległość. Toruń do wolnej Polski wrócił dopiero w 1920 r.
Tego dnia wolność przyszła do naszej ojczyzny. Jednak nie wszystko uległo zmianie od razu. Walka, zarówno polityczna jak i militarna, o kształt naszego kraju przeciągnęła się na kilka następnych lat. Toruń przejął władzę z rąk zaborców dopiero w styczniu 1920 roku.
Narodowe Święto Niepodległości zostało ustanowione 23 kwietnia 1937 r. Następnie zostało ono zniesione 22 lipca 1945 r. ustawą Krajowej Rady Narodowej. Przywrócono je kilka dziesięcioleci później w roku 1989. Obchodzimy je w całym kraju rokrocznie 11 listopada. W tym roku przypada najdonioślejsza rocznica wyzwolenia jaka miała miejsce od samego jej początku: okrągłe 100 lat.
Jeśli chodzi o Toruń, to oczywiście również i u nas obchodzone będą stosowne uroczystości dla uczczenia tej rocznicy. Jednak dla naszego miasta na prawdziwe obchody 100-lecia przyjdzie jeszcze nieco poczekać, ponieważ wolność przyszła do Torunia ponad rok później, w styczniu 1920 roku. Dopiero wtedy biało-czerwone flagi załopotały nad kopernikańskim grodem.
Jaka była atmosfera tamtych dni w Toruniu?
Na początku listopada 1918 roku w „Gazecie Toruńskiej” pojawiły się doniesienia o walkach na froncie zachodnim oraz o wydarzeniach w kraju, wśród których znalazła się ta, o powstaniu polskiego rządu Tymczasowej Polski, na czele którego stanął Ignacy Daszyński.
Wrzenie rewolucyjne czuć było już kilka dni wcześniej. 9 listopada na ulicach Torunia pojawili się żołnierze. Zebrali się przed komendanturą na Rynku Nowomiejskim żądając uwolnienia zamkniętych w więzieniu swoich współtowarzyszy. Zapewniono ich, że zostaną oni zwolnieni.
W „Gazecie Toruńskiej” napisano później, że w mieście zapanował chaos. Doszło nawet do opróżnienia składów z żywnością oraz z umundurowaniem żołnierskim. Aby sytuacja rewolucyjna nie wymknęła się spod kontroli, w mieście powołano do życia radę żołnierską, która z władzami Torunia zawarła porozumienie.
Warto pamiętać, że zachowanie spokoju było tym trudniejsze, że w mieście oprócz podziałów politycznych dochodziły do głosu również różnice wynikające ze współistnienia wielu narodowości.
12 listopada 1918 „Gazeta Toruńska” pisała:
„W niedzielę od samego rana dochodziły nas głosy, że wśród żołnierzy niemieckich rozsiewają jacyś niesumienni podżegacze bajkę jakoby Polacy toruńscy w nocy z niedzieli na poniedziałek zamierzali wystąpić przeciw radzie robotników i żołnierzy. Niechęć do ludności polskiej zapewne skutkiem owych podżegań objawia się również wśród dnia w przemówieniach wygłaszanych na ulicach w różnych punktach miasta.”
Gazeta usilnie namawiała, aby Polacy zachowywali spokój i nie mieszali się w wewnętrzne konflikty Niemców. Torunianie nie pozostali jednak bierni. Wkrótce wyszli na ulicę, domagając się przyłączania Torunia do wolnej Polski. 17 listopada odbył się w Toruniu wiec na ponad 6 tys. osób dopominających się uznania wolności w nowej Polsce.
Jak podawał Edward Ligocki („Dzieje Pomorza Wschodniego i Kujaw”, oprac. H. Piskorska, H. Galus, Warszawa 1968):
„Na polach przed Toruniem, na brzegu łąk nadwiślańskich stały polskie dzieci i czekały na pociąg dowódcy (…) W Toruniu Niemców już zupełnie nie było – straż obywatelska uzbrojona pełniła służbę na dworcu, przy moście i w mieście. (…) Następnie weszły oddziały marynarzy, szosą przez Aleksandrów-Toruń. Trochę później linią kolejową Inowrocław-Toruń wjechał pociąg pancerny Dywizji Pomorskiej i dał trzy salwy armatnie. (…) Wojska nasze zatrzymały się na lewym brzegu Wisły, zgodnie bowiem z traktatem berlińskim dopiero o 12-stej godzinie mogły przekroczyć most.”
Wojska niemieckie opuściły Toruń na dobre dopiero 18 stycznia 1920 roku.