„Sprawca żałuje tego co zrobił”. Jest akt oskarżenia ws. śmiertelnego potrącenia na ul. Grudziądzkiej
Toruńska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia ws. 26-letniego Filipa K., sprawcy śmiertelnego wypadku, do którego doszło pod koniec grudnia 2018 r. na przejściu dla pieszych na ul. Grudziądzkiej. Mężczyźnie grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura postawiła Filipowi K. zarzuty z art. 177 § 2 kodeksu karnego, czyli spowodowania wypadku w ruchu, którego następstwem jest śmierć innej osoby lub ciężki uszczerbek na jej zdrowiu.
Śledztwo dotyczyło spowodowania przez Filipa K. wypadku, w którym zginęły dwie piesze: Ewa L oraz Małgorzata L., przechodzące przez prawidłowo oznakowane przejście. Do zdarzenia doszło 29 grudnia 2018 r.
– Kierujący – jak się okazało, był trzeźwy i nie znajdował się pod działaniem środków psychoaktywnych – czytamy w oświadczeniu prokuratury. – Na podstawie dowodów przeprowadzonych w śledztwie ustalono, że BMW kierowane przez Filipa K. poruszało się z prędkością nie mniejszą niż 85 km/h. Gdyby jechał on z prędkością administracyjnie dopuszczalną (50 km/h), do uderzenia w piesze nie doszłoby, gdyż wówczas auto przejechałoby za plecami pieszych. Nadto udowodniono, że gdyby Filip K. poruszał się prawidłowo tj. możliwie blisko prawej krawędzi jezdni, a nie lewym pasem, to również przy ustalonej rzeczywistej prędkości jazdy, nie doszłoby do uderzenia w piesze, bez podejmowania przez kierującego innych manewrów obronnych. Miał on również możliwość podjęcia gwałtownego hamowania, które spowodowałoby także uniknięcie uderzenia w piesze.
Jak dowodzi prokuratura, okoliczności wskazują na to, że K. nie podjął jakiegokolwiek manewru obronnego w celu uniknięcia uderzenia w przechodzące przez jezdnię kobiety. Przesłuchany w charakterze podejrzanego przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.
Jakie składał wyjaśnienia?
– Wyjaśnił, że przechodniów na przejściu dla pieszych zauważył w ostatnim momencie – czytamy dalej. – Próbował bezskutecznie hamować. Dodał, iż żałuje tego co zrobił oraz że chciałby przeprosić rodzinę zmarłych.
W toku śledztwa zastosowano wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. O dalszym losie kierowcy zadecyduje sędzia Sądu Rejonowego w Toruniu.
Chanell
18 marca 2019 @ 12:25
Niech magistrat zrobi sygnalizację swiświetlną na przejściach na kazdej dwu czy trzy pasmówce. Magistrat odpowiada za błedne rozwiązania.
SK
18 marca 2019 @ 12:16
Tłumaczenie, że nie widział jest słabe. Nie widział, bo był zajęty czymś innym to brzmi prawdopodobnie. Owszem lekki łuk, ale droga bez infrastruktury, która by zasłaniała widoczność. Skłaniałbym się ku temu, że kierowca był zajęty np. pisaniem smsa, albo rozmową przez telefon a nie obserwacją drogi. Ale to tylko przypuszczenia. Jeśli nie widział faktycznie (w medycznym ujęciu), to znaczy, że nie powinien mieć prawa jazdy. Element przekroczenia prędkości też nie pozostaje bez znaczenia, a właściwie jest jednym z wiodących.
Karol
18 marca 2019 @ 22:24
Jesteś kierowcą? Wiesz jak niewidoczni są piesi w ciemnych ubraniach na słabo oświetlonych przejściach? Widziałeś to przejście w warunkach oświetleniowych jakie były w dniu wypadku? Ja widziałem i powiem ci że jest tam ciemno jak w d… Uważam że gdybym tam był w tym samym czasie na miejscu tego gościa to też bym zabił. Mimo że smsów nie czytam w czasie jazdy.
dark
19 marca 2019 @ 07:55
Jak się siada za kółko i jeździ z przeświadczeniem, że mijając znak obszar zabudowany oraz znaki informujące o przejściach dla pieszych oraz liczy na to, że pieszych na przejściach nie będzie to musiałbym przyznać rację. Ale kodeks drogowy wspomina o zachowaniu szczególnej ostrożności przy zbliżaniu się do przejścia, a także o dopuszczalnych prędkościach i ustępowaniu pierwszeństwa. Wszyscy jeździmy (kierujący) jak frajerzy i chodzimy (piesi) jak ślepcy więc efekt jest. Piesi być może są niewidoczni (zwłaszcza ci ubrani na czarno), ale znaki to chyba z daleka widać. Także kolego twoje tłumaczenie… z dupy. Znajomość i stosowanie przepisów są wśród kierowców w opłakanym stanie.