Toruń: Brakuje węgla. „Ceny rosną z dnia na dzień, klienci są załamani”
Niedobory w zakresie globalnej podaży węgla są coraz bardziej wyraźne, a cierpią na tym przede wszystkim portfele zwykłych mieszkańców. Od czasu wybuchu wojny na Ukrainie ceny materiałów opałowych gwałtownie wzrosły. Nie inaczej jest w także w Toruniu.
Skutki ekonomiczne rosyjskiej inwazji na Ukrainę zaczynają być coraz bardziej dotkliwe – nie tylko dla naszych wschodnich sąsiadów. Opału zaczyna brakować, a wśród mieszkańców narasta panika, co tylko intensyfikuje problemy z dostępnością węgla. Lokalni dostawcy przyczyn szukają w trwającym konflikcie na Ukrainie.
Prawdopodobnie problem wynika z ograniczenia dostaw węgla z Rosji. Poniekąd sami klienci, niepotrzebnie panikując, przyczyniają się do tej sytuacji. Podobnie było z paliwem, ale to było chwilowe, a problemy z węglem trwają już od jakiegoś czasu. Do tej pory mieliśmy czas oczekiwania na zamówienie kilka dni, teraz wynosi on kilka tygodni. To wszystko wpływa oczywiście na ceny materiałów opałowych – komentuje właściciel firmy Węglokoks przy Szosie Chełmińskiej w Toruniu.
Cena węgla za tonę przekroczyła już w kujawsko-pomorskim 2 tys. zł. Zaledwie kilka miesięcy temu wynosiła natomiast 800 zł – 900 zł za tonę, co oznacza ponad 100 proc. wzrosty. Najdotkliwsze podwyżki dotyczą wysokokalorycznego ekogroszku. Na jesieni zeszłego roku jego cena nie przekraczała 1,2 tys. zł za tonę. Teraz dochodzi do 2,2 tys. zł – i z każdym dniem rośnie.
– Mamy to, co leży zgromadzone na hałdach, ale nic nowego nie przychodzi. Wojna ograniczyła transport koleją. Ceny rosną z dnia na dzień, klienci są załamani – mówi właściciel jednego z toruńskich składów węgla. – Co nam pozostaje? Czekać, albo brać gdzie indziej, ale to będzie jeszcze gorzej. Na dzień dzisiejszy węgla z polskich kopalni nie opłaca się brać, bo najtańszy to 2,5 tys. zł za tonę, a do tego trzeba jeszcze doliczyć przecież transport.
Jeden z pracowników składu na Batorego tłumaczy, że wszystkie elektrociepłownie w Polsce ogrzewane były węglem z Rosji. Teraz, gdy go brakuje, wykorzystują węgiel z polskich kopalni.
– Wszystko to, co wydobywamy w Polsce idzie na elektrociepłownie i dlatego polski węgiel jest niedostępny. Ekogroszku nie mamy w ogóle. Ostatnia dostawa to węgiel orzech, to słaby materiał. Supermarkety też już reglamentują ekogroszek, sprzedają go podobno po 2,6 tys. zł za tonę – opowiada przedstawiciel toruńskiej Spółki Rakoczy.
Właściciele składów węgla w Toruniu nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, co dalej.
– Klienci są załamani, ale co mają robić? Jak muszą to kupują tyle, ile potrzebują na przetrwanie. Ale kto wie, jak to się wszystko potoczy, przecież ta wojna nie będzie trwała kilka tygodni, tylko lata… – podsumowuje pracownik składu przy ul. Batorego.