Ukarana za reportaż? [OPINIA]
Poznajcie Basię Krzyżanowską. Ma siedemnaście lat, jest uczennicą IV LO w Toruniu, ma niezwykły dryg do dziennikarstwa a przede wszystkim kocha pomagać zwierzętom. Nie robi tego, by wrzucać do internetu swoje zdjęcia ze słodkimi psiakami i kotkami, ale stara się realnie pomagać czworonogom, zwłaszcza tym, które pomocy potrzebują najbardziej – schorowanym, porzuconym, starym, zaniedbanym. Kiedy więc Basia przyniosła do naszej redakcji reportaż o starych psach ze schroniska dla zwierząt, które z powodu wieku mają marne szanse na adopcję, nie mieliśmy wątpliwości, że taki materiał na naszych łamach znaleźć się powinien. Choćby dlatego, żeby poruszyć serca Czytelników, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę, jaki los czeka psich emerytów. Materiał przygotowany został przez początkującą dziennikarkę bardzo solidnie. Nie stawiał nikomu zarzutów, nie zrzucał winy na kogokolwiek, nie pokazywał ludzkiej bezduszności. To był tekst o smutnym losie, zapomnieniu i beznadziei. Poruszający, wzruszający i przede wszystkim prawdziwy.
Rzadko zdarza się, aby młody człowiek potrafił tak głęboko wczuć się w los zwierzęcia. Jeszcze rzadziej, aby tak bardzo się zaangażował w próbę – wydawałoby się beznadziejną – poprawy losu niechcianych, starych psów. Gratulowaliśmy Basi tego materiału. Tak właśnie zdobywa się w zawodzie dziennikarza pierwsze, najlepsze szlify.
Tymczasem Basia za swoje zaangażowanie została ukarana. Szefowa toruńskiego schroniska dla zwierząt tuż po publikacji materiału na naszym portalu zażądała naniesienia poprawek, z których miało wynikać, że los toruńskich psich seniorów jest o wiele lepszy, niż ich odpowiedników w innych częściach Polski. Ze słów pani kierownik schroniska mogliśmy wywnioskować, że starym psom rzeczywiście trudniej jest znaleźć nowy dom i problem dotyczy w zasadzie całej Polski, z wyjątkiem toruńskiego schroniska. Być może przeszlibyśmy nad sprawą jedynie z należytym zdziwieniem. Kiedy jednak po publikacji materiału w wydaniu papierowym „Tylko Toruń” Basia została przez kierowniczkę schroniska oskarżona o działanie na jego szkodę i usunięta z grona wolontariuszy, uznaliśmy, że należy wziąć młodą dziennikarkę w obronę. Tym bardziej, że to właśnie publikacja na łamach „Tylko Toruń” miała być przyczyną odsunięcia wolontariuszki od pracy z czworonogami. Styl, w jakim potraktowano Basię, również pozostawiał wiele do życzenia. „Dyscyplinarna” rozmowa z siedemnastolatką miała zostać nagrana. W jej trakcie padły też liczne oskarżenia o brak profesjonalizmu dziennikarskiego (jakby można oczekiwać go od licealistki, a szefowa schroniska dla zwierząt była osobą do tego uprawnioną), nielojalność i chęć naruszenia dobrego imienia toruńskiego schroniska.
W obronie córki stanęła jej matka, która kilkukrotnie prosiła panią kierownik o przywrócenie Basi do grona przyjaciół schroniska. Gdy jednak nie przyniosły one rezultatu, złożyła na kierowniczkę skargę do Urzędu Miasta Torunia, oraz skierowała sprawę do prokuratury (postępowanie nie zostało wszczęte). Szefowa schroniska zaangażowała w sprawę adwokata, który ma bronić jej interesów. Sytuacja zrobiła się bardzo poważna.
Znając dobrą opinię o toruńskim schronisku, w którym dobrostan podopiecznych stoi na pierwszym miejscu a zaangażowanie całego personelu jest nie do podważenia, próbowałem kilkukrotnie skontaktować się z szefostwem schroniska. Jeździłem tam osobiście, telefonowałem. Po miesiącu starań, doczekałem się wreszcie rozmowy telefonicznej z Agnieszką Szarecką, kierowniczką toruńskiego schroniska. Jedyne, czego się dowiedziałem, to zapewnienie, że Basia z grona wolontariuszy schroniska usunięta została nie z powodu materiału na łamach „Tylko Toruń”. Z jakich? Nie wiadomo.
Rzecz jasna szefowa schroniska ma prawo wybierać wolontariuszy według swojego uznania, to jej święte prawo. Trudno mi jednak łącząc fakty uwierzyć, że tekst młodej dziennikarki był bez znaczenia przy podejmowaniu tej decyzji. Jeśli tak, stała się rzecz niedobra, niedopuszczalna. Odpowiedzialność za tekst ponosi nie tylko autorka, ale i wydawca, redaktor naczelny. Jeśli znalazły się z nim jakiekolwiek nieprawdziwe informacje, nieścisłości, naszym obowiązkiem jest je sprostować – to przecież normalna praktyka w mediach kierujących się właściwą etyką zawodową. Nie mamy problemu z przyznaniem się do pomyłki, do przeprosin. Jeśli jednak młody, początkujący dziennikarz spotyka się z represjami tylko dlatego, że zaangażował się w pomoc niechcianym, schorowanym zwierzętom, redakcja ma obowiązek wziąć go w obronę.
Nie zamierzam namawiać kierowniczki toruńskiego schroniska do przywrócenia Basi do grona wolontariuszy. Nie chcę też jej bezpodstawnie oskarżać, bo wiem, że jest ona, podobnie jak Basia, całym sercem zaangażowana w pomoc czworonogom. Zwracam się jednak z apelem, aby nie doszukiwać się ataków tam, gdzie ich nie ma. I nie odgrywać się nad słabszym, bo żadna to satysfakcja upokorzyć i zmusić go do płaczu. Czasem serce trzeba mieć nie tylko dla zwierząt. Dla ludzi też.
Gjk
19 stycznia 2021 @ 18:16
Szanowna Redakcjo.
Czy młoda dama, pani Basia, została przywròcona do pracy jako wolontariuszka-opiekunka zwierząt w Schronisku Miejskim w Toruniu dla bezdomnych zwierząt?
Proszę o odpowiedż.
Gjk
13 stycznia 2021 @ 07:26
ASPIRACJE TORUNIAN-Co Państwo, mieszkańcy, czytelnicy, wolontariusze, myślicie o wielkości w złotòwkach, udziale procentowym w budżecie ogòlnym Torunia, „Budżetu Obywatelskiego”? Czy jesteście zadowoleni z jego wielkości? Zadowala on Wasze aspiracje, potrzeby, pomysły czy wreście marzenia uczestnictwa we wspòlnym kształtowaniu najbiższego Wam otoczenia, ale też i całości funkconalności miasta?
Michał
12 stycznia 2021 @ 11:10
Z tego co wiem to nie tak dawno temu była duża burza przy wybieraniu firmy do obsługi schroniska i z tego co pamiętam to firma, która wygrała byłą jakimś słupem do wyłudzania pieniędzy, więc wierzę, że obecne kierownictwo, wybrane po awanturach z poprzednim, angażuję się w swoją pracę z czystymi intencjami i w pełni odpowiedzialnie. Artykuł sugeruję, że doszło to konfliktu na linii wolontariuszka licealistka a kierowniczka, która nie lubi rozmawiać z mediami. Nie rozumiem czemu ta Pani ucieka od odpowiedzi? Skoro na tym forum jej ludzie ją tutaj bronią to oznacza to chyba, że ma jakieś argumenty przeciwko tej młodej damie, która może jest troszeczkę w gorącej wodzie kompana. Młodzi ludzie zawsze mają więcej energii i często przekonania o swoim geniuszu. Z felietonu Pana Rzeszotka wynika, że jest konflikt i to spory i redakcja stoi murem za wolontariuszką. Tylko czy inni wolontariusze też stoją za nią murem?? Może jest jednak jakieś drugie dno tej opowieści??
Katarzyna Załucka
13 stycznia 2021 @ 08:57
Artykuł jest nierzetelny dlatego barak komentarzy. Pan Rzeszotek był kilkakrotnie proszony o zadanie pytań w mailu. Nie zależało mu widać na zdaniu drugiej strony, skoro tego nie zrobił. Wolontarisze w schronisku pracują wg zaleceń, poleceń(jak zwał, tak zwał) pracowników. Obojętnie czy to weterynarz, zoopsycholog, szefowa, pracownik odpowiedzialny za karmienie, pracownik sprzątający kojce, czy ekipa organizująca spacery. Zasada ta dotyczy również kontaktu z mediami. Oddźwięk społeczny jest na tyle znikomy, że nie ma potrzeby prostowania treści artykułu. Autorami wpisów jest rodzina i znajomi. Poza tym poziom wielu komentarzy powoduje, iż nie są warte reakcji.
Katarzyna Załucka
13 stycznia 2021 @ 09:11
Dodam może jeszcze, że czuję się o tyle winna zaistniałej sytuacji, iż nowi wolontariusze mogą nie wiedzieć o konieczności konsultacji działań na terenie schroniska i poza nim. O tej pory informujemy wszystkich „nowych” o tej zasadzie.
Gjk
13 stycznia 2021 @ 10:58
No còż. Przykro mi, że sprawdziło się wszystko o wprowadzonym w schronisku SYSTEMIKU subordynacyjnym: serwinistyczno-submisywnym, rodem sprzed 70-ciu lat. „Wolontariusze w schronisku pracują wg zaleceń, poleceń…” (…) „Zasada ta dotyczy ròwnież kontaktu z mediami”. No, no… Poinformujcie o tej waszej zasadzie Św. Mikołaja-mailem oczywiście. Wolontariusz to osoba wolna, WOLNY OBYWATEL ! Wasze kompetencje, uprawnienia do kontrolowania wypowiedzi wolontariuszy wykonujących dobrowolnie i osobiście, bezpłatnie obowiązek ustawowy gminy, wynoszą DOKŁADNIE ZERO. W komentarzu autorki trzy nieprawdy. One jednak może „nie są warte reakcji.”
P.S. Na taki śmieszny trick „zadanie pytań w mailu”-pisz do mnie na Berdyczòw, doświadczony dziennikarz nie da się nabrać.
Gjk
11 stycznia 2021 @ 17:26
OPINIA: Dopłaty do biletòw MZK są NIELEGALNE. MZK ma obowiązek wykonania przejazdu na podstawie wcześniej sprzedanego (po starej cenie) biletu.
Gjk
11 stycznia 2021 @ 20:36
Dwie ostatnie dekady (dwadzieścia lat), był lepszy artykuł dziennikarski jak „Ukarana za reportaż?” Dwie ostanie dekady, ktoś doznał podobnej krzywny jak młoda wolontariuszka, jak jej rodzic- mama, za co odpowiada pewien toruński urzędnik?!
Gjk
10 stycznia 2021 @ 20:50
Takich ludzi jest więcej. I wbrew interesom ekonomicznym kierowniczki, jej firmy i gminy-”stan osobowy” zwierzakòw w schronisku miejskim stopnieje do ZERA. Dzięki młodej Pani Basi, redaktorowi, wolontariuszom oraz mieszkańcom Torunia i okolic-tak się stanie. Wystarczy jeśli wymienieni powiedzą: ZROBIMY TO!
Wicja
10 stycznia 2021 @ 19:25
Po przeczytaniu oryginalnego artykułu moja pierwsza myśl to: jeżeli będę adoptować psa, to zapewne seniora. Wolontariuszka wykonała kawał dobrej roboty, zwracając uwagę ludzi na los zapomnianych, starszych psów.
Zachowanie Pani Kierownik oceniam jako nieetyczne…
Gjk
10 stycznia 2021 @ 10:36
Jak widać z dyskusji, artykuł redaktora spowodował, że społeczeństwo dowiedziało się trochę na temat pracy wolontariuszy. Ciekawe jest to, że zainteresowani obawiają się nadzoru rodzicòw. Jest on więc konieczy. Burza przeminie? Władza absolutna kierowniczki, w jednej osobie „sędzia i wykonawca wyroku”-zakończyła się. Kierowniczka żadną władzą nad wolontariuszami NIE JEST. Hierarchia jest zupełnie inna. Najważniejszymi osobami, dobroczyńcami i darczyńcami są WOLONTARIUSZE. Tylko oni wykonują osobiście ustawę na rzecz opieki nad zwierzętami bezdomnymi bezpłatnie, z potrzeby serca! Dla firmy i dla gminy to interes. Uzasadniony, ale interes. Wykonawcą ustawy bezpośrednio, własną nieopłacaną pracą (nie myślą nawet o tym), są więc wolontariusze. Kierowniczka ma wobec nich OBOWIĄZKI-ma im tą pracę zorganizować. I robi to. Efekty są dobre. Nie ma to jednak nic wspòlnego z systemem „władzy” nad wolontariuszami, ktòry samowolnie wprowadziła. Systemem rodem z lat 50-siątych ubiegłego stulecia. 70 lat wstecz! No proszę… Praca wolontariuszy to DAR ! Pewnie więc opodatkowanie jako darowizny dla przedsiębiorcòw, czerpiących z tego korzyści finansowe-jest oczywiste. Wolontariusze wykonują wspaniałą pracę dla całego społeczeństwa na terenie całego kraju, w wielu dziedzinach życia. Często, jest to „wyręczanie” urzędnikòw samorządowych. Należy im się cześć i chwała za ich pracę. Koniec z „władzą” przedsiębiorcòw nad wolontariuszami! Koniec z samosądem nad wolontariuszami!!
Marek Załucki
9 stycznia 2021 @ 20:12
Definicja wg Polskiego Centrum Wolontariatu brzmi:
„Wolontariusz to osoba, która dobrowolnie i bez wynagrodzenia angażuje się w pracę na rzecz organizacji pozarządowych. Wolontariat zaś to działalność podejmowana na rzecz innych, wykraczającą poza więzy rodzinno-koleżeńsko-przyjacielskie”
Tyle definicje…
Niektórzy z komentujących zdają się nie dostrzegać, że można robić coś „na rzecz” dla samej przyjemności wykonywania tej czynności. Można również angażować własne środki w różne akcje absolutnie anonimowo, nie oczekując poklasku ani zwrotu części podatku (tak jest o wiele przyjemniej)…. można to robić z dumą, wielką radością i pewnością, że są one dobrze zagospodarowane. Najważniejsza cecha wolontariatu to DOBROWOLNOŚĆ. Instytucje takie jak schroniska dla zwierząt wolontariatem stoją, to oczywiste. Jest tak dlatego, że Państwo Polskie nie realizuje swoich zadań nie tylko wobec bezbronnych zwierząt. Dotyczy to opieki długoterminowej, hospicjów, przedszkoli, żłobków, DPSów, całej służby zdrowia. Obarczanie winą samorządu i Pana Prezydenta jest nieporozumieniem! Za rządów obecnej ekipy dokonał się niebywały, nieprawdopodobny, niespotykany w 30 letniej historii niepodległej Polski skok na samorządową kasę! Jeśli brakuje na wszystko to trudno spodziewać się, że akurat znajdą się pieniądze na instytucje, które dzięki zaangażowaniu kierowników, pracowników i ludzi dobrej woli jakoś funkcjonują. A toruńskie Schronisko funkcjonuje na tyle dobrze, że zdobywa laury i jest oceniane jako jedno z lepszych w kraju. Zasady finansowania i precyzyjny regulamin wydatkowania środków otrzymywanych z Urzędu Miasta niejednokrotnie na wielu forach bardzo czytelnie przedstawiał pan Piotr Korpal. Pamiętając walkę o Schronisko sprzed 2-3 lat w jego obecnej formie, która zjednoczyła wszystkie formacje polityczne i wiele środowisk mam przekonanie, źe toruńskim samorządem kieruje człowiek, któremu los podopiecznych schroniska leży głęboko na sercu, ale wszystko co w tej sytuacji może zrobić to zapewnić spokój funkcjonowania tej instytucji. Wielokrotnie wskazywane jako punkt odniesienia schronisko na Paluchu wydaje się być przywoływane mało fortunnie. To „kombinat”. Obecnie samych psów mają tam pod opieką ponad 1000 wobec 130 w Toruniu. Nie ulega jednak kwestii, że można stamdąd dobre wzorce bezpośrednio przenieść, a niektóre zmodyfikować. I to się właśnie w toruńskim schronisku dokonuje.
To w kwestii pobocznego wątku dyskusji nt. wolontariatu jako takiego.
Ta bogata wymiana komentarzy jest wynikiem jednak czegoś innego.
Chciałbym wyjaśnić, że to nie treść „artykułu” była powodem pożegnania się Basi z wolontariatem w schronisku. Intencje jakie przyświecały młodej dziennikarce z całą pewnością były jak najlepsze. Jednak to co wyszło spod jej pióra to wyłącznie osobiste wrażenia, które nie mają nic wspólnego z faktami. Uwrażliwianie na ciężki los przedstawiony w formie jaką wybrała autorka jest materiałem dobrym na esej, książkę ale nie na reportaż, który z definicji ma rzeczywistość relacjonować, A NIE JĄ KREOWAĆ!. Marnie zaczyna swoją karierę dzienikarską młoda osoba opierając swoje teksty na konfabulacjach i nieprawdzie. Redaktor naczelny natomiast winien skrupulatniej sprawdzać publikowane w swojej gazecie teksty, zwłaszcza nieletnich dziennikarzy. Sama wymowa dyskutowanego artykułu zdaniem wielu osób pracujących w polskich schroniskach nie dość, że nie poprawia wyników adopcji psich seniorów to jeszcze ją pogarsza. To wynik wieloletnich obserwacji i statystyk. Gdy na ten fakt zwróciła Basi uwagę pani kierownik Szarecka prosząc o zaniechanie publikacji lub zmianę jej treści, spotkała się z kategoryczną odmową. To jawna niesubordynacja małoletniej wobec jej przełożonej! Strach pomyśleć w jakich jeszcze obszarach działalności schroniska mogło się coś podobnego wydarzyć! W zaistniałej sytuacji decyzja pani kierownik mogła być tylko jedna. Nikt nie odbiera komukolwiek prawa do wyrażania swoich poglądów, myśli, publikowania artykułów. Prawem kierownika schroniska jest jednak prowadzenie i kontrola polityki informacyjnej oraz decydowanie z kim i na jakich zasadach współpracuje.
W kwestii „rady rodziców” – Schronisko to nie szkoła ani przedszkole! Uczestnictwo tutaj opiera się na pełnej dobrowolności, podobnie jak w klubach sportowych. Zasady są znane i proste. Jeśli ktoś ich nie akceptuje, nie przychodzi….
Gjk
9 stycznia 2021 @ 21:20
Ojojoj…. ale się boicie nadzoru rodzicòw. …”podobnie jak w klubach sportowych”… ?Oj…”Jeśli ktoś nie akceptuje, nie przychodzi…” ? MOWY NIE MA ! Jak się nie podoba kontrola rodzicielska wobec własnych dzieci przez rodzicòw, prawa rodzicielskie, to … Wy nie przychodżcie. Kupcie sobie ziemię, wybudujcie budynki, wyposażcie je i tam… sobie przychodźcie!
Maciej Gajdzik
10 stycznia 2021 @ 00:13
Marku, pozwolę sobie na kolejny głos ad vocem:
1A. Dekoniuktura polityczno-gospodarcza samorządu dla terytorialnego rozpoczęła się nie wcześniej niż w 2016 r. Tymczasem obecny piastun organu zarządzającego gminy swoją funkcję pełni od 2002 r. Oczywiście w tym roku budżet gminy jest ekstremalnie napięty, w porównaniu np. z rokiem 2014. Wołanie o środki na rozwiązanie problemu bezdomnych zwierząt powinno skutkować refleksją na temat priorytetów wydatkowych gminy. Można się przy tym zastanowić, jaki ułamek kosztu wielkich miejskich inwestycji stanowiłby dobry gminny program opieki nad zwierzętami (10 x mniej niż łoży na to Warszawa, biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców?).
1B. Sposób zorganizowania przez władze gminy opieki nad bezdomnymi zwierzętami tworzy stan, w którym wolontariusze świadczą nieodpłatnie pracę na rzecz podmiotu prowadzącego działalność gospodarczą. Jednym z ryzyk może być tu pomysł fiskusa na opodatkowanie tego darmowego przychodu. Jeśli opieki nad zwierzętami
nie wykonuje gminna jednostka organizacyjna (tylko podmiot gospodarczy), to przyszła pisemna umowa z wolontariuszem powinna jednoznacznie wskazywać, że wolontariusz świadczy swoją pracę na rzecz gminy (a nie – przedsiębiorcy zarządzającego schroniskiem).
2. Przywoływane przeze mnie rozwiązania z Palucha pozostają bez związku z wielkością schroniska. Dobrze jednak, że obecne okoliczności staną się jakimś impulsem do podjęcia działań w kierunku uregulowania statusu toruńskich wolontariuszy.
3. „To jawna niesubordynacja małoletniej wobec jej przełożonej!” – przy braku oparcia działalności wolontariuszy o jakiekolwiek pisemne procedury, trudno twierdzić, że kierownik schroniska jest przełożonym wolontariusza. Oczywiście kierownik zakładu jest uprawniony do wydawania poleceń osobom przebywającym terenie swojego zakładu (pracownikom – w zakresie ich obowiązków, pozostałym osobom – w zakresie porządkowym (np. nie straszyć psów, opuścić teren, nie śmiecić)). Wydaje mi się, że nie bez powodu jeden z wcześniejszych dyskutantów twierdził, że wolontariusze powinni stosować się do zaleceń (a nie poleceń) pracowników schroniska. W związku z dobrowolnie i nieodpłatnie świadczoną pomocą wolontariusze powinni być traktowani jak partnerzy – a nie podwładni.
4. Problematyczny artykuł nie spowodował szerszej reakcji opinii publicznej, skoro brak pod nim komentarzy na portalu „Tylko Toruń”. Nie wiemy też nic o formalnych żądaniach sprostowania tego artykułu, skoro ma on zawierać treści niezgodne ze stanem faktycznym (domyślam się, że domaganie się wyliczenia niezgodności zostanie potraktowane jako rozdrapywanie ran, ale Norwid twierdził, że tak należy robić :). Powtórzę też, że moim zdaniem nie da się tego artykułu wykorzystać formułując istotne warunki zamówienia na prowadzenie schroniska, tak aby dyskryminować obecnego operatora schroniska.
5. W mojej ocenie obu pierwotnym uczestniczkom sporu zabrakło empatii, elastyczności oraz być może refleksji, że problem należałoby rozważyć spokojnie, niespiesznie i być może w większym gronie (a tylko jedna z nich ma 17 lat). O sposobie rozstrzygania przewinień wolontariuszy w Warszawie pisałem wcześniej. W katalogu karanych przewinień brak jest krytycznych wypowiedzi wolontariuszy. Stałe wykluczenie ze współpracy jest najpoważniejszą karą (można więc domniemywać – że za najpoważniejsze przewinienia). Kary mogą być miarkowane, skoro – o ile pamiętam – możliwe jest też upomnienie oraz czasowe zawieszenie uprawnień wolontariusza. Tym sposobem na Paluchu ograniczają ryzyko zmarnowania kapitału społecznego, jakim jest zaangażowanie wolontariusza.
Marek Załucki
10 stycznia 2021 @ 07:28
Macieju,
Z wieloma Twoimi spostrzeżeniami nie sposób się nie zgodzić. Zwróć jednak uwagę, że wiele obszarów życia publicznego w tym kraju cierpi na hroniczne niedofinansowanie od zawsze. Tak jest np. w służbie zdrowia czy edukacji (obie sytuacje znam znakomicie). Stanowiący prawo i rządy zdają się zakładać, że wiele instytucji będzie całkiem znośnie funkcjonować dzięki aktywności społecznej. To jest niejako wpisane w styl uprawiania polityki wszystkich formacji. Tzw „góra” zrzuca w tych sprawach odpowiedzialność na samorządy. To one mają podejmować niepopularne decyzje. Znając „średnią” rozumowania naszego społeczeństwa mogę z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że opieka nad zwierzętami zawsze przegra z hospicjami, klubami seniora czy wymianą oświetlenia na ulicach (krótka kołdra). Przez kilka lat lepiej nie będzie….. co oczywiście nie oznacza, że należy zwiesić głowę i nie walczyć. Boję się jednak, że z tą ekipą u sterów (PiS) będzie ciężko. Świadczy o tym nie tylko bandyckie ograniczenie dochodów samorządów (np poprzez obniżkę PIT) ale także wyciąganie łap po finanse organizacji pozarządowych, nie mówiąc o patologicznym finansowaniu TVP i wybranej uczelni choć z naszego miasta…A zapędy fiskusa to sprawa groźna i delikatna. Co do zasady jednak zgadzam się w wielu kwestiach. W ocenie wolontariatu pozostaniemy przy swoich zdaniach. Natomiast kwestię oceny rzetelności reportażu proponuję zamknąć. Zdaje się, że autorka mogła sięgnąć do statystyk, taką wg mojej wiedzy uzyskała propozycję. Redaktor naczelny natomiast, o ile mi wiadomo, miał możliwość zadania pytań pisemnie, z której nie skorzystał. Woli widać pisać paszkwile…
P. S. Czy wiesz może kto kryje się pod inicjałami GJK? Wydaje się, że to inwestor schroniska… no chyba, że ten ktoś posługuje się tak chętnie nadużywanym w Polsce sloganem „za moje podatki” albo „za moje pieniądze”…. bo za moje również… i co gorsza za te „moje” rządzą mną ci, których najchętniej wyeksediowałbym bardzo daleko, ale się nie da, więc nie pozostaje nic innego jak cierpliwie czekać..
Maciej Gajdzik
10 stycznia 2021 @ 10:26
Ad PS
… nie wiem, domyślam się, domyślam się, że są to inicjały, widzę też wielkie i wciąż nieprzepracowane emocje.
Figura retoryczna „za moje podatki” może drażnić, ale każdy płaci rocznie mnóstwo VAT, po prostu kupując w sklepie. Każdy też ma prawo do wyrażania swoich poglądów na temat sposobu realizacji zadań publicznych.
Paulina
10 stycznia 2021 @ 11:55
Ile złej woli trzeba, by zobaczyć w tekście młodej dziennikarki przejawy szkodliwej „polityki informacyjnej” schroniska, nad którą kontrolę sprawuje kierownik? Tuż przed ukazaniem się tego „nierzetelnego tekstu” na oficjalnym profilu schroniska na FB w listopadzie 2019 ukazały się dwa posty na temat psich seniorów z treściami o podobnej wymowie: „Duży stary pies. Przez ponad 2 lata nie zawojował niczyjego serca, chyba nie został zabrany na żaden spacer przedadopcyjny”, „(…) w jego przypadku każdy dzień dłużej w schronisku to trwoga, czy zdąży znaleźć dom”.
Natomiast wyciąganie tak daleko idących wniosków, których dał Pan wyraz słowami: „To jawna niesubordynacja małoletniej wobec jej przełożonej. Strach pomyśleć w jakich jeszcze obszarach działalności schroniska mogło się coś podobnego wydarzyć!” to nadużycie i pastwienie się. Podobnie oceniam reakcję Pani Dyrektor.
Proszę też nie pisać w imieniu wszystkich, że w 2019 roku walczyli o Schronisko w „obecnej formie”, bo ja i kilka bliskich mi osób walczyło wyłącznie o to, żeby nie zostało przejęte przez osoby niekompetentne w celu innym niż jego jak najlepsze prowadzenie.
Gjk
10 stycznia 2021 @ 15:25
Powtòrzę: kierowniczka nie jest żadną przełożoną dla wolontariuszy. Jest organizatorem ich pracy. Co ważne, w przeciwieństwie do wolontariuszy, robi to za konkretne pieniądze. Jej dobre prawo. To, że określone osoby „wieloletnie” odczuwają wobec kierowniczki subordynację-to niech sobie odczuwają. …”Strach pomyśleć w jakich jeszcze obszarach działalności schroniska mogło się coś podobnego wydarzyć!…” No w jakich? W jakich i co? O co chodzi?
Paulina
10 stycznia 2021 @ 18:10
* w listopadzie 2020
Gjk
10 stycznia 2021 @ 19:07
To jest fajne, że kilka osòb broni młodej osoby przed ludźmi, ktòrzy wyrządzili jej i jej mamie krzywdę opisywaną w przepisach prawa. Należy jednak mieć świadomość, że dotyczy to też innych wolontariuszy. O „wieloletnich” się nie martwię, bo system subortyzacyjny, a jak kto woli, służebny, serwinistyczny, niektòrym odpowiada. On jednak się zakończył! Tak kierowniczko i panie „wieloletni”. Koniec.Ende. Fine. The End. Może ktoś się zdziwi, ale młodej Pani Basi i jej mamie, przysługuje skarga i żądanie do sądu administracyjnego, nakazania kierowniczce określonego zachowania i wykonania określonych czynności. Kierowniczko-zdziwienie? Adwokacie kierowniczki-zdziwienie? Panie „wieloletni”-zdziwienie? Jeden „wybitny” prawnik przegrał w Polsce sprawę o …UWAGA… 2 PLN. Słownie: o dwa złote!! Kierowniczko, szykujcie z adwokatem „tarcze i miecz”. Przegracie. Pi. eS. Dziękuję, nieznanej mi osobie Pani Paulinie, za uczciwość, obronę nieznanej mi osoby młodej Pani Basi.
Życzliwy
9 stycznia 2021 @ 11:26
Ach, jeszcze pytanie do Pana Autora. Czy sytuacja z artykułem Pańskich dziennikarzy dotyczącym starej Kotłowni nic Pana nie nauczyła? To Pan jest redaktorem naczelnym! A nie dyrektorka schroniska.
Maciej Gajdzik
9 stycznia 2021 @ 12:42
Przypominam tylko, że nikt oficjalnie nie zakwestionował rzetelności artykułu/reportażu/materiału prasowego Basi, żądając sprostowania opisanych faktów. Brak też oświadczeń o przyszłych pozwach z powodu naruszenia dóbr osobistych operatora schroniska.
Jakkolwiek warto by uzyskać od redaktora naczelnego „Tylko Toruń” wyjaśnienie, w jakim zakresie został zmieniony „kontrowersyjny” artykuł oraz jakie były okoliczności tej zmiany.
Gjk
9 stycznia 2021 @ 17:28
Artykuł zmieniony na skutek interwencji, winien mieć zaznaczone „wycinki” w formie nawiasòw z wykropkowaniem-(…), oraz podanie przepisu z prawa prasowego. Wcześniej jednak, należy opublikować interwencję kierowniczki schroniska do redakcji i to w formie pisemnej.
Życlziwy
9 stycznia 2021 @ 11:22
Strach pomyśleć jak wyglądałoby schronisko dla zwierząt w naszym mieście, gdyby nie środki z budżetu obywatelskiego. To, co powinno być niejako „bonusem” staje się niemal podstawą funkcjonowania tak ważnego ośrodka.