UMK znów zabiera głos w sprawie oprogramowania „szpiegującego” studentów. „Zapewnia prawidłowość i wiarygodność zaliczenia”
Zespół Prasowy UMK zabrał głos w głośnej sprawie oprogramowania napisanego przez jednego z profesorów Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej i wykorzystywanego do przeprowadzania zaliczeń. Uczelnia zapewnia, że nie ma mowy o oprogramowaniu szpiegowskim i zapowiada dalsze wyjaśnianie sprawy.
Przypomnijmy: jeden z wieloletnich pracowników Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UMK zaalarmował o nieprawidłowościach, do jakich miało dochodzić na tym wydziale. Apel Krzysztofa Dobosza został upubliczniony po tym, jak władze uczelni miały nie reagować na jego uwagi. 1 lutego studenci II roku Informatyki Stosowanej podchodzili do kolokwium z przedmiotu “systemy operacyjne”. Zgodnie z zarządzeniem rektora, wszystkie kolokwia powinny odbywać się zdalnie. Problem polega na tym, że prof. Jacek Kobus wymagał od studentów zainstalowania na prywatnych komputerach systemu operacyjnego Linux oraz własnego, autorskiego oprogramowania, które wykradało ich dane i robiło automatycznie zrzuty ekranu, wysyłając je na serwer wydziałowy. Tam dostęp do danych studentów mieli wszyscy pracownicy i studenci WFAiIS.
Wcześniej Zespół Prasowy UMK przekazał nam, że według wstępnej opinii Uczelnianego Centrum Informatycznego, “nie ma tu mowy o »oprogramowaniu szpiegowskim«”. Teraz wydał kolejny komunikat, w którym po dalszych analizach podtrzymuje taką opinię.
– Informujemy, że szczegółowa analiza przeprowadzona przez informatyków z Wydziału Matematyki i Informatyki UMK wykazała, że skrypt używany przez prof. Jacka Kobusa podczas zaliczeń nie nosi jakichkolwiek znamion oprogramowania szpiegującego, a jedynie zapewnia prawidłowość i wiarygodność zaliczenia. Podobny skrypt jest używany m.in. podczas olimpiady informatycznej – czytamy w komunikacie. – Ze względu na wagę problemu podejmowane są dalsze kroki zmierzające do całkowitego wyjaśnienia sprawy.
Przypomnijmy, że Krzysztof Dobosz już wcześniej opublikował list otwarty, w którym – jak twierdzi – dowodzi, że w tej sprawie mamy do czynienia z oprogramowaniem szpiegowskim.
Nie jest to jednak jedyny zarzut, jaki postawiono prof. Jackowi Kobusowi. Krzysztof Dobosz w rozmowie z nami zaznaczał, że istotą problemu nie jest samo oprogramowanie, ale podejście prof. Kobusa do studentów. Odsetek studentów zdających jego egzaminy jest bardzo mały, a nawet ci, którzy je zdawali, mieli być zapraszani przez profesora na dopytki, które dla wielu kończyły się oceną niedostateczną.
– Studenci często zgłaszali się do mnie z takimi sprawami. Bardzo zabolała mnie sytuacja, kiedy student, który na egzaminie dostał ocenę 4,5, musiał przyjść na dopytkę i ostatecznie dostał 2. To był bardzo dobry student, któremu zależało na zaliczeniu i był tą sytuacją wręcz przerażony. Poprosił mnie o pomoc w przygotowaniu pisma o egzamin komisyjny. A egzamin komisyjny to przecież ostateczność – mówił nam Krzysztof Dobosz.
Wniosków o egzamin komisyjny miało być dużo więcej, ale były one odrzucane, mimo uwag o stronniczości prof. Kobusa. Autorowi apelu chodzi przede wszystkim o to, by studenci byli sprawiedliwie oceniani.
Do tych zarzutów Zespół Prasowy UMK również się odniósł.
– Na polecenie prorektora ds. kształcenia do wyjaśnienia innych zarzutów postawionych przez mgr. Krzysztofa Dobosza prof. Jackowi Kobusowi została powołana komisja – donosi Zespół Prasowy UMK.
Sam prof. Jacek Kobus w rozmowie z nami powiedział, że do stawianych mu zarzutów odniósł się w piśmie do władz uczelni i nie będzie komentował tej sprawy do czasu wyjaśnienia.
Do tematu wrócimy.