Garderoba nie pomogła. Włamywacz schwytany we własnym domu
34-latek włamał się do jednego z mieszkań przy ul. Polnej. Gdy policjanci odkryli, gdzie mieszka włamywacz, skrył się w garderobie. Nie była to jednak dobra kryjówka. Teraz mężczyźnie grozi nawet 15 lat więzienia.
Policjanci zatrzymali 34-latka w środę. Był on podejrzany o włamanie dokonane 2 dni wcześniej. Sprawca sforsował drzwi balkonowe w jednym z mieszkań przy ul. Polnej. Po wejściu skradł z niego dwa laptopy, komputer stacjonarny, odzież i drobne wyposażenie.
Ustalono, jakim autem poruszał się włamywacz, co doprowadziło policjantów do miejsca jego pobytu. Mężczyzna nie otworzył drzwi funkcjonariuszom, gdy się pojawili, więc trzeba było użyć siły, by wejść do pomieszczenia. Początkowo wydawało się, że 34-latka nie ma w domu. Na stole znajdował się jednak ciepły posiłek. Podczas przeszukania mieszkania okazało się, że w sypialni jest duże lustro, a za nim garderoba. To właśnie tam ukrył się mężczyzna.
Podczas przeszukania kryminalni odnaleźli również woreczki z kilkoma gramami amfetaminy i sprzęt skradziony z lokalu przy Polnej. Mężczyzna usłyszał zarzuty za włamanie i posiadanie narkotyków. Był już wcześniej karany za tego typu przestępstwa, więc będzie odpowiadał jako recydywista. Prokurator zdecydował, by do zakończenia postępowania objąć go policyjnym dozorem. Za kratami może spędzić nawet 15 lat.