Oszustwo na Bitcoina. “Mam niecałe 19 lat i zostałam sama z kredytem”
Był przekonujący, profesjonalny i obiecywał duże pieniądze, a ona dopiero po fakcie zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa. Teraz ma kilkadziesiąt tysięcy złotych długu. – Wiem, że nic już z tym nie zrobię i muszę spłacić kredyt – mówi Paulina.
Wszystko zaczęło się przed dwoma laty, kiedy Paulina postanowiła założyć konto na jednej z platform obsługujących kryptowaluty. Wtedy jeszcze dojeżdżała do szkoły w Toruniu z jednej z okolicznych miejscowości i nie miała nawet 18 lat. Konto, które wybrała, było darmowe, a za samo jego założenie dostała niewielką nagrodę.
– Konto założyłam na platformie Blockchain. Za samą rejestrację dostałam w bonusie 0,05 bitcoina, co w tamtym czasie nie było dużą kwotą w przeliczeniu na złotówki – wspomina Paulina.
O swoim koncie jednak szybko zapomniała i nie logowała się na nie przez długi czas. W tym czasie zarządzał nim robot, a wspomniane otrzymane w bonusie środki zaczęły rosnąć. Paulina dowiedziała się jednak o tym dopiero, kiedy dostała nieoczekiwany telefon.
– Dwa miesiące temu, w maju, zaczął do mnie dzwonić rzekomy przedstawiciel firmy. Przekazał mi informację, że mam na swoim koncie 0,3 bitcoina i zapytał, czy chcę usunąć konto, czy wybrać środki. 0,3 bitcoina to w tamtym momencie było 36 tys. zł – dodaje.
Mężczyzna przedstawił się jako Tomasz Lewandowski, ale najprawdopodobniej posłużył się fałszywym nazwiskiem. Przez telefon był przekonujący i sprawiał wrażenie profesjonalisty. Był wiarygodny. Początkowo Paulina była jednak niechętna i dopiero po czasie dała się skusić.
Środa, 22 czerwca
– Zgodziłam się na wykonanie transakcji. Chciałam mieć te pieniądze, w końcu to niemała kwota. Wtedy wszystko się zaczęło – mówi.
Okazało się, że przelew nie jest wcale taki prosty. Mężczyzna doradził Paulinie, by wykonała na swoim koncie bankowym tzw. sztuczny obrót. Po to, by nie zablokować konta po przelaniu dużej kwoty.
– Rozmawiał ze mną przez 2-3 godziny i wymusił, bo nie robiłam tego do końca świadomie, to, że wzięłam na siebie kredyt w wysokości 25,5 tys. zł. Wiedział dokładnie, co robić, poinstruował mnie ze szczegółami, jak mam wypełnić dane, by dostać kredyt, jaki dochód wpisać, co ustawić w zatrudnieniu. Zachowywał się jak profesjonalista – twierdzi nasza rozmówczyni.
Paulina w rzeczywistości nie pracuje. Jest świeżo po maturze i dopiero wkracza w dorosłe życie. Na kredyt dała się namówić, bo zaraz po przelewie pieniędzy na swoje konto miała go spłacić.
– Kiedy dostałam te pieniądze, miałam je przelać na platformę Binance. To inna platforma z kryptowalutą. Stamtąd miałam zwrócić je sobie na konto i od razu spłacić kredyt. To był właśnie ten sztuczny obrót, o którym mówił pan Tomasz – wyjaśnia 18-latka.
Czwartek, 23 czerwca
To czas oczekiwania na zaksięgowanie przelewu. Niczego nieświadoma dziewczyna przez cały dzień była w kontakcie z oszustem. Utwierdzał ją w przekonaniu, że wszystko jest tak, jak być powinno i że już niedługo będzie bogatsza o 36 tys. zł.
– Od godz. 6.30 do 18.00 byłam z panem Tomaszem cały czas na linii i czekaliśmy na zaksięgowanie. Pieniądze przeszły dopiero w piątek przed południem. Wtedy je straciłam – mówi Paulina.
Piątek, 24 czerwca
– Przekazałam informację o pieniądzach panu Tomaszowi. To była kwestia chwili – nie kryje Paulina. – Wysłał mi numer konta, ale nie mój. Nigdy nie robiłam przelewu na platformie Binance, nie do końca wiedziałam, co się dzieje. Podałam dane i przelałam 5 tys. euro, czyli 24,6 tys. zł. Dostałam informację, że przelew został wykonany. Pan Tomasz powiedział, że jak tylko dostanę pieniądze na swoje konto bankowe i spłacę kredyt, to mam się z nim skontaktować i wtedy dopiero będziemy przelewać pieniądze z platformy Blockchain. Czekałam dość długo, bo do godz. 15.00. Cały czas miałam małą nadzieję, że może się uda, że te pieniądze przyjdą.
Pieniądze nie przyszły. Paulina próbowała skontaktować się z panem Tomaszem, ale nie było odzewu. Nie odpisywał na maile, nie dało się też dodzwonić pod żaden z dwóch numerów telefonu, z których wcześniej się kontaktował. Dopiero wtedy zorientowała się, że dała się oszukać. Wcześniej niczego nie podejrzewała, bo nie miała doświadczeń z kryptowalutami, a oszust sprawiał wrażenie profesjonalisty i wzbudzał zaufanie.
– Praktycznie cały czas był ze mną w kontakcie telefonicznym. Wymienialiśmy się też mailami. Dzięki temu miał pewność, że robię to, co mi każe i nie zastanawiam się nad tym. W trakcie rozmów w tle było słychać odgłosy biurowe, zdarzało się też, że będąc ze mną na linii, rozmawiał z rzekomym kierownikiem. Wszystko brzmiało aż nadto wiarygodnie, a mnie przez myśl nie przeszło, że oszustwo może być tak szczegółowo dopracowane – twierdzi Paulina. – Dopiero po fakcie pomyślałam: „Boże święty, co ja zrobiłam! Mam niecałe 19 lat, dopiero skończyłam liceum i zostałam sama z kredytem”.
Nam również nie udało się skontaktować z panem Tomaszem. Oba telefony milczą, a mail pozostaje bez odzewu.
Dziś
Paulina zgłosiła sprawę na policję, skontaktowała się także z bankiem. Szansa na odzyskanie straconych pieniędzy jest jednak bardzo mała. A kredyt trzeba spłacić. Paulina musiała znaleźć pracę, a wsparcie zaoferował też jej tata.
– Wiem, że nic już z tym nie zrobię i muszę spłacić kredyt. 25 tys. zł to spore pieniądze, ale dam radę. Cieszę się jedynie, że nie dałam się naciągnąć na większą kwotę – przyznaje.
Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że nie odzyska pieniędzy, a swoją historię opowiada dla przestrogi – by nikt więcej nie dał się oszukać w podobny sposób.
Panów Tomaszów jest więcej
Policja otrzymuje wiele podobnych zgłoszeń. Oszustów nie brakuje, a niektórzy – tak jak w przypadku Pauliny – są na tyle przekonujący, że udaje im się osiągnąć swój cel. W przypadku oszustw dokonywanych przez internet trudniej jest jednak odzyskać stracone pieniądze.
– Należy zachować szczególną ostrożność w przypadku kontaktów zdalnych (telefonicznych oraz e-mailowych) z osobami proponującymi świadczenie usług finansowych lub wykonanie transakcji finansowej. Dobrze jest zweryfikować tożsamość tych osób oraz prawdziwość deklarowanego celu kontaktu – przestrzegają policjanci.
*Imię bohaterki na jej prośbę zostało zmienione
Lensik
18 grudnia 2023 @ 23:29
Działają dalej, właśnie próbowali mnie na to naciągnąć – „ma Pan na giełdzie Binance 0,3bitcoina o wartości 30 000zł. Proszę w celu nagrania przekazania pieniędzy zainstalować UltraViewer” = czyli program do zdalnej kontroli mojego pulpitu/komputera. Dobre sobie.