„Muszę kończyć, potrąciłem człowieka” – to ostatnie z wypowiedzianych zdań kierowcy
Pieszy potrącony przez samochód jadący z prędkością 60 km na godz. ma 15 proc. szans na przeżycie, z prędkością 50 km na godz. aż 40 proc. Tylko we wrześniu w dziewięciu takich wypadkach na terenie Torunia zginęła jedna osoba, a kilkanaście zostało rannych.
W Toruniu w 2017 r. doszło do ponad 100 wypadków z udziałem pieszych. Czy rok 2018 zamkniemy niechlubnym rekordem?
– W piątek 28 września, około godz. 21.30 na skrzyżowaniu ul. Olsztyńskiej i Barwnej, na przejściu dla pieszych, doszło do śmiertelnego potrącenia 46-letniego pieszego – informuje Wioletta Dąbrowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. – Kierowca samochodu osobowego był trzeźwy.
W ostatnim roku w Toruniu doszło do kilku innych dramatycznych zdarzeń. W Nowy Rok na pasach na Szosie Lubickiej zginęło dwoje pieszych. Kolejny wypadek: na skrzyżowaniu ul. Grudziądzkiej z trasą średnicową 21-letnia studentka, spiesząca się na poranne zajęcia. W innej części miasta, na ścieżce rowerowej, potrącona została 12-latka. Z licznymi obrażeniami ciała przewieziono ją do szpitala.
Jak pokazują statystyki, ponad połowa wszystkich wypadków śmiertelnych na drogach to wynik potrącenia pieszych. W dwóch trzecich zdarzeń giną oni na pasach, czyli w miejscach, gdzie powinni czuć się bezpiecznie. W większości sprawcami potrąceń są sami kierowcy. Z ich winy w 2017 r. w całej Polsce doszło do prawie 5,5 tys. wypadków, z winy pieszego o połowę mniej.
– Przełom września i października to czas, w którym nasza mentalność jeszcze nie została przestawiona na to, że szybciej zapada zmrok – mówi Dąbrowska. – Do tego coraz częściej pojawia się mgła, opady deszczu czy silny wiatr, my zaś stajemy się mniej uważni.
Uwagi tej w ostatnim czasie zabrakło kierowcom także na skrzyżowaniu ul. Przy Skarpie i Konstytucji 3 Maja, na Szosie Chełmińskiej i ul. Poznańskiej. Dbając o bezpieczeństwo pieszych, w minionym roku na kilku toruńskich przejściach zainstalowano dodatkowe sygnalizacje świetlne, piktogramy i tzw. kocie oczka.
– Piesi i rowerzyści to grupy społeczne, na które trzeba zwrócić szczególną uwagę, ponieważ nie mogą oni liczyć na działanie pasów bezpieczeństwa czy poduszek powietrznych. Nie chroni ich także karoseria – przypomina Agnieszka Kobus-Pęńsko, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg w Toruniu. – Są narażeni na bezpośrednie, czasami przykre w konsekwencjach, zetknięcie z pojazdem. W związku z tym od 2017 r. podjęliśmy w mieście szereg działań, które obejmują modernizację lub doposażenie przejść w miejscach o dużym natężeniu ruchu. Akcje są realizowane w ramach „Programu poprawy bezpieczeństwa na przejściach dla pieszych i przejazdach dla rowerzystów”. W mieście montowane są „kocie oczka”, na pasach aktywne znaki, a także instalowane sygnalizacje, tam, gdzie natężenie ruchu pieszego w ostatnim czasie znacząco wzrosło.
Widoczność przejść dla pieszych, jak i przejazdów dla rowerzystów, poprawiła się również przez grubowarstwowe oznakowanie poziome. Drogowcy montują także wyspy azylu dla pieszych oraz bariery wygrodzeniowe.
Program podzielony został na trzy etapy: w pierwszym poprawiono bezpieczeństwo przy szkołach, szpitalach, przychodniach i w ciągu drogi krajowej nr 91. W drugim drogowcy skupili się na trasach nr 15 i 80 oraz drogach powiatowych i gminnych, na których doszło do wypadków. Prace wieńczące projekt zaplanowano w roku 2019.
– Do tej pory zamontowaliśmy około 250 aktywnych oznakowań przejść dla pieszych i przejazdów dla rowerzystów – dodaje Kobus-Pęńsko. – Znaki te posiadają lampy ostrzegawcze, które włączają się w momencie, kiedy pieszy pojawi się przy pasach. Przed „zebrą” zamontowano także 300 sztuk punktowych elementów świetlnych. W roku 2018 zlecono instalację kolejnych 312. W kluczowych punktach miasta przy przejściach naklejono również piktogramy ostrzegawcze.
Jednak ani kierowcy, ani piesi nie wystrzegą się potrącenia lub bycia potrąconym, kiedy sami nie będą zwracali uwagi na bezpieczeństwo na drodze. Mimo wielu apeli i zakazów w dalszym ciągu prowadzący pojazdy korzystają z telefonów komórkowych. Nie inaczej jest w przypadku pieszych.
– Muszę kończyć, potrąciłem człowieka – tak brzmiało ostatnie z wypowiedzianych zdań kierowcy, który jednocześnie prowadził samochód i rozmawiał przez telefon z żoną.
Takich przypadków w policyjnych kartotekach jest wiele. – Problem jest spory, bo zamiast skupiać się na tym, co dzieje się na jezdni i w jej obrębie, zerkamy w telefon – mówią funkcjonariusze. – By doszło do tragedii, wystarczy sekunda – mała chwila nieuwagi.