Wezwanie na przesłuchanie za pisanie kredą. „Śmiech na sali”
Nie milkną echa głośnej sprawy 17-letniej Malwiny Chmary, która została zatrzymana z użyciem kajdanek za napisanie kredą haseł przed jednym z toruńskich kościołów. Toruńscy aktywiści w geście solidarności z nastolatką protestowali przeciwko brutalnemu zachowaniu policji. Część z nich już została przesłuchana.
Przypominamy, że do zatrzymania Malwiny doszło we wrześniu podczas festiwalu Copernicon. Bydgoszczanka stanęła w obronie osób LGBTQ+, przyrównanych na obraźliwych transparentach do pedofilów. Kredą na chodniku przed kościołem akademickim wyraziła swoje poparcie dla środowiska LGBTQ+. Policjanci z Torunia skuli ją kajdankami i zaciągnęli do radiowozu. 17-latka komentowała wówczas, że jej zdaniem funkcjonariusze przekroczyli swoje uprawnienia. Sprawą zainteresował się m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich, który „ze szczególnym zaniepokojeniem przyjął informacje o zastosowaniu wobec małoletniej osoby środków przymusu bezpośredniego” i poprosił policję o wyjaśnienia.
Toruńskie środowisko aktywistów także stanęło w obronie Malwiny i w geście solidarności z dziewczyną zorganizowało dwa protesty. Pierwszy 29 września pod kościołem, drugi 30 września pod komendą policji. Przed siedzibą policjantów aktywiści kredą na chodniku napisali m.in. „Policjo, wstydź się” oraz „Stop brutalności policji”. Dostali za to wezwania na przesłuchanie – większość na 10 listopada.
– Ja się przyznałam, że pisałam kredą, ale miałam prawo, żeby wyrazić swój sprzeciw obywatelski przeciw temu, jak potraktowano Malwinę i przeciw temu, co dzieje się kraju – mówi nam Agata Chyżewska-Pawlikowska, jedna z uczestniczek protestu. – Nie postawiono nam żadnych zarzutów, to było przesłuchanie osoby, w stosunku co do której istnieje uzasadniona podstawa do sporządzenia przeciwko niej wniosku o ukaranie w sprawie o wykroczenie z art. 63a Kodeksu Wykroczeń.
Teraz sprawa może, ale nie musi, zostać przekazana do sądu, choć jak tłumaczy nam Agata Chyżewska-Pawlikowska „sami policjanci twierdzą, że istnieją duże przesłanki do tego, aby sprawę umorzyć„.
– Po co w takim razie narażać podatnika na koszty? Przecież, jeżeli to trafi do sądu, a sąd to umorzy to tymi kosztami obciążony zostanie Skarb Państwa. To jest absurd i śmiech na sali – podsumowuje Agata Chyżewska-Pawlikowska.