Biedniejemy? Fundacje z Torunia przyznają: Zapytań o pomoc jest coraz więcej
50 proc. Polaków uznaje, że ich sytuacja finansowa pogorszyła się, a aż 64 proc. gospodarstw domowych zauważa spadek jakości życia. Inflacja drenuje portfele wszystkich bez wyjątku, a ograniczanie wydatków przestaje być wystarczającym sposobem radzenia sobie z kryzysem. „Coraz więcej osób zgłasza się do nas po pomoc”, przyznaje Fundacja Pomocy Samotnym Matkom z Torunia.
Mariola, 52 lata, inspektor ds. monitoringu, restrukturyzacji i windykacji w jednym z banków. Po 25 latach stażu zarabia 3,3 tys. zł na rękę. Na czynsz i opłaty wydaje 700 zł miesięcznie, rata kredytu za mieszkanie pochłania 2 tys. zł. Do tego koszty paliwa na poziomie 400 zł. Na życie zostaje jej 200 zł.
– Gdyby nie dochód mojego partnera, nie byłabym w stanie związać końca z końcem. Mam dwójkę dorosłych dzieci, które zakładają już własne rodziny, bardzo chciałabym im pomóc, ale zwyczajnie nie mam jak – bezradnie rozkłada ręce w rozmowie z nami. – Nie mam pojęcia, jak w takich sytuacjach radzą sobie osoby samotne…
Takie, którym nie pomaga ani partner, ani rodzina. A tych jest przecież całkiem sporo. W 2019 r. jednoosobowe gospodarstwa domowe w Polsce stanowiły ponad 24 proc. ogółu. Prognozuje się, że do 2030 r. ich liczba ma wzrosnąć o ponad 23 proc. Duży odsetek wśród nich to seniorzy, utrzymujący się z jednej emerytury.
– Nasi seniorzy ponoszą wszystkie koszty związane z utrzymaniem własnego mieszkania, takie jak opłaty za ogrzewanie, czynsz czy energię. Wielu z nich twierdzi, że na pokrycie rachunków przeznaczyli 13. i 14. emeryturę. Osoby z najniższą emeryturą często zmuszone są do rezygnacji z zakupu leków, bo po prostu im na nie nie starcza – mówi Małgorzata Sienkiewicz, kierownik Dziennego Domu Pomocy Społecznej w Toruniu.
– Żyję od 10-tego do 10-tego, nie na wiele mogę sobie pozwolić – potwierdza Zdzisława, podopieczna toruńskiego DDPS-u. – Staram się nie myśleć o tym, co będzie, żyć z dnia na dzień. Rzadko rozmawiam na ten temat, nie chcę się dodatkowo dołować.
Inflacja przekroczyła już próg 17 proc. Takich wzrostów cen nie było w Polsce od 25 lat. Niemal 50 proc. Polaków twierdzi, że ich sytuacja finansowa pogorszyła się względem ubiegłego roku [za: money.pl]. Kryzys najbardziej dotyka kobiety, osoby w wieku 40-49 lat, absolwentów uczelni wyższych i zarabiających najmniej, tj. do 2 tys. zł netto na miesiąc. Spadek jakości życia zauważa 64 proc. osób, z których niemal 80 proc. uważa, że przyczyną jest inflacja [za: businessinsider]. Badanie Związku Przedsiębiorstw Finansowych wskazuje, że już co dziesiąte polskie gospodarstwo domowe popada w długi.
– Sytuacja inflacyjna bardzo wpływa na życie naszych podopiecznych. Zajmujemy się m.in. dystrybucją żywności i w ostatnim czasie widzimy większe zainteresowanie taką formą pomocy. Wielu naszych podopiecznych straciło pracę dorywczą. Samotne mamy ubolewają nad cenami podstawowych produktów żywnościowych. Staramy się je wspierać, przekazując paczki żywnościowe i rzeczowe oraz wyprawki dla noworodków, pozyskiwane od darczyńców. Na co dzień wspieramy około 80 rodzin z Torunia – mówi Patrycja Koprowska z toruńskiej Fundacji Pomocy Samotnym Matkom.
Toruńska organizacja jest przygotowana na to, że w najbliższym czasie wniosków o pomoc, głównie żywnościową, będzie coraz więcej.
– Niepokoi nas również fakt, że zgłasza się do nas o pomoc coraz więcej osób z innych województw. Z jednej strony oznacza to, że nasza pomoc jest potrzebna, ale z drugiej – że system pomocowy w gminach nie jest w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb potrzebujących – dodaje Patrycja Koprowska.
Wzrost potencjalnej liczby odbiorców prognozują także toruńskie Jadłodzielnie, zachęcając do dzielenia się żywnością za pośrednictwem lodówek społecznych.
– Na chwilę obecną 74 rodziny z Torunia, sprawdzone przez MOPR, pobierają darmową żywność bezpośrednio z placówek handlowych. Każdego roku pojawiają się osoby, które zgłaszają się do nas po raz pierwszy, ale w ostatnim czasie rzeczywiście widać wzrost zapotrzebowania na pomoc – tłumaczy Jadwiga Wojciechowska, prezes zarządu Fundacji Bank Żywności w Toruniu.
Odsetek osób, które w tym roku zgłosiły się po pomoc do MOPR-u po raz pierwszy, to 16 proc. Okazuje się jednak, że wbrew pozorom, ciężko mówić o wzroście zainteresowania pomocą socjalną.
– W ogólnym rozrachunku w porównaniu do roku ubiegłego odnotowujemy spadek osób korzystających z pomocy o 11 proc. – podaje Przemysław Woltman z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Toruniu.
Okazuje się jednak, że uzyskanie pomocy finansowej od MOPR-u nie jest takie proste. Warunek konieczny to nieprzekroczenie kryterium dochodowego, które wynosi 776 zł dla osoby samotnie gospodarującej i 600 zł dla osoby w rodzinie. Rata kredytu nie jest jednak odliczana od dochodu. Oznacza to, że jeżeli pani Marioli zostaje, przed zapłaceniem raty, 2,2 tys. zł, to zdaniem ustawodawcy ma ona do dyspozycji 2,2 tys. zł. Co z tego, że de facto na życie zostaje jej 200 zł. Tego pod uwagę ustawa o pomocy społecznej nie bierze.
– Wynajmuję mieszkanie i na jego utrzymanie idzie ponad połowa mojej wypłaty. Przed inflacją dziennie na jedzenie przeznaczałam średnio 30 zł, teraz jak się nie ma 50 zł, to nie ma sensu iść do sklepu. Człowiek chciałby coś odłożyć na czarną godzinę, ale to teraz luksus. Żyję od wypłaty do wypłaty. Gdybym miała do tego ratę kredytu, to na życie pozostawałyby mi grosze, musiałabym wtedy jeść byle co, byle nie czuć głodu, bo co innego by mi zostało? – zastanawia się 29-letnia Ewa z Torunia, handlowiec.
– Jeszcze dajemy radę, bo przed inflacją spłaciliśmy połowę kapitału, więc wzrost raty nie jest aż tak dramatyczny. Nie musieliśmy jeszcze jakoś mocno zmieniać swoich nawyków ani z niczego rezygnować, ale przestaliśmy oszczędzać – nie odkładamy praktycznie nic – dodaje 28-letnia Michalina, mieszkająca w jednej z podtoruńskich miejscowości.
Nastroje nie są optymistyczne, a ekonomiści tylko potwierdzają, że na spadek poziomu inflacji w najbliższych miesiącach nie ma co liczyć. Wzrosty prognozowane są także przez cały pierwszy kwartał 2023 r.
– Człowiek chciałby się jakoś przygotować na kolejny cios w portfele, ale jak, skoro teraz nawet nie idzie nic odłożyć… ceny rosną, a nasze wypłaty stoją w miejscu. Nie da się teraz myśleć o polepszeniu życia i przyszłości, nie ma na to miejsca – podsumowuje Ewa.