Ciszak: Tu nie ma czystej gry [WYWIAD]
Z Mariuszem Ciszakiem, archeologiem prowadzącym badania na terenie budowy Studia ECF Camerimage, o sporze z Instytutem Archeologii, a także o tym, co udało się odkryć w trakcie trwania prac – rozmawia Arkadiusz Włodarski
Co udało się odkryć podczas badań archeologicznych realizowanych na terenie budowy Studia Filmowego ECFC?
Znaczną liczbę zabytków i obiektów. Zachowały się relikty budynków, nie jesteśmy jeszcze pewni, jaką mogły mieć funkcję. Na pewno mamy budynki, które służyły zapewne jako zaplecze kuchenno-gospodarcze, posiadały cztery wielkie paleniska i trzy wielkie studnie. Znaleźliśmy również tkaniny, skóry i rzeczy organiczne. Jest także zbiór monet oraz cały garnek wypełniony kośćmi do gry, jak również plomby stosowane do znakowania produktów. To wszystko jest poddawane konserwacji. Będziemy powoli to opracowywać.
Czy równie ciekawe okazały się odkrycia na terenie realizowanej inwestycji związanej z rozbudową ciepłociągu PGE?
Tam wykonywane są nieco inne zadania. To, co tam się znajduje, daje nam wgląd w profile poprzeczne, które są dla nas, jako archeologów, wyjątkowo cenne. Najciekawsze, jeśli chodzi o teren ciepłociągu, są dla nas relikty murowane, najpewniej karczmy, która figuruje na mapach z XVII w. To bardzo bogaty i dobrze zachowany budynek. Był tynkowany i solidnie wykonany. Nasze badania skupiają uwagę na placu 4 czerwca 1989, tam kopiemy relikty zabudowy wokół dwóch kościołów oraz fragment cmentarza. Wiele informacji będzie można pozyskać dopiero podczas badań antropologicznych. Wtedy dowiemy się, czy osoby tam pochowane umierały naturalnie, czy z innych powodów.
Czego możemy dowiedzieć się o Toruniu dzięki odkryciom poczynionym przez Państwa zespół w ciągu ostatnich miesięcy na obu terenach, gdzie prowadzone były badania?
Po pierwsze – cały czas Chełmińskie Przedmieście nie jest zbyt dobrze opracowane. Mamy dużo publikacji o Starym i Nowym Rynku, zaś o tym miejscu jest mało prac. Te badania wniosą bardzo dużo do działań historyków. Dzięki naszej pracy mogą oni potwierdzić wszystkie informacje, które uzyskują w materiałach źródłowych. Z całą pewnością analiza odnalezionych zabytków czy przedmiotów pozwoli odpowiedzieć choćby na pytania dotyczące zamożności mieszkańców Torunia. Dowiemy się, jakie prądy społeczne się skrzyżowały.
Jak odnoszą się Państwo do zarzutów dotyczących prowadzonych przez Państwa badań, które pojawiają się w przestrzeni publicznej? Chodzi między innymi o prof. Wojciecha Chudziaka, który zarzuca brak nawiązania kontaktu z Instytutem Archeologii UMK.
Od samego początku, gdy nasza firma zaczęła przygodę z Toruniem, a więc od czterech lat, kontaktowaliśmy się z prof. Chudziakiem, by nawiązać z nim współpracę. Odbiliśmy się jednak od ściany, gdyż nie było żadnego zainteresowania naszymi propozycjami. Jeszcze przed Camerimage ponowiliśmy ofertę współpracy, bez skutków. Tylko raz profesor nas odwiedził, ale miał pretensje, gdyż – jak stwierdził – „podkupujemy mu pracowników”. Byłem nieco zdezorientowany. Rzadko spotykaliśmy się z taką niechęcią czy wręcz wrogością, jeśli chodzi o instytuty archeologiczne w poszczególnych miastach. Instytut Archeologii UMK zaczął interesować się badaniami przy ciepłociągu PGE w dość nieelegancki sposób. Gdy już rozpoczęliśmy działania, prof. Chudziak wdarł się na teren badań i zaczął poprzez media dawać do zrozumienia, że nie powinny być one prowadzone, bo to jest niszczenie dziedzictwa archeologicznego miasta. Z kolei gdy odkryliśmy w Camerimage studnie, to chcieliśmy je przekazać do Instytutu. Ponieważ trwają rozmowy z inwestorem, to nie możemy wystawić zamówienia.
Prof. Chudziak poprzez swoje działania przeciągnął prace związane z ciepłociągiem o cztery tygodnie. Przedstawiał niezrozumiałe argumenty. Uznawał, że jeśli by to miały być badania, to szerokozakresowe, co jest niemożliwe. Poza tym badania sugerowane przez profesora Chudziaka trwałyby co najmniej 5-6 lat, zaś zgłaszane propozycje spowodowałyby, że ten ciepłociąg mógłby nie powstać nigdy. Ale Instytut nie ponosi tu odpowiedzialności za to, że wiele milionów poszłoby w błoto. Rozmowy niczego nie dały, poza 4-tygodniowym przestojem.
Jakie jeszcze problemy pojawiły się w związku z badaniami?
Dziwne dla nas było to, że wyniki badań georadarowych, które przeprowadzili na zlecenie UMK naukowcy z Uniwersytetu Łódzkiego, miały być następnego dnia. Czekaliśmy na nie trzy tygodnie i otrzymaliśmy za pośrednictwem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Są one bardzo nieudane i pełne błędów. Te badania miały za zadanie tylko opóźnić inwestycję. Nie ma tu czystej gry. Profesor nie powinien wykorzystywać swojej pozycji. My w swojej firmie również mamy doktorów, profesorów i absolwentów, dlatego nie rozumiem deprecjonowania ich umiejętności. Jeden z naszych pracowników, który złożył doktorat i czeka na obronę, został wezwany przed oblicze prof. Chudziaka i dr. Kazimierczaka, żeby wytłumaczyć się z pracy dla nas i z tego, dlaczego podpisał się pod protokołem ujawniającym uchybienia Instytutu. To nie jest normalne.
Dlaczego realizowane przez Państwa badania budzą w Toruniu tak wiele emocji i stają się źródłem niezwykle gorącej dyskusji?
Wynika to tylko z tego, że zamiast spokojnie i logicznie przedstawiać mieszkańcom informacje o tym, dlaczego te badania są potrzebne i do czego doprowadzą, dyskusja medialna opiera się o przesadne twierdzenia w stylu „ktoś coś niszczy, ktoś źle wykopał”. Nie jest ona merytoryczna, jeśli prowadzą ją osoby, które uzurpują sobie prawo do tego, by narzucać swoją wolę, to tym bardziej to szkodzi. Prof. Chudziak nie ma żadnych uprawnień, aby nas kontrolować. Nad nami jest tylko WKZ oraz generalny konserwator zabytków. Zaś to, że można robić burzę w szklance wody i nie ponosić żadnej odpowiedzialności, a w dodatku otrzymywać granty od miasta, jest rzeczą skandaliczną. To niezdrowa, nieuczciwa i nieetyczna konkurencja. Zakłóca ona proces inwestycyjny.
Po informacje z regionu zapraszamy na nasz bliźniaczy portal pozatorun.pl