Co dalej z Kinder Parkiem? Sanepid chce zamknąć, choć nie miał uwag
Przez kilka miesięcy dostosowywali się do obowiązujących obostrzeń przeciwepidemicznych, nie napotykając sprzeciwu ze strony Sanepidu. Aż do teraz. Od kilku dni w Kinder Parku przy ul. Polnej codziennie gości policja i choć Sanepid nie potrafił wskazać nieprawidłowości, to w obiegu krąży już decyzja o nakazie zamknięcia.
W marcu ubiegłego roku za sprawą rozporządzenia ówczesnego ministra zdrowia Kinder Park musiał zawiesić działalność. W zamknięciu trwał do czerwca, kiedy przepisy umożliwiły ponowne otwarcie. Jak się później okazało, tylko czasowe. W październiku przyszedł kolejny lockdown. Kinder Park do zaleceń się dostosował. W grudniu jednak jasne stało się, że konieczne jest wprowadzenie zmian. Firma nie mogła dłużej być zamknięta.
– Postanowiliśmy wymyślić coś, co umożliwi nam jakąkolwiek działalność gospodarczą w reżimie sanitarnym. Co pozwoli nam przetrwać, nie narażając przy tym nikogo – mówi Patryk Masierek, właściciel Kinder Parku.
Firma zmieniła PKD. Do tej pory funkcjonowała – a raczej była zamknięta – jako działająca w branży rozrywkowej. Nowe PKD nadawało jej charakter edukacyjny. I to umożliwiło ponowne otwarcie, zgodnie z obowiązującymi obostrzeniami.
– Wpadliśmy na pomysł, że możemy prowadzić działalność uzupełniającą działalność edukacyjną. W ten sposób zaczęliśmy działać, zgodnie z rozporządzeniem. Dostosowaliśmy się do tego, co nie jest zabronione – tłumaczy właściciel lokalu.
Kinder Park zrezygnował z oferty gastronomicznej, zmienił też charakter prowadzonych przez siebie zajęć. Teraz kładziony jest tam nacisk na aspekt edukacyjny. Przystosowanie się do obowiązujących rozporządzeń nie wzbudziło sprzeciwu ze strony sanepidu.
– W styczniu, kiedy się otworzyliśmy, dostałem telefon z sanepidu. Wytłumaczyłem, na jakiej zasadzie jesteśmy otwarci. Usłyszałem, że przestrzegamy zasad sanitarnych – wyjaśnia Patryk Masierek.
Wszystko zmieniło się w ostatni weekend, kiedy w działalności Kinder Parku problemu dopatrzyły się media. I choć sanepid wcześniej nie widział nieprawidłowości, to o Kinder Parku zrobiło się głośno. I już w poniedziałek w lokalu pojawiła się wspólna kontrola sanepidu i policji.
– Na miejscu pojawiły się trzy panie z sanepidu i czterech policjantów. Przez pierwsze 15 minut nie mogłem się dowiedzieć, co jest przedmiotem kontroli i czego ona w ogóle dotyczy – opowiada Patryk Masierek. – Pokazaliśmy punkty do dezynfekcji, że ludzie chodzą w maseczkach i zachowują dystans, że nie jest ich nadmierna liczba, że nasza kuchnia nie działa.
Kontrola nie znalazła żadnych przeciwwskazań dla działań Kinder Parku. Jedyna uwaga, jaka znalazła się w protokole sanepidu dotyczyła wymiany – jeszcze w trakcie kontroli – baterii jednego z dozowników do dezynfekcji rąk, który się zacinał.
– Żadnych uchybień w protokole wpisanych nie mam. Policjanci w trakcie kontroli nie podjęli żadnych czynności, sanepid też nie zasugerował nam, że coś jest nie tak. W protokole napisano tylko, że dalsze decyzje podejmował będzie Powiatowy Inspektor Sanitarny – wyjaśnia Patryk Masierek.
Okazało się jednak, że był to dopiero początek. Choć szefostwo Kinder Parku nie dostało żadnej informacji, że w lokalu mogą być łamane jakiekolwiek przepisy, to policja i sanepid odwiedzają go codziennie.
– Policjanci wykonują swoje polecenia i rzeczywiście starają się nam nie utrudniać pracy. Dowiedziałem się, że kontrole będą trwały i żebym się nie martwił, bo to rutynowe. Zapytałem, czemu nie jeździli do mnie wcześniej, zanim zrobiło się o nas głośno w mediach. Usłyszałem, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego – mówi właściciel Kinder Parku.
Nieprawidłowości nie stwierdzono – przynajmniej według tego, co powiedziano szefostwu lokalu. Mimo to, sanepid podobno wydał decyzję o zamknięciu Kinder Parku, ze skutkiem natychmiastowym. Podobno, bo właściciel sam jeszcze decyzji nie otrzymał, choć informacje o niej pojawiają się w mediach.
Patryk Masierek nic ukrywać nie zamierza i na kontrole jest otwarty. Nikt jednak nie potrafił powiedzieć mu, czy i jakie obostrzenia łamie. Jeśli decyzja o zamknięciu faktycznie do niego dotrze, zamierza się odwołać.
– Naszym zdaniem nie ma to żadnego umocowania prawnego. Przestrzegamy aktualnych obostrzeń i nie widzimy konfliktu naszej działalności z rozporządzeniem. Jeżeli decyzja sanepidu, mimo protokołu bez uwag, będzie taka, że lokal trzeba zamknąć, będziemy się odwoływać. Nie widzimy do niej podstaw – twierdzi Patryk Masierek. – Jeśli robię coś nie tak, niech mi to powiedzą. Nikt na razie tego nie zrobił.
Postanowiliśmy sprawdzić, z czego wynika nagłe zainteresowanie służb Kinder Parkiem.
– Policja nie jest jednostką wiodącą w takich sprawach. Naszym zadaniem jest jedynie udokumentowanie, czy dany obiekt działa. Wszelkie decyzje zależą jednak od sanepidu – mówi podinsp. Wioletta Dąbrowska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
Toruński sanepid w sprawie się nie wypowiada i odsyła do wojewódzkiej centrali. Wobec tego skierowaliśmy pytania tam – na razie bez odpowiedzi.
Paweł
16 kwietnia 2021 @ 21:46
To dziwne. Skoro nie ma uwag, to dlaczego zamykają. Paranoja. Skończy się w sądzie odszkodowaniem, które i tak zapłacą podatnicy.
Gjk
16 kwietnia 2021 @ 20:43
„TRZY PANIE”…
A parytet?
Jeśli inspektorzy, nie potrafili przedstawić przedmiotu kontroli i podstawy prawnej,
nie mają prawa przystąpić do czynności kontrolnych!
Bo niby do jakich, jeśli nie potrafią tego wyartykułować przedsiębiorcy.
Policja przygląda się kontroli, przygląda się, czy prawa polskiego przedsiębiorcy nie są łamane.
P.S.
„Trzy panie” jadają
BURGERY ?
Smacznego.