Dania godne podium. Olimpijska i Mała Olimpijka zapraszają
Spokojne popołudnie w oryginalnej restauracji? A może po pracy lub basenie szybkie i konkretne dania w bistro? To nowe miejsca w znanej lokalizacji. Kilka tygodni temu rozpoczęła się nowa era i rewolucja w gastronomii Centrum Sportu i Rekreacji Olender w Wielkiej Nieszawce przy ul. Toruńskiej 34/40.
Teraz do dyspozycji gości są restauracja Olimpijska oraz bistro Mała Olimpijka. Nowy szef kuchni, nowe menu, nowe otwarcie. Goście już doceniają zmiany. Na wejściu widać pierwsze – przede wszystkim nawiązujące do nazwy – ponad 50 flag reprezentujących różne państwa, w tym oczywiście olimpijska. W końcu restauracja jest częścią Centrum Sportu i Rekreacji.
– Modernizacja miejsca i zmiany wymagają nieco czasu, będziemy je wprowadzać stopniowo, bez zamykania restauracji – zapewnia Sławomir Kowalczyk, szef gastronomii i executive chef hotelu Olender. – Dostosujemy wszystko do nowego wizerunku, w tym infrastrukturę restauracyjną, na przykład zamienimy bufety konsumpcyjne na szwedzkie. Planujemy też zmianę stołów na okrągłe, aby nadać miejscu charakteru. Chcemy, aby nasi goście hotelowi czy konferencyjni czuli się tu jeszcze bardziej komfortowo.
Największa rewolucja dotyczy menu. Olimpijska umiejętnie i nieszablonowo łączy tradycyjne oraz lokalne produkty i przepisy z międzynarodową kuchnią. Karta dań nie jest przypadkowa, wszystko ma tu swoje miejsce i uzasadnienie.
– Menu kierujemy do gości mieszkających tutaj, w gminie Wielka Nieszawka. Liczymy również na mieszkańców Torunia i innych sąsiadów
– podkreśla Sławomir Kowalczyk, który ma wieloletnie doświadczenie w branży, pracując i zarządzając w hotelach i restauracjach najwyższej klasy. Laureat wielu konkursów kulinarnych, gotował m.in. dla prezydentów, dyplomatów, zawodników olimpijskich.
– Nasz atut? Wróciliśmy poniekąd do starych przepisów, z czasów Polski międzywojennej, ale wprowadzamy nowe i zaskakujące połączenia. To prawda, w restauracji Olimpijska nie ma schabowego. Z mięs proponujemy królika – jadało się je w latach 20. i 30. Gościł też na królewskich stołach. Jedno z najzdrowszych mięs – ma wartości prozdrowotne, w tym antyrakowe. Mamy dania z kaczki, dziczyzny, żebro wołowe. To ostatnie niektórym kojarzy się z kawałkiem kości i mięsa. Niesłusznie, my odczarowujemy ten pogląd. Chciałbym, żeby goście i okoliczni mieszkańcy poznali inne smaki, spróbowali czegoś, czego nie robi się na co dzień w domu. Wśród przystawek proponujemy śledzia. Ale inaczej – z pomidorową terriną. Zupy to m.in. rosół z bażanta, który również ma swoją tradycję i smakuje wybornie.
To, na co zwraca się uwagę, to pochodzenie produktów. Dostarczają je sprawdzeni i zaufani dostawcy. Mięso klasy premium, wyłącznie z Polski oraz wędliny (Olimpijska oferuje również śniadania dla hotelowych gości) dostarcza hurtownia Mięs-Hurt z Łukowa. Wykorzystuje się również lokalne produkty, np. do deserów śliwki od miejscowych gospodarzy. W karcie uwzględaniana jest sezonowość dań – jesienią grzyby, dynie, czy rozgrzewający fondant czekoladowy na deser.
– W listopadzie zagości tutaj na dwa weekendy gęsina, która w Kujawsko-Pomorskim ma swoją tradycję i przywiązuje się do niej dużą wagę. Podamy ją na różne sposoby. Począwszy od gęsiej piersi, uda poprzez rosół, żołądki – aż po rillettes, które może być pewnym zaskoczeniem.
Plusem karty restauracji Olimpijska jest jej objętość. Konkretna, nie za długa, od przystawek po desery, bez przewracania stron. Do tego przystępne ceny i nowe menu co trzy miesiące.
Zmiany dotyczą nie tylko restauracji. W dawnej kawiarni w CSiR Olender powstała we wrześniu Mała Olimpijka. To bistro, do którego najchętniej zaglądają osoby korzystające z basenów, ale też okoliczni mieszkańcy wracający ze szkoły czy pracy. Jest tu swobodny i szybki wybór smacznych dań. Bistro od początku cieszy się ogromnym zainteresowaniem.
– Głównym założeniem było, żeby przyciągnąć tu i zapewnić obsługę dla gości, którzy korzystają z basenu – mówi Maciej Nawracki, kierownik marketingu i sprzedaży CSiR Olender. – Mówiąc wprost, jak się wychodzi z basenu z mokrymi włosami i w niezobowiązującym ubraniu, to przyjście do hotelowej restauracji może być nieco krępujące. W bistro atmosfera jest o wiele luźniejsza i dlatego łatwiej jest się przekonać. Mamy również możliwość sprzedaży na wynos dla klientów – jedzenie jest próżniowo zgrzewane i jeszcze ciepłe można dowieźć do domu. Jesteśmy przekonani, że jakość dań i ich ceny będą dla wielu klientów pozytywnym zaskoczeniem.
Akurat w Małej Olimpijce schabowy celowo jest na porządku dziennym.
– Schabowy jest u nas od poniedziałku do niedzieli, siedem dni w tygodniu – uśmiecha się Sławomir Kowalczyk. – Inne dania zmieniamy – dodatki skrobiowe, dodatki witaminowe. W niedzielę zawsze mamy w bufecie deser na ciepło, to angielski pie (paj), więc każdy ma naprawdę duży wybór, żeby znaleźć coś dla siebie. Wiemy, że nie było ani jednej negatywnej uwagi, same pozytywne opinie.
Goście już zdążyli ocenić nowe miejsca. Sala bistro Mała Olimpijka w godzinach otwarcia 11:00 – 17:00 się zapełnia, korzystają z niego również wycieczki. Z kolei restauracja Olimpijska przypadła do gustu nowymi smakami.
– Co prawda nie chciałbym się chwalić, bo od tego są goście, ale zdarzyło się, że nawet na serwetkach zostawiali podziękowania za pyszne jedzenie, którym są zachwyceni – przyznaje szef kuchni. – Ponadto gości przyciągają sobotnie wieczory z muzyką na żywo, od godz. 18:00 do 21:00. Do tego pomysłu zaprosiliśmy lokalnych i bardzo zdolnych artystów, wokalistki.
W Olimpijskiej będzie więcej atrakcji i wydarzeń, m.in. sylwester. Obecnie miejsce liczy na zaufanie stałych i nowych gości, prezentując się w takiej odsłonie. A czyni to z pasją i misją.
– Tworzymy dobry zespół. Karta powstaje przy jego udziale. Chcemy przekonać, że warto próbować nowych dań, połączeń, smaków. Jeśli to jest w karcie, to znaczy, że jest to jadalne. I musi być jeszcze pasja. Do gotowania trzeba włożyć serce. Jak nie ma gotowania z sercem, to nie jest smacznie.
Chcesz wiedzieć więcej? Zajrzyj na nasz bliźniaczy portal „Poza Toruń”.