Domkultury! na Bydgoskim Przedmieściu w przyszłym roku może zniknąć
Domkultury! na Sienkiewicza na ogromne kłopoty finansowe. Brakuje pieniędzy na bieżącą działalność.
Świetlica otrzymuje dofinansowanie miejskie, jednak te pieniądze są niewystarczające. Jeżeli nie uda się zdobyć dodatkowych funduszy Domkultury! może zniknąć z Bydgoskiego Przedmieścia.
Domkultury! prowadzi zajęcia muzyczne – umuzykalnianie małych dzieci, nagrywanie na rekordery, udźwiękowianie materiałów filmowych. Podopieczni bardzo lubią zajęcia plastyczne i ceramiczne. Chodzą na wystawy do Wozowni, CSW, by być na bieżąco ze sztuką współczesną. Placówka dba też o rozwój fizyczny dzieci i młodzieży – jest gra w piłkę i jazda na rolkach, a zimą łyżwy i aktywność na śniegu. Organizowane są wycieczki ekologiczne nad Wisłę. Są także zajęcia dla dorosłych – ruchowe, medytacje czy joga. Nie można pominąć wkładu Domukultury! w Święto Bydgoskiego Przedmieścia. To właśnie tam od wielu lat jest centrum wydarzeń.
– Domkultury! jest otwarty codziennie od trzynastej do osiemnastej – mówi Katarzyna Jankowska. – Są jeszcze wieczorne działania dla seniorów, joga dla mieszkańców. Plus weekendy. Koszt utrzymania naszej działalności teraz to jakieś 280 tysięcy rocznie brutto. Dotacja miejska to jest 190 tysięcy brutto. Ten rok jest wyjątkowo dla nas trudny. Złożyliśmy o wiele więcej wniosków na zewnętrzne finansowanie niż zwykle np. do Ministerstwa Kultury i innych. Żaden z nich nam nie przeszedł. W zeszłym roku naprawdę udało się pozyskać kilkaset tysięcy dodatkowych funduszy na różne działania. Dzięki temu Orkiestra Improwizowana pojechała do Kowna na ESK reprezentować Toruń. A w tym roku nic nie przeszło. Druga sprawa to inflacja i wzrost kosztów ogrzewania, gazu. O 300-400 procent rachunki nagle skoczyły. Zapis umowy dotacji miejskiej jest niekorzystny, gdyż jest tam limit na koszty utrzymania lokalu. W zasadzie to nas ogranicza w ten sposób, że nie możemy tych kosztów opłacać z miejskiej dotacji. Za ogrzewanie, prąd, gaz, internet, telefon, połowę czynszu musimy płacić ze środków własnych. My nie zarabiamy na naszej działalności. Wszystkie rzeczy na mieszkańców są nieodpłatne i stąd ten cały problem. Kilkadziesiąt tysięcy po prostu musimy pozyskać.
Na Bydgoskim Przedmieściu mieszka 25 tysięcy ludzi i nie ma poza Domemkultury! dla szerokiej rzeszy mieszkańców żadnej instytucji kulturalnej.
– Na starówce jest ich dużo: Dom Harcerza, Dwór Artusa, MDK czy NRD, a na Bydgoskim nic. Jest co prawda Od Nowa, tylko tam jest program dla specyficznej grup odbiorców. Dla dzieci jest tylko biblioteka na Mickiewicza 61, ale jest malutka.
Głównym źródłem finansowania działalności placówki jest miejska dotacja. Jest to jednak kwota niewystarczająca. Świetlica wykonuje zadania miasta i pracuje na rzecz mieszkańców, a samo miasto nie zapewnia na to wystarczających środków. Z roku na rok jest coraz gorzej.
– W zeszłych latach mieliśmy dwuletnie, a nawet trzyletnie umowy. W tym roku tylko na rok działania – mówi Katarzyna Jankowska. – Kończymy teraz 31 grudnia umowę z miastem i nie wiemy jeszcze w tych chwili, czy będziemy od stycznia mieć jakieś dofinansowanie. Nie możemy niczego przewidzieć. To jest dla Domukultury! bardzo trudne. Jak jakakolwiek instytucja może cokolwiek zaplanować, skoro ma tylko roczny budżet i w listopadzie dalej nie wie, co będzie w styczniu?
Żeby jakoś dotrwać do końca roku Domkultury! apeluje do torunian o wsparcie. To nie tylko zbiórka pieniędzy, ale także wydarzenia stawiające na aktywizację mieszkańców Bydgoskiego.
– Robimy zrzutkę, która potrwa do końca roku. Potrzebujemy 20 tysięcy. Na razie jest około 40 procent zebrane. 25 listopada Rada Okręgu Bydgoskie Przedmieście organizuje kiermasz w Szkole Podstawowej nr 13, czyli w sumie w siedzibie naszych beneficjentów. Większość dzieci właśnie u nas jest z tej szkoły albo z Siódemki. Prawdopodobnie 10 grudnia odbędzie się aukcja obrazów i rękodzieła. To taka nasza coroczna tradycja od 2014 roku. Ostatnia odbyła się online w pandemii w roku 2020. Potem tak nam się powodziło i mieliśmy tak dobre lata 2021-2022, że nie musieliśmy jej robić. A ten rok jest najgorszym od początku Domukultury!.
Budynek, w którym mieści się Domkultury! jest własnością prywatną. Społecznicy złożyli w tym roku pismo do prezydenta Pawła Gulewskiego. Postulowali w nim o przyznanie lokalu z puli miasta lub podwyższenie dotacji o 30 proc. Jeszcze nie ma odpowiedzi. To wszystko zależy od prezydenta Michała Zaleskiego. Warto wspomnieć, że nieodpłatnie udostępniane są w placówce pomieszczenia na niekomercyjne działania społeczne. Na Bydgoskim nie ma wielu takich miejsc, gdzie takie inicjatywy mogą się odbywać.
Poważną częścią budżetu Domukultury! są pracownicy. Takiej działalności nie można opierać na wolontariuszach. Żeby móc zapewnić stałą opiekę w świetlicy, potrzebne jest kilka osób.
– Koszt zatrudnienia jednego pracownika, żeby zarobił minimalną płacę brutto, to jest jakieś 50 tysięcy, a pracowników mamy pięciu – mówi Katarzyna Jankowska. – Żeby świetlica jakoś normalnie funkcjonowała, to potrzeba trzech osób dziennie. Oczywiście pomagają nam jeszcze wolontariusze, ale samym wolontariatem się nie da tego ogarnąć. A dzieciaki są różne i musimy mieć wsparcie psychologa.
Teraz od darczyńców zależy, czy tak ważna placówka kulturalna zniknie z mapy Bydgoskiego Przedmieścia.
Jeżeli chcecie wspomóc datkiem Domkultury! na Bydgoskim Przedmieściu, to zajrzyjcie TUTAJ.