100 lat temu była bieda i głód, a już myśleli o toruńskich zabytkach
Trudno uwierzyć, że w głodującym Toruniu i w wyniszczonym wojną Królestwie Polskim priorytetem była ochrona zabytków. Tymczasem to rok 1918 przyniósł początki troski o skarby dziedzictwa – ponad narodami.
I wojna światowa przyniosła niespotykaną dotąd skalę zniszczeń. Cywilizowana Europa drżała na widok pocztówek i fotografii ze spalonych miasteczek Prus Wschodnich oraz Francji. W takiej atmosferze Toruń zyskał pierwszy spis placów, ulic i budowli przeznaczonych do ochrony i pierwszego miejskiego konserwatora.
Niepodległość w Toruniu przyszła później niż za Drwęcą. Tu, aż do wkroczenia błękitnej armii generała Hallera 18 stycznia 1920 r., administrowały władze niemieckie. Za Drwęcą, na której do wybuchu wojny kończyło się Imperium Rosyjskie, w 1918 r. roztaczały się obszary zdobyte przez armię cesarską, ale nie wcielone do Niemiec. Na tym obszarze władzę stanowiła od października 1917 r. Rada Regencyjna – pierwszy polski organ władzy państwowej, choć pozostający pod zwierzchnictwem Austro-Węgier i Niemiec.
Rok 1918 przyniósł po obydwu stronach dawnej granicy prace nad stworzeniem systemu ochrony zabytków, co może dziwić w sytuacji, w której zwykli mieszkańcy jadali zupę z wron, a władze państwowe zakazały dokarmiania zwierząt obierkami ziemniaków, ponieważ były zbyt cenne dla przemysłu spirytusowego. Być może widmo zniszczeń wojennych i nabierająca kształtów wizja osiągnięcia niepodległości dały impuls do zatroszczenia się o to, co najcenniejsze w przyszłych polskich miastach.
100 lat temu w Toruniu ukończono prace nad „Statutem miejscowym przeciwko zeszpecaniu miejscowości i okolic wyróżniających się krajobrazowo”, który ogłoszono drukiem w październiku 1918 r. Tak samo Rada Regencyjna wydała wówczas dekret o opiece nad zabytkami sztuki i kultury. W 1919 r. po obydwu stronach granicy powstały pierwsze urzędy konserwatorskie. W Toruniu konserwatorem zabytków został znany i zasłużony historyk, profesor Artur Semrau.
Załącznikiem do toruńskiego statutu był „Spis placów, ulic i budowli przeznaczonych do ochrony”, który można nazwać dziś pierwszym rejestrem zabytków miasta Torunia.
Znalazły się w nim place takie jak Rynek Staromiejski, ale również dużo współcześniejszy Plac Teatralny. Ochroną objęto również ulicę Podmurną od Bramy Mostowej do Dworu Mieszczańskiego oraz wszystkie staromiejskie świątynie wraz z ruinami kościoła dominikańskiego. Trzeba pamiętać, że do kościołów zaliczał się wówczas i zbór na Rynku Nowomiejskim, dzisiejsza siedziba Fundacji Tumult.
Dokonano również wyboru najcenniejszych budynków użyteczności publicznej. Nie dziwi w spisie Ratusz Staromiejski czy liczący wówczas półtora wieku Urząd Celny (dziś Dom Harcerza), lecz Dwór Artusa powstał zaledwie trzy dekady wcześniej, tak samo budynki Banków Rzeszy (Muzeum Uniwersyteckie) i Banku Niemieckiego (Szeroka 14). Chociaż stosunkowo nowe, były jednymi z najbardziej dekoracyjnych i reprezentacyjnych budowli w mieście.
W 1918 r., na szczęście, zaprzestano już wyburzania murów miejskich i przeznaczono je wraz z Dworem Mieszczańskim do ochrony. Na liście znalazło się również wiele domów prywatnych, jednak tylko trzy kamienice z Rynku Staromiejskiego o numerach 9, 29 i 33. Co ciekawe, ani Rynek Nowomiejski, ani kamienice z Nowego Miasta nie zasłużyły w oczach Rady Miejskiej na uwzględnienie w spisie.
Włączenie dawnych Prus do Polski, które nastąpiło w 1920 r., nie przekreśliło osiągnięć Rady Regencyjnej i miasta Torunia. Urzędy konserwatorskie pracowały nadal. Dopiero lata „polonizacji” przyniosły zmiany. Od 1928 r. tworzono nowy, w pełni polski spis zabytków. W Toruniu wykreślono z niego pamiątki po pruskich rządach, np. banki i Dwór Artusa. Niektóre z nich do dziś do rejestru nie powróciły…