Žalgiris czyli Grunwald – okiem litewskiego historyka
Z okazji rocznicy wielkiego zwycięstwa króla Władysława Jagiełły nad Krzyżakami publikujemy poniżej tekst Radosława Rzeszotka, redaktora naczelnego Tylko Toruń, który ukazał się w książce „Pogoń za Litwą” nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego w 2010 roku. Przedstawia on spojrzenie wybitnego litewskiego historyka, Alfredasa Bumblauskasa, na wydarzenia pod wsią Žalgiris w 1410 roku, które różnią się nieco od stanowiska polskich historyków.
Zwycięstwo pod Grunwaldem świętują nie tylko Polacy, ale też Litwini. Jednak spojrzenie litewskich historyków na tę bitwę, jest zupełnie inne… Żartują: gdy Jagiełło się modlił, Witold bił mieczem.
Trudno przecenić znaczenie zwycięstwa wojsk polsko-litewskich pod wsią Žalgiris. Zmieniła ona przecież geopolityczny układ nie tylko w Europie wschodniej, ale praktycznie na całym kontynencie. Państwo Jagiełły po Grunwaldzie zyskało prawie natychmiast status potęgi, z którą liczyć musieli się wszyscy: od papieża, po króla Francji.
Komu jednak ten sukces przypisać? Któremu wodzowi? Jagielle czy Witoldowi? Polscy historycy, cytując przede wszystkim Jana Długosza, podkreślają wybitny zmysł strategiczny i taktyczny króla Władysława. Miał on przecież z dystansu dowodzić wojskami sprzymierzonych, czego nauczył się rzekomo od wodzów wschodnich ludów. Tymczasem wielki mistrz Zakonu Krzyżackiego, Ulryk von Jungingen, z mieczem w dłoni znajdował się w samym sercu bitwy, co znacznie utrudniało mu możliwość skutecznego dowodzenia i kierowania poczynaniami jego wojsk.
– Wersja bitwy pod Žalgirisem, bo my Litwini tak nazywamy bitwę pod Grunwaldem, którą przedstawił Jan Długosz, nie jest w moim odczuciu właściwa – uważa prof. Alfredas Bumblauskas, wybitny historyk litewski z Uniwersytetu Wileńskiego, który specjalizuje się badaniach nad „złotym wiekiem” Litwy, czyli XV w. – Znacznie umniejsza rolę Witolda, a gloryfikuje Jagiełłę. Moim zdaniem bitwa przebiegała nieco inaczej, niż opisał ją Długosz…
W polskiej historiografii Witold uchodzi za raptusa, wodza o gorącej głowie, który najpierw działał (głównie mieczem), a dopiero potem myślał. Prof. Alfredas Bumblauskas nie wyklucza, że rzeczywiście miał on takie usposobienie. Nie oznacza to jednak, że na polu bitwy postępował bez głowy… Był przecież wodzem, który stoczył nie jedną zwycięską kampanię i bitwę. Wśród swoich żołnierzy cieszył się niezwykłą estymą. Mieszkający w podwileńskich Trokach Tatarzy i Karaimi wielbią go do dziś twierdząc, że był najwybitniejszym wodzem średniowiecza.
– Pod wsią Žalgiris de facto rozegrały się dwie, a nie jedna bitwa – dodaje prof. Alfredas Bumblauskas z Uniwersytetu Wileńskiego. – Pierwszą zainicjował Witold. To jego lekkie chorągwie, usytuowane na prawym skrzydle pierwsze ruszyły do natarcia na pozycje krzyżackiej artylerii, która zdołała oddać tego dnia tylko jedną salwę.
W odpowiedzi wielki mistrz Zakonu Krzyżackiego skierował do ataku ciężką jazdę na znajdujące się na lewym skrzydle chorągwie polskie. Co do tego manewru polscy i litewscy historycy są zgodni.
– Istotne jest o jakiej porze dnia doszło do tego ataku – stwierdza prof. Alfredas Bumblauskas z Uniwersytetu Wileńskiego. – Moim zdaniem wspólny atak Polaków i Litwinów nie został zsynchronizowany, ponieważ wojska Jagiełły dopiero dochodziły na miejsce bitwy. Stąd wersja, że kazał on czekać swoim ludziom w lesie, aby chronić ich od słońca, wydaje się postawiona nieco na wyrost.
Nie ulega jednak wątpliwości, że jednostki litewsko-białoruskie nie były tak ciężko opancerzone, jak krzyżackie czy polskie. To polscy ciężkozbrojni przyjęli na siebie najcięższe uderzenie Krzyżaków.
– Pamiętajmy jednak, że średniowieczna taktyka walki, zwłaszcza ciężkiej konnicy odbywała się według ściśle określonych zasad i mechanizmów, które porównać można do rozpędzonego pociągu – dodaje prof. Alfredas Bumblauskas. – Krzyżacy przez szeregi wojsk sprzymierzonych przedarli się aż czterokrotnie… To obrazuje siłę ich natarcia…
Najwięcej sporów pomiędzy historykami polskimi a litewskimi dotyczy tzw. manewru Witolda. Zdaniem Polaków była to tak naprawdę ucieczka, po tym jak siłom krzyżackim udało się zepchnąć Litwinów i Białorusinów pod las, na wstępne pozycje ataku. Litwini, w tym również prof. Alfredas Bumblauskas, uważają, że była to wcześniej przemyślana taktyka.
– Świadczą o tym dokumenty znalezione przez skandynawskiego badacza Svena Ekdahla, który badał archiwum w Getyndze – wyjaśnia prof. Alfredas Bumblauskas. – Wynika z nich, że manewr Witolda nie był ucieczką, a zaplanowanym posunięciem, który miał wciągnąć Krzyżaków w pułapkę. Autor źródła podkreślał, że rycerze zakonni muszą wyciągnąć lekcję z błędu popełnionego podczas wielkiej bitwy. Przedwczesne uznanie, że wycofujące się wojska zostały rozgromione, może przynieść tragiczne skutki.
Natarcie wyprowadzone przez Litwinów i Tatarów było ciosem zabójczym. Wprawdzie chwilę wcześniej Ulryk von Jungingen rzucił jeszcze do ataku ostatnie rezerwy (16 chorągwi), jednak ich szarża została powstrzymana przez odsiecz litewską. Główne siły krzyżackie zostały okrążone. Uciekający niedawno Litwini powrócili na pole bitwy atakując zajadle i wyjątkowo skutecznie. Triumfalny hymn Krzyżaków „Chrystus zmartwychwstał” zamilkł. Na wieki.
Tak oto Žalgiris przeszedł do historii trzech narodów. Choć zwycięzcy tamtej bitwy po cichu spierają się o nią nadal…
Więcej tekstów historycznych na naszych łamach przeczytasz tutaj.

