Manifestacja „Ani jednej więcej” w Toruniu
Polską ponownie wstrząsnęła historia kolejnej śmierci kobiety w ciąży. Toruńskie aktywistki od lat wspierają protesty dotyczące aborcji w Polsce, a wczoraj zorganizowały kolejny protest pod hasłem „Ani jednej więcej”.
Dorota z Nowego Targu zmarła, ponieważ szpital im. Jana Pawła II nie dopuścił do wykonania zabiegu aborcji ratującej życie kobiety. Gdyby zabieg był przeprowadzony szybciej, przeżyłaby. Gdyby otrzymała leki wywołujące skurcze, przeżyłaby. To samo mogło spotkać Roksanę z Bydgoszczy, w pomoc której zaangażowały się kobiety z Toruńskiej Brygady Feministycznej.
Na przeprowadzenie cesarskiego cięcia czekała 22 dni. Dopiero w 24. tygodniu ciąży, po naciskach na szpital, pani Roksana mogła przejść zabieg, który uratował jej życie. Doszło do niego m.in. w wyniku presji mediów, a przede wszystkim lokalnych działaczek z Toruńskiej Brygady Feministycznej, które powiadomiły o sytuacji bydgoską radną Joannę Czerską-Thomas.
– Pani Roksanie wody płodowe odeszły 21 dni temu. – opisuje sytuację Nadia Zet, działaczka Toruńskiej Brygady Feministycznej. – Co robili lekarze? Nic, czekali chyba do momentu, aż będzie za późno, jak w przypadku Izy z Pszczyny czy Doroty z Nowego Targu. Dzięki wspólnemu zaangażowaniu Federy, aktywistek, radnych i mediów udało się wymusić na lekarzach z Bydgoszczy podjęcie działań. Presja ma sens! Panią Roksanę udało się uratować, ale ile jest kobiet, o których nie wiemy…
W środę, 14 czerwca, przez całą Polskę przetoczyła się fala protestów. Kobiety, mężczyźni, młodzi i starsi znowu musieli krzyczeć „ani jednej więcej”. Manifestacja rozpoczęła się pod pomnikiem Kopernika, gdzie przemawiały działaczki z Toruńskiej Brygady Feministycznej oraz Margareta Skerska-Roman.
– My kobiety – matki, córki, żony, siostry, przyjaciółki, ale i wspierający nas mężczyźni pytamy Was rządzących – jak się z tym czujecie – pytała na demonstracji Margareta Skerska-Roman, radna miasta Torunia. – Jak czujecie się, zmuszając kobiety do ryzykowania zdrowia, a nawet życia? Jak się czujecie, wiedząc, że kobiety w Polsce boją się być w ciąży, boją się rodzić dzieci? Jesteście współodpowiedzialni za tę śmierć i każdą następną! One nie musiały umrzeć! Stało się tak, gdyż pozwoliliście, aby nam kobietom odebrano dostęp do odpowiedniego leczenia i pomogliście stworzyć atmosferę strachu, w której lekarze boją się leczyć! Co się musi jeszcze wydarzyć, ile kobiet musi w Polsce umrzeć, byście zrozumieli, że ważny jest wybór a nie zakaz?
Po przemówieniach zebrani ruszyli przemarszem przez miasto pod siedzibę Kurii Diecezjalnej Toruńskiej.
– Dziękujemy Wam za tak liczne przybycie – podsumowują działaczki z Toruńskiej Brygady Feministycznej. – Dziękujemy za okrzyki, hasła, banery. Wspólnie pokazaliśmy nasz sprzeciw! Nie zgadzamy się na odbieranie nam prawa do zdrowia i życia. Nie zgadzamy się na łamanie przysięgi Hipokratesa przez lekarzy. Nie zgadzamy się na rządy PiS. Nie zgadzamy się na zaostrzenie prawa aborcyjnego, który odpowiedzialny jest za śmierć Kobiet.