Kolorowo i tolerancyjnie. W Marszu Równości poszło 1,5 tys. osób
„II Marsz Równości jest zaproszeniem do odwagi” – takim hasłem jedna z organizatorek przywitała uczestników pochodu. Było kolorowo i radośnie. „Zabawa” – to zdecydowanie najlepsze słowo opisujące to, co działo się w tłumie.
W sobotę w Toruniu odbył się drugi już Marsz Równości, którego hasłem było: „jesteśmy widoczni/widoczne”. Wydarzenie promuje tolerancję wobec osób homoseksualnych i ruchów LGBT.
Marsz otworzyła Marta Siwicka, kierując kilka ciepłych słów do wszystkich zebranych na ul. Uniwersyteckiej. Organizatorzy na wstępie zaznaczali, że homoseksualizm nie jest czymś anormalnym i nie powinien być ukrywany w domach i przed oczami dzieci. Zwracali również uwagę na złą edukację seksualną w polskich szkołach.
Uczestnicy przeszli z centrum przez ul. Grudziądzką, Szosę Chełmińską do ul. Bema. Zdecydowana większość osób, biorących udział w wydarzeniu, to ludzie młodzi w wieku 20-30 lat. Nieliczne były osoby starsze. Sporo osób była ubrana w kolorowe stroje. Jaskrawe, wyróżniające barwy rzucały się w oczy przechodniów. Banery, flagi i parasolki, co jakiś czas wyłaniały się z tłumu.
Hasła rzucane przez prowadzących nawoływały raczej do zabawy. Przechodząc obok samochodów, z ust jednej z organizatorek można było usłyszeć: „Spójrzcie na te auta, pokażcie im, jak jesteśmy radośni”. Innym razem zdania prosto jak z imprezy w klubie: „Wszyscy ręce w górę, bawimy się”. Sami uczestnicy zapytani o atmosferę, jednogłośnie wskazywali, że marsz był formą pokazania dobrej zabawy a nie protestu czy demonstracji.
Warte podkreślenia jest to, że podczas marszu nie padały żadne hasła polityczne. Całość przebiegała bez problemów. Policja sprawnie przeprowadzała całość zaplanowanych działań. Nie odnotowano incydentów.
Grupka uczestników zapytana o edukację seksualną, podziela zdanie, że jest to temat tabu, często pomijany lub źle prowadzony w szkołach. Zwracali też uwagę, że marsz był pokojowy i utrzymany w radosnym, nieprowokacyjnym tonie. Zupełnie inaczej niż ma to miejsce w Warszawie, gdzie jak to określili sami zapytani, często pojawia się „bydło”. Chodzi o ostentacyjnie ubrane, niemalże nagie, prowokacyjnie nastawione osoby. Same środowiska uważają, że jest to niepotrzebne i karygodne zachowanie. Jedna z osób wprost mówi:
– Są jakieś granice, nie można tak iść po ulicy prawie nagim. Takie zachowanie to już nie zwracanie uwagi na problem, ale nieszanowanie innych – mówi jeden z uczestników toruńskiego marszu.
Inna uczestniczka marszu, zapytana o powody, dla których się tu znalazła, odpowiada:
– Jestem tu, by wspierać pewne wartości i prawa. Chodzi o wsparcie dla całej tej społeczności i pokazanie ludziom z zewnątrz, że jesteśmy tacy sami jak oni.
Zaznacza też, że takie akcje są potrzebne, zwłaszcza w Toruniu, gdzie większość ludzi jest starsza i nie rozumieją takich zachowań. Całość podsumowuje jednak zdaniem, że Toruń nie jest tolerancyjnym miastem.
Jak oceniacie drugą edycję Marszu Równości?