Mały Igor choruje na autyzm. Rodzice zbierają pieniądze na jego rehabilitację
– Nie uważamy się za pokrzywdzonych przez los. Igor jest naszym darem od Boga – mówi Michał Szpręglewski, tata chłopca, chorującego od pięciu lat na autyzm. Mimo swojego wieku dziecko wciąż nie mówi i ma zaburzone reakcje społeczne. W zbieranie pieniędzy na jego rehabilitację aktywnie włączają się mieszkańcy Lisewa (powiat chełmiński).
Chłopiec urodził się w marcu 2011 r. Przez kolejne 18 miesięcy rozwijał się bardzo dobrze. Regres nastąpił w wieku dwóch lat. Niepokojące zachowania pojawiły się w kilka miesięcy po przyjęciu ostatniej dawki tzw. szczepionki skojarzonej.
– Jestem daleki od porównań szczepionka = autyzm, mówię jednak o fakcie – zaznacza Michał Szpręglewski. – Jednoznacznej przyczyny pojawienia się choroby nie można stwierdzić. Syn był badany m.in. pod kątem genetycznym w uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. Badania nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Pierwszym objawem, który zauważyliśmy, był brak reakcji na swoje imię. Diagnoza pozbawiła nas złudzeń.
U Igora nie występuje autoagresja ani żadne inne objawy przemocy. Nie mówi, a przez to kontakt jest mocno utrudniony. W lepsze dni zaczyna wokalizować, jednak w okresie jesienno-zimowym sytuacja się pogarsza.
Obecnie rodzice korzystają z pomocy wielu specjalistów: m.in. logopedy, oligofrenopedagoga, specjalistów integracji sensorycznej czy terapii ręki. Rehabilitacja prowadzona jest nowoczesnymi metodami i formami pracy z dziećmi ze spektrum autyzmu: snoezelen oraz Gentle Teaching – zarówno w niepublicznym przedszkolu Brzdąc w Chełmnie, jak i tamtejszym Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym.
Przez cały okres przedszkolny Igor ma zapewnioną również opiekę tzw. nauczyciela – cienia.
– Dużą pomocą jest dla nas dyrektorka placówki pani Dorota Szymańska, która z ogromną świadomością podeszła do niepełnosprawności Igora – dodaje ojciec chłopca. – Syn jest dla rówieśników przykładem tego, że świat nie jest doskonały, a tolerancja i szacunek do innych są niezwykle cenne.
Według rodziców Igora otwarta rozmowa o niepełnosprawności znosi wiele barier.
– Kilka dni temu byliśmy z synem na stacji benzynowej – opowiada pan Michał. – Syn zaczął z półek zbierać batoniki. Zauważyłem, że wszyscy dziwnie się patrzą, a może nawet myślą: „co za niewychowane dziecko”. Głośno powiedziałem: „proszę państwa, Igor ma autyzm”. Ich wyrazy twarzy diametralnie się zmieniły. Kto ma budować tę społeczną świadomość jak nie my – rodzice dzieci niepełnosprawnych?
By móc maksymalnie zminimalizować rozwój choroby, rodzice robią wszystko, co można. Igor dwa razy w roku bierze udział w wyjazdach rehabilitacyjnych. Koszt jednego turnusu to 6,9 tys. zł. Do tego dochodzą koszty leczenia tlenoterapią hiperbaryczną, koszty leków oraz maści. Część wydatków pokrywana jest z przekazanego Igorowi 1 procenta, a także ze środków wpłacanych przez darczyńców na konto fundacji, pod której chłopiec jest opieką.
– Do wszystkich ludzi dobrej woli podchodzimy z ogromną wdzięcznością – mówią rodzice. – Jesteśmy aktywni zawodowo, nie czynimy więc z Igora, mówiąc brutalnie, „źródła dochodu”. Obecnie naszym celem jest znalezienie dobrego neurologopedy, a także zapewnienie synowi systematycznej hipoterapii.
Każdy mały krok w stronę poprawy stanu zdrowia chłopca to dla całej rodziny wielki sukces.
– Tworzymy wspaniałą rodzinę – podsumowuje tata chłopca. – Nie uważamy się za pokrzywdzonych przez los, a wygranych. Mamy Igora – najwspanialszy dar Boga. Chcemy przekazać synowi tyle miłości, ile tylko zdołamy i budować jasny przekaz, że nad osobami niepełnosprawnymi nie trzeba się rozżalać, tylko chcieć je zrozumieć i wesprzeć.