Małymi krokami do normalności. Gastronomia szykuje się do otwarcia
Branża gastronomiczna jest jedną z tych, które w ostatnich miesiącach najbardziej odczuły skutki pandemii. Wiele wskazuje na to, że niedługo będzie miała szansę zacząć odrabiać straty. Rząd pod koniec kwietnia poinformował o stopniowym znoszeniu lockdownu i choć na razie to tylko zapowiedzi, to restauratorzy szykują się do otwarcia.
Drugi lockdown dla gastronomii trwa od października. Wtedy nikt nie był w stanie przewidzieć, jak długo jeszcze potrwa, bo i rząd nie podawał konkretnego terminu. Restauracje i bary z tygodnia na tydzień dowiadywały się, że na przyjęcie klientów w lokalach będą jeszcze musiały poczekać. Dopiero końcówka kwietnia przyniosła dobre wiadomości. Zgodnie z rządowymi zapowiedziami, 15 maja restauracje będą mogły przyjmować gości w ogródkach, a od 29 – w lokalach, przy 50 proc. obłożeniu.
– Ta niezwykle trudna sytuacja spowodowana lockdownem była ciężka nie tylko dla nas i naszych pracowników ale również dla gości, którzy z wytęsknieniem na nas czekali – mówi Andrzej Wójcik, właściciel restauracji Chleb i Wino. – Otwarcie restauracji zdecydowanie da nam odetchnąć i wrócić małymi krokami do normalności.
Dla restauratorów wieści o otwarciu są niewątpliwie dobre, choć część z nich nie kryje, że łatwo nie będzie.
– Spodziewamy się, że będzie duży ruch, choć zależeć będzie to w dużej mierze od pogody. Sezon będzie bardzo krótki i najprawdopodobniej intensywny – przewiduje Maciej Podlaszewski, członek zarządu Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej. – Większość z nas czeka na to jak na zbawienie, choć nasze problemy nie skończą się z momentem otwarcia. Straty z ostatniego roku są nie do nadrobienia. Nie chodzi tylko o finanse, ale i ludzi, którzy się przebranżowili, a także samych gości, którzy zmienili nawyki i przerzucili się na dowozy. Jak pokazują statystyki z innych krajów, które odmroziły branżę, dowozy będą utrzymywały się na wysokim poziomie jeszcze przez jakiś czas.
Restauracje powoli szykują się do otwarcia. O pełnym powrocie do normalności na razie trudno mówić, bo wciąż obowiązuje limit gości w lokalach i przestrzeganie sanitarnego reżimu. Restauratorzy zapewniają jednak, że o bezpieczeństwo klientów zadbają.
– Nasza restauracja zapewni nie tylko wspaniałe dania ale i pełne bezpieczeństwo. Jesteśmy świadomi, że przestrzeganie restrykcji w tym jeszcze niepewnym okresie jest bardzo ważne. Zdrowie nasze i naszych gości jest priorytetem – dodaje Andrzej Wójcik.
Udany sezon wielu może pomóc w przetrwaniu, ale branża z niepokojem patrzy w przyszłość. Lato się skończy, a nadszarpnięte budżety firm mogą nie wystarczyć w okresie jesienno-zimowym.
– Przyjdzie czas spłacania kredytów i pożyczek. Zimę przewidujemy dość trudną, może to być druga fala upadłości – twierdzi Maciej Podlaszewski. – Do normy wrócimy w okolicach wakacji w 2022 roku.
Z tym dopiero przyjdzie się zmierzyć. To, ile lokali ostatecznie przetrwa skutki pandemii, będzie wiadome w dłuższej perspektywie. Na razie restauratorzy odliczają godziny do długo wyczekiwanego powrotu i wejścia w sezon. Chleb i Wino już zaprasza gości do ogródka od 15 maja.
– Wierzymy, że nasza restauracja ponownie zapełni się uśmiechami naszych gości – mówi właściciel lokalu.