Marszałek: Tworzymy płaszczyznę do wymiany poglądów [3 PYTANIA DO…]
O tegorocznym Międzynarodowym Kongresie Azjatyckim, który zaczyna się już jutro – z dr Adamem Marszałkiem rozmawia Arkadiusz Włodarski.
Jaki jest cel tegorocznej edycji Międzynarodowego Kongresu Azjatyckiego?
Cel jest taki, jak za każdym razem. Tworzymy płaszczyznę do wymiany opinii i poglądów, nawiązywania kontaktów między różnymi środowiskami i państwami oraz organizacjami. Sam Kongres ma charakter interdyscyplinarny, spotykają się przedstawiciele związani z historią, stosunkami międzynarodowymi, jak również biznesmeni. Uczestniczą w nim także ludzie młodzi. Podczas tych spotkań powstają nowe pomysły. W Azerbejdżanie zaproponowano, aby rokrocznie organizować konferencję polonistów, na przemian w Baku i w Toruniu. Jeśli chodzi o panele biznesowe, to zakładamy, że efektem będą umowy między poszczególnymi podmiotami, tak jak to się zdarzało w latach poprzednich.
W tym roku państwem, które ma swój dzień na Kongresie, jest Kazachstan. Skąd taki pomysł?
Zawsze państwem wiodącym i gościem honorowym są Chiny, natomiast co roku planujemy specjalny dzień dla jednego z państw. Tym razem jest to Kazachstan, po pierwsze wypada to z kolejności, a po drugie – naukowcy z wydziału ekonomicznego UMK mają ścisłe kontakty i prowadzą badania w tym kraju. Są wspierani zarówno przez nasze władze, jak i kazachskie. W związku z tym zaproponowaliśmy, żeby się włączyli w Kongres. Wyszło to dobrze, przybyło wielu gości z Kazachstanu.
Na jakie panele zwróciłby pan w tym roku szczególną uwagę?
To trudne pytanie, jest ich ponad 30. Myślę, że interesujące będą choćby te, które odnoszą się do współczesnych realiów, jak na przykład stosunku poszczególnych państw do wojny rosyjsko-ukraińskiej. Te stanowiska ewoluują. Na przykład Kazachstan bardzo zawiódł Putina, ponieważ liczono, że to państwo poprze napaść i nawet da swoich żołnierzy, żeby umiędzynarodowić wojnę. Okazało się, że władze Kazachstanu się na to nie zgodziły. Drugi ciekawy element to panele dotyczące relacji chińsko-amerykańskich. Rywalizacja między tymi dwoma potęgami mocno się toczy i przeżywa różne okresy zarówno zbliżenia, jak i oddalenia. Teraz Amerykanie mocno się zdenerwowali, że Chiny coraz bardziej dominują, choćby w dziedzinie samochodów elektrycznych. W związku z tym USA podniosły cła. Chiny oczywiście też przeżywają swoje problemy. Kiedyś tempo ich wzrostu wynosiło 10 proc, w tym roku to 5 proc, a w następnym prognozuje się tylko 3 proc. Z kolei Australijczykom i Tajwańczykom nie podoba się budowa przez Chińczyków wysp. Traktowane jest to jako terytorium pod bazy wojskowe. Te sprawy wywołują chyba największe zainteresowanie.