Mieszkańcy Torunia komentują metamorfozę parku na Bydgoskim: Popsuta natura [ZDJĘCIA]
Rewitalizacja Parku Miejskiego na Bydgoskim Przedmieściu przekroczyła już półmetek, a zaawansowanie prac ocenia się na ponad 60 proc. Dno stawów zostało wyczyszczone, a brzegi Martówki uszczelnione. Efekt, który udało się uzyskać do tej pory, nie zachwycił jednak części mieszkańców. „Konsultacje społeczne w Toruniu to jest ściema”, komentuje Sylwester Jankowski.
Rewitalizacja zabytkowego Parku Miejskiego na Bydgoskim Przedmieściu w Toruniu to projekt finansowany z budżetu gminy miasta Toruń, budżetu państwa oraz środków unijnych. Zakres podjętych prac jest szeroki, a ich całkowity koszt to ponad 3,8 mln zł. Realizacja projektu rozpoczęła się w kwietniu zeszłego roku i pod koniec marca osiągnęła pułap 60 proc. zaawansowania. Do tej pory m.in. wyczyszczono i naprawiono dno stawów oraz wykonano w gruncie instalację do fontann i nowe alejki spacerowe. Największe zmiany widać na Martówce, której brzeg został uszczelniony, a teren wokół niego zagospodarowany. Efekt, jaki uzyskał wykonawca, spotkał się jednak z dezaprobatą wielu torunian, którzy twierdzą, że park miejski stracił cały swój urok.
– To jest Martówka? Przypomina bardziej deptak bliżej centrum miasta! Nie ma już atmosfery dawnej Matówki: przewrócone w wodę wierzby, gęste krzaki, ścieżki wydeptane przez ludzi – komentują mieszkańcy w mediach społecznościowych. – Serce się kroi. Wszystko sztampa, beton, krawężniki pod linijkę… Żal ogromny za te cywilizowanie natury na siłę.
Nieprzychylnych komentarzy jest znacznie więcej. „Popsuta natura”, „Rozwalili ekosystem” – to tylko niektóre z nich.
– Paskudactwo! Kiedyś to była Martówka, ryby łowiliśmy, uczyliśmy się pływać, graliśmy zimą w hokeja, żadnych mostków, ścieżek pod linijkę czy innych pierdół, po prostu natura, a nie wszędobylski beton! – można przeczytać w jednym z serwisów społecznościowych. – To miasto za co się nie weźmie to spieprzy. W zeszłym roku złamała się wierzba, ale żyła. Został pieniek. Po stronie niezdewastowanej ostatnio wycięli wszystkie małe drzewka i krzewy, wszystkie.
Wydział Środowiska i Ekologii Urzędu Miasta Torunia kontrargumentuje jednak, że żadne drzewa nie zostały wycięte.
– Realizowany projekt nie przewiduje usuwania drzew – ani wzdłuż południowego brzegu Martówki, ani w jakimkolwiek innym miejscu nie dokonano wycinki drzew. Część roślinności wzdłuż południowego brzegu Martówki została skorygowana w związku z reprofilacją skarpy. Korekta tej roślinności była prowadzona corocznie w celu spowolnienia procesu zarastania zbiornika. Po zakończeniu robót i potwierdzeniu stabilizacji poziomu wody będzie można podjąć decyzję o zarybieniu Martówki – tłumaczy Józef Czerwiński z Wydziału Środowiska i Ekologii Urzędu Miasta Torunia. – Co więcej, cała wschodnia część zbiornika była wyłączona z jakichkolwiek działań inwestycyjnych, zachowała roślinność wodną i nadal może pełnić funkcję siedliska dla ptactwa wodnego.
Zdaniem Sylwestra Jankowskiego, lokalnego aktywisty ekologicznego oraz członka Rady Okręgu Bydgoskie, realizacja założeń nie idzie jednak tak, jak powinna z jednego powodu.
– Przyczyną tego, że reakcje mieszkańców są takie, a nie inne jest zły sposób przeprowadzania konsultacji społecznych. Owszem, konsultacje były, ale polegały na wyłożeniu projektu, z którego przeciętny mieszkaniec niewiele rozumie i przede wszystkim nie ma czasu, aby go całego prześledzić. Trzeba było przygotować zwięzły opis i wizualizacje – czytelne i zrozumiałe dla wszystkich, a nie tylko dla architektów. Za to powinna być odpowiedzialna jedna konkretna osoba, bo w tym momencie odpowiedzialnością można się przerzucać – podkreśla Sylwester Jankowski. – Konsultacje społeczne w Toruniu to jest ściema.
Aktywiści ekologiczni zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt. Przyrodniczy.
Północna strona Martówki nie została zniszczona i to cieszy, a na południowej skarpie pojawią się nasadzenia, więc będzie zielono, ale martwi co innego. Po pierwsze błędem było pogłębienie Martówki, bo zniszczono roślinność znajdującą się na dnie. Druga kwestia to bobry. Musiały one przenieść się w inną część parku i dopiero za rok, dwa, zobaczymy, jak to zniosą – dodaje Sylwester Jankowski.
Miasto wyjaśnia jednak, że dna Martówki nie pogłębiano, a jedynie usunięto dwie łachy.
– Zbiornika Martówka w ramach tego projektu nie pogłębiano, ponieważ nie jest to możliwe ze względu na niewielką miąższość warstwy trudnoprzepuszczalnej na dnie zbiornika. Zgodnie z projektem usunięto jedynie dwie łachy, utworzone z naniesionego materiału mineralnego. Łachy były zlokalizowane przy mostku po stronie północnej zbiornika oraz w zachodnim końcu zbiornika przy jego północnym brzegu – tłumaczy Józef Czerwiński.
Oczywiście, nie wszyscy mieszkańcy do zrealizowanych prac podchodzą negatywnie. Pojawią się także tacy, którym osiągnięty efekt przypadł do gustu.
– Tak powinien wyglądać park miejski. To nie puszcza, żeby naturze wszystko zostawiać. Park to chodniczki, rabaty kwiatowe, fontanny, altanki. Rezerwat przyrody to zupełnie coś innego i centrum miasta to nie miejsce na to. A to co było wolało o pomstę do nieba. Zasrane chaszcze, z porozwalanymi papierami, butelkami. Do parku powinno się iść na spacer, a nie wchodzić z duszą na ramieniu czy w tych krzakach się nikt nie czai – opisuje jedna z mieszkanek.
Prace mają zakończyć się w lipcu przyszłego roku. Do tego czasu park zostanie doposażony w elementy małej architektury, wykonawca zmodernizuje układ wodny tzw. stawu z łabędziami oraz dokończy modernizację układu komunikacji pieszej i rowerowej.
– Toruń lubi wydawać niepotrzebnie pieniądze, to nie pierwszy raz, gdy mamy do czynienia z marnotrawstwem urzędniczym. Ingerencja w park na Bydgoskim nie musiała być tak daleko idąca, mogła być minimalna i wszyscy byliby zadowoleni – podsumowuje Sylwester Jankowski.
26 kwietnia 2022 @ 09:27
Zgodzę się z opinią, że park to park, a nie rezerwat i powinien on być uporządkowany.
Wystarczy spojrzeć na inne miasta, gdzie w podobny sposób uwidacznia się zbiorniki wodne.
Wychowałem się na Bydgoskim i dobrze znam te tereny. Martówka to było miejsce przebywania pijaczków śmiecących gdzie popadnie, a narastające krzaki stanowiły oazę dla cielesnych uciech okolicznej młodzieży.
25 kwietnia 2022 @ 21:15
Syfilis…
tak więc ten park utracił status zabytku.
Zabytek został zniszczony.
Natura?
Jaka natura?
Natura została zastąpiona „zadrzewionym deptakiem”.
Z parku zrobiono jakiś ogród, podobny do ogrodów przydomowych.
Rada miasta i prezydent potraktowali park jak plac Rapackiego!
Skandal i sprawa do sądu o utratę statutu parku zabytkowego.
To są skutki tego, że w Toruniu nie było demokratycznych wyborów od 1989 roku.