Mural na Podgórzu już „wita”. Sara Tomczyk opowiedziała o swoim projekcie
Nikt nie był w stanie zobrazować historii Podgórza tak dobrze, jak toruńska artystka – Sara Tomczyk. Została ona jednak pozbawiona możliwości realizacji własnego projektu. Kto inny przeniósł go na ścianę bloku przy ul. Poznańskiej. Mimo wszystko „Duch Podgórza” nie przeszedł w mieście bez echa.
Artystyczna pasja Sary Tomczyk narodziła się już w dzieciństwie. Rysować lubiła od zawsze. Jednak to nie jedyny obszar, którym pasjonuje się torunianka. Po swoim tacie odziedziczyła również miłość do kinematografii. Ostatnio dość spontanicznie nagrała krótki film o czeskich akrobatach samolotowych na toruńskim lotnisku.
– Kochałam rysować, odkąd pamiętam – mówi Sara Tomczyk. – Malowałam portrety, a następnie wieszałam je na ścianie w swoim pokoju. Pasję zaczęłam skrupulatniej rozwijać w szkole średniej. Kiedy nauczyciele zorientowali się, jak rysuję, otrzymałam status głównego rysownika szkoły. Swoją przygodę kontynuowałam na Wydziale Sztuk Pięknych UMK, którego jestem absolwentką. Robiłam to wszystko z potrzeby serca. W wolnym czasie tworzę również filmy. Tą pasją zaraził mnie mój tata, który jest filmowcem. Kamera była nieodłącznym elementem naszego domu. W czasach, gdy nie było jeszcze telefonów komórkowych, wraz z młodszą siostrą używałyśmy jej jako zabawki, kręcąc nasze pierwsze filmy.
Pierwszy swój mural namalowała w 2018 r. Kolejny – na przeciwnej ścianie tego samego bloku przy ul. Gagarina – rok później. Zlecenie otrzymała od zarządu budynku, w którym zamieszkuje. Dowiedziawszy się o obecności artystki wśród lokatorów, administracja zaproponowała stworzenie interesującego malowidła. Miało ono chronić szczytowe ściany przed dewastacją.
– Bałam się tego zadania, bo nigdy wcześniej nie malowałam na zewnątrz, ani tak dużego formatu – twierdzi Sara Tomczyk. – Mocno pomógł mi inny toruński artysta Andrzej Poprostu, który bardzo życzliwie udzielił mi kilku wskazówek.

Artystka w humorystyczny i świeży sposób przedstawiła Jurija Gagarina oraz astronoma Mikołaja Kopernika. Jak twierdzi, na etapie projektowania nikt, poza jej ojcem, nie wierzył, że projekt z radzieckim kosmonautą w ogóle zostanie dopuszczony do realizacji.
– To zabawne, bo zlecenie przyjęłam naprawdę tylko dlatego, że brakowało mi pieniędzy na życie – twierdzi Sara Tomczyk. – Tymczasem pozwolono mi namalować dokładnie to, co sobie wymyśliłam. Zatwierdzając projekt, zleceniodawcy poprosili mnie jedynie o to, by na ścianie nie było czerwonej sowieckiej gwiazdy oraz by na hełmie kosmonauty nie było napisu: CCCP.
Niedawno artystka zdecydowała się spróbować swoich sił w konkursie na projekt muralu na Podgórzu. To pierwszy w życiu konkurs, do którego zgłosiła się Sara Tomczyk.
– O konkursie poinformowała mnie pani Katarzyna Kluczwajd, która zachęciła mnie do udziału i dostarczyła mi świetne materiały – przekonuje Sara Tomczyk. – Przy tej okazji właściwie się poznałyśmy. Napisała do mnie na Facebooku, że na jej osiedlu szykuje się mural i jej marzeniem byłoby, żebym to ja była jego autorką. Otrzymawszy tak miłą wiadomość, postanowiłam przynajmniej spróbować. Mimo że projekt wysłałam ostatecznie nieskończony, został przez komisję uznany za najciekawszy.

Wykonawcą muralu nie została projektantka, a zupełnie ktoś inny. Wszystko przez regulamin konkursu. Aby zostać wykonawcą, trzeba było mieć zrealizowane przynajmniej trzy murale o powierzchni co najmniej 50 m2. Artystka ma w swoim dorobku jak dotąd tylko dwa murale o powierzchni około 30 m2.
– Nonsensem jest oddawanie komuś swojego projektu – mówi artystka. – Wiadomo, że każdy artysta ma swój własny, indywidualny sposób malowania i przefiltrowuje świat zastany przez swoją duszę. Nawet jeśli kilku artystów, stojąc obok siebie, maluje tę samą rzeczywistość, obraz każdego z nich będzie inny. Na tym właśnie polega indywidualne piętno.
Artystka ma również pewne zastrzeżenia co do wykonania muralu. W pewnym momencie władze miasta nakazały zanonimizować postać Kazimierza Rypyścia, który stoi na gruzach cegielni. On i jego rodzina w okresie II wojny światowej pomagali więźniom z nazistowskiego obozu.
– Ogłaszając konkurs, Urząd Miasta podał szacunkowe wymiary ściany, które w trakcie realizacji – to informacja od wykonawcy – okazały się mocno odbiegać od rzeczywistości – przekonuje artystka. – Z kolei Kazimierz Rypyść był w moim projekcie od samego początku. Decyzja o zamazaniu twarzy cegielnika pojawiła się na tyle późno, że postanowiłyśmy zaprotestować. Był on zbyt ważną postacią dla Podgórza, aby go tak po prostu wymazać. Złożyłyśmy do Wydziału Kultury pismo wyjaśniające, dlaczego podgórzanin powinien zostać na muralu i być rozpoznawalny. Ostatecznie jego twarz nie została dokończona. Nie mam pojęcia, dlaczego. Balon wygląda nieźle, ale dolne partie projektu są „puszczone”, sprawiają wrażenie niedokończonych. Pomiędzy mną a wykonawcą nie ma złej krwi, ale miałam nieco większe oczekiwania co do końcowego efektu. Nie wiem, czy w sytuacji, gdy instytucja wymaga od razu co najmniej trzech murali o dużej powierzchni, kiedykolwiek będę miała okazję spróbowania swoich sił na większej ścianie. Może dzięki prywatnym zleceniodawcom, przy których chyba pozostanę…
Twórczość Sary Tomczyk możecie zobaczyć na platformie YouTube, kliknij TUTAJ, ale i również na Facebooku, kliknij TUTAJ.