Nareszcie jednym głosem
Gdy zobaczyłem wspólne zdjęcie toruńskich posłów stojących pod pomnikiem Kopernika i z flagą Ukrainy w dłoniach, poczułem dumę. Po raz pierwszy od czasu, kiedy w wyniku sporu politycznego nasze społeczeństwo zostało podzielona na pół, nasi parlamentarzyści potrafili zdobyć się na gest, który łączy, a nie – dzieli. Udowodnili tym samym naszą najstarszą chyba cechę, potwierdzaną wielokrotnie na kartach historii – jednoczyć się i zdobywać na największe poświęcenie zdolni jesteśmy wyłącznie w obliczu zewnętrznego zagrożenia. Dziś, gdy napaść Rosji na Ukrainę zagraża naszemu bezpieczeństwu, mamy do czynienia z takim właśnie punktem zwrotnym.
Być może potrzebny był nam ten wstrząs – obrazy nalotów, eksplozji, walk na śmierć i życie, szloch kobiet, rozpacz dzieci, rozrywające serca obrazy rozdzielanych rodzin i szalona odwaga obrońców Ukrainy. Oto ci, którzy przyjeżdżali do nas za chlebem, nierzadko wykonując prace, którymi my gardziliśmy, dziś pokazują nam jak wielką niosą w sobie wartość, jak ogromna jest w nich determinacja, by bronić własnej ojczyzny. To oni, którzy wybrali komika prezydentem, mają dziś głowę państwa, która swoją postawą zawstydza największych tego świata – od władcy Kremla zaczynając, na kanclerzu Niemiec kończąc. Uczmy się od Ukraińców. Jest czego.
Nawet jeśli wspólne zdjęcie posłów pod Kopernikiem jest tylko gestem, który dziś jeszcze nie sprawi, że parlamentarzyści zaczną w końcu wspólnie pracować na rzecz kraju zamiast myśleć głównie przez pryzmat interesu politycznego, to należy im się uznanie. Jeśli mają połączyć siły, by pomóc Ukraińcom, sprawić by ich elektorat jak i wpływy zostały wykorzystane, dla wparcia słusznej walki o wolność, będę pierwszym, który przyklaśnie takiemu sojuszowi.
Nie sądziłem, że premier Morawiecki, jak Donald Tusk będą jeszcze kiedykolwiek mówić jednym językiem. Dziś wtórują sobie w krytyce dwuznacznej postawie Niemiec wobec Rosji, nie przebierają też w słowach domagając się znacznie ostrzejszej reakcji Zachodu na agresję Rosji. Nie sądziłem też, że kiedykolwiek usłyszę deklarację posłów PiS i PO, którzy nie tylko się ze sobą w jakiejś sprawie zgadzają, ale deklarują współpracę. Zbigniew Girzyński słusznie mówi, że trzeba pomóc sąsiadowi, gdy płonie jego dom. Joanna Scheuring-Wielgus chyba po raz pierwszy od kiedy zasiada w ławach poselskich deklaruje bezwarunkową współpracę z rządzącymi, by pomóc Ukraińcom. Nawet Jan Krzysztof Ardanowski, choć zaznacza różnice między siłami politycznymi w wizji przyszłej Polski, dziękuje swoim przeciwnikom politycznym, że mówią jednym głosem w sprawie Ukrainy. Tydzień temu nie potrafiłem sobie choćby wyobrazić takiej sytuacji. Dziś jest ona faktem.
Jakkolwiek potoczą się losy wojny o wolną Ukrainę, my, Polacy, mamy okazję wiele się nauczyć. Tego, jak powinna wyglądać jedność narodowa. Tego, że są wartości, które są nienaruszalne i święte. A także tego, w najtrudniejszych czasach trzeba płacić najwyższą cenę za wolność, którą się z trudem wywalczyło. Nic przecież nie jest dane na zawsze. Wyciągnijmy z dramatu Ukrainy najważniejszą lekcję – dość domowych wojenek, dość nienawiści, dość jadu płynącego z ust polityków. Nadszedł czas, gdy jedność będzie nie tylko pożądana – będzie konieczna.
Dziękuję Wam, parlamentarzyści deklarujący współpracę podczas pomocy Ukraińcom. Mam nadzieję, że nieobecność tylko kilku posłów, których na zdjęciu zabrakło nie jest wyrazem sprzeciwu wobec tej inicjatywy i wkrótce oni również włączą się do działań na rzecz ratowania naszych sąsiadów.