O 40 proc. mniej miejsc parkingowych przy Bydgoskiej. Po skardze do wojewody miasto musi przeorganizować ulicę
Awantura wokół parkingów na ul. Bydgoskiej. Na dzisiejszej Radzie Okręgu Bydgoskie byliśmy świadkami gorącej dyskusji o skośnym parkowaniu na tej ulicy. Taka organizacja ruchu ma swoich zwolenników i przeciwników. Jeden z mieszkańców poskarżył się jednak wojewodzie. I teraz jest… problem.
Jeden z mieszkańców Torunia doprowadził do sytuacji, w której na skutek interwencji wojewody toruński magistrat ogłosił w Biuletynie Informacji Publicznej nabór chętnych na stworzenie nowego projektu organizacji ruchu przy ul. Bydgoskiej. Dokument ma dostosować stan faktyczny do obowiązujących przepisów.
Wiele emocji na dzisiejszym zebraniu Rady Okręgu Bydgoskie wzbudziły personalia sygnalisty, który zgłosił nieprawidłowości do wojewody.
– Nie wiemy, kto to jest – mówi Maria Pekasiewicz z Rady Okręgu Bydgoskie. – Ta osoba chyba nie jest kierowcą. Jeżeli mieszka, to nie myśli za bardzo. Uważam, że powinniśmy obronić taki system parkowania, jaki jest teraz. Ta osoba niech jeździ innymi drogami, jak jej nie pasuje.
Pekasiewicz podkreśla, że potrzeby parkingowe na ul. Bydgoskiej są duże, m.in. ze względu na rodziny z dziećmi przyjeżdżającymi do parku na Bydgoskim, osoby starsze wybierające się do kościoła i przyszłych pacjentów Akademickiej Przychodni Lekarskiej.
Głos w tej sprawie zabrał również obecny na posiedzeniu rady Adrian Mól, rzecznik prasowy wojewody i świeżo wybrany radny miejski z Bydgoskiego (klub PiS). Przybył na nie prosto ze spotkania z prezydentem Michałem Zaleskim.
– Wojewoda pełni rolę organu nadzorczego – powiedział Mól. – Jeden z mieszkańców poinformował, że są pewne zastrzeżenia co do organizacji ruchu. Chodzi o organizację ruchu i zastrzeżenia co do szerokości części tych miejsc postojowych. Jestem świeżo po rozmowie z prezydentem Zaleskim i dyrektorem Marcinem Kowallkiem. Prezydent jest również zainteresowany, ale chyba nie do końca miał wiedzę, co się dzieje. Wojewoda, jako organ nadzoru, może zarządzić rozstrzygnięcie nadzorcze, jednak zaproponował rozwiązanie kompromisowe i czeka do 31 stycznia 2019 r. na projekt organizacji ruchu ul. Bydgoskiej od miasta.
Obecni na spotkaniu przedstawiciele magistratu podkreślali, że parkowanie skośne powstało na wniosek i dla mieszkańców, a wojewoda sam miał związane przepisami ręce. Wioletta Szeliga z wydziału gospodarki komunalnej urzędu miasta wyraziła nadzieję, że rada okręgu wesprze działania miasta i zaapeluje do wojewody o pozostawienie status quo.
– Sprawa toczy się półtora roku, próbowaliśmy tego pana odsunąć od sprawy – mówi Szeliga. – To jest pan, który bardzo dobrze zna się na projektowaniu i wyznaczaniu miejsc parkingowych. My te miejsca raczej dla ludzi robimy. Jeden człowiek spowodował, że jako miasto musieliśmy dostosować się do przepisów. Te miejsca są potrzebne, chociaż niejednoznaczna interpretacja przepisów, nie pozwala wojewodzie na podjęcie innej decyzji w tej sprawie. Chodzi o definicję jezdni manewrowej. Jest ona określona tylko na parkingach, natomiast ul. Bydgoska jest drogą powiatową. Powinny być tu zachowane cztery metry pasa przejezdności. W świetle przepisów wojewoda nie miał innej możliwości.
Obecni na zebraniu osiedlowi radni przegłosowali wystosowanie listu do wojewody w tej sprawie. Będą wnioskować o rozwiązanie problemu widoczności na ulicy poprzez wprowadzenie zakazu parkowania innych aut niż osobowe wzdłuż ul. Bydgoskiej oraz zabezpieczenie nierespektowanego przez kierowców zakazu parkowania w odległości 10 m od skrzyżowań.
Mieszkańcy również żalili się na inne problemy komunikacyjne, jakie pojawiają się na tym osiedlu. Wnioski były niewesołe.
– Na chodniku czuję się gościem – mówiła Anna Tatarzycka-Ślęk. – Auta stoją na Moniuszki na chodniku, na wielu ulicach tak jest. W wielu miastach Europy rozwiązuje się ten problem i nie zmieniają każdego fragmentu wolnej przestrzeni w parking. Proszę państwa, ja się po prostu w mieście czuję niebezpiecznie.
Rada okręgu ma ograniczone pole manewru. Wydział gospodarki komunalnej ma niewiele czasu na znalezienie wykonawcy nowej organizacji ruchu, a wojewoda dał termin do 31 stycznia 2019 r. Co uda się osiągnąć? Czas pokaże. Miejmy nadzieję, że do tego czasu tożsamość tajemniczego mieszkańca, który doprowadził do tej interwencji, nie wyjdzie na jaw…