Protest zamiast świętowania. “Przestałyśmy być dla rządu partnerem”
12 maja obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek. Święto nabiera szczególnego znaczenia w trudnych czasach pandemii. Powodów do świętowania jednak nie widać. Pielęgniarki i położne apelują, że rząd lekceważy ich potrzeby i zamierzają protestować w ramach walki o lepsze warunki pracy. Do Warszawy pojechały także przedstawicieli z regionu kujawsko-pomorskiego. Ewa Jędzura, pielęgniarka z Torunia, opowiada wobec czego będą protestować.
Dziś w 18 punktach w Warszawie odbędzie się protest środowiska pielęgniarskiego, organizowany przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. Z regionu kujawsko-pomorskiego do stolicy udało się pięć przedstawicielek. Niewielka liczba to pokłosie wciąż obowiązujących obostrzeń epidemicznych – wydarzenie musi zostać zorganizowanie zgodnie z zasadami bezpieczeństwa, czyli m.in. uwzględniać dystans społeczny. Najważniejsze postulaty protestujących to przede wszystkim zwiększenie płac i zmniejszenie nadmiernego obciążenia zawodowego.
Oczekujemy, aby rząd usiadł z nami do stołu i podjął dialog. Chcemy zacząć rozmawiać o przyszłości pielęgniarstwa i położnictwa w Polsce – mówi Ewa Jędzura, wiceprzewodnicząca Zarządu Regionu Kujawsko-Pomorskiego OZZPiP. – Decyzje podejmowane są poza nami, bez konsultacji z naszym środowiskiem.
Data protestu nie jest przypadkowa. 12 maja przypada Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek. One same podkreślają jednak, że powodów do świętowania nie mają.
Rząd i Ministerstwo Zdrowia lekceważą środowisko pielęgniarek i położonych. Manipulują dotychczasowymi ustaleniami, dotyczącymi naszego zawodu, a podjętymi w drodze dialogu społecznego. Próbują unieważnić podpisane wcześniej i korzystne dla nas rozporządzenia, chcą ograniczyć normy zatrudnienia – dodaje Ewa Jędzura. – Protestujemy także przeciwko zbyt niskim dochodom. Czujemy się lekceważone i zepchnięte na margines. Przestałyśmy być partnerem do rozmów dla rządu.
Średnia wieku w zawodzie pielęgniarki już wynosi 53 lata, a do 2030 r. ma wzrosnąć do 60 lat. Na 1 tys. mieszkańców przypada zaledwie 5,3 pielęgniarek. A nie zapominajmy, że społeczeństwo się starzeje i popyt na usługi opiekuńcze będzie tylko wzrastać. Co więcej, na emeryturę odchodzi więcej pielęgniarek, niż młodych adeptów uzyskuje kwalifikacje w zawodzie [za: www.politykazdrowotna.com]. Pielęgniarki często pracują na dwa, trzy etaty. Nic nie wskazuje na to, że sytuacja ulegnie poprawie, zwłaszcza, że rząd szykuje kolejne projekty, negatywnie wpływające na warunki pracy w zawodzie pielęgniarki. Chodzi o przygotowywaną przez resort zdrowia nowelizację ustawy o najniższych wynagrodzeniach.
Warunki naszej pracy w czasach pandemii mocno się pogorszyły. Czujemy się zmęczone nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Przemęczenie wynika m.in. ze zbyt małej liczby pielęgniarek. Bardzo często zdarza się, że pielęgniarka pracująca w szpitalu opiekuje się dwudziestoma pacjentami. To jest ogromne przeciążenie. Poza tym, boimy się o zdrowie pacjentów, ale też o swoje zdrowie i zdrowie naszych bliskich. Od maja 2020 r. z powodu COVID-19 zmarły 73 pielęgniarki i 5 położonych. Te liczby przerażają. Poza tym, proszę sobie wyobrazić, że w ubiegłym roku dyplom pielęgniarki uzyskało 5,3 tys. osób, a pracę w zawodzie rozpoczęło zaledwie 1,1 tys. z nich. Dlaczego? Nikt nie chce brać na swoje braki ciężaru odpowiedzialności za zdrowie i życie pacjentów w momencie, gdy nie może liczyć ani na szacunek od rządu ani na godziwą płacę – podsumowuje Ewa Jędzura.
Pielęgniarki i położone wsparcia od rządu nie czują. Czują natomiast, że stoi za nimi większość społeczeństwa. Nic dziwnego. W hierarchii zawodów poważania społecznego pielęgniarka zajmuje wysokie, drugie miejsce, zaraz za strażakiem. Niemal 90 proc. Polaków, jak wynika z raportu CBOS-u, deklaruje duży szacunek do zawodu pielęgniarki [za: www.businessinsider.com.pl].