Przedsiębiorcy: Chcemy być integralną częścią miasta [ROZMOWA]
Toruńscy przedsiębiorcy chcą mieć realny wpływ na kształtowanie miejsca, w którym pracują. Stąd ich stanowisko wobec wyzwań i potrzeb rozwojowych Torunia i regionu. Rozmawiamy z Henrykiem Dulanowskim, prezesem Izby Przemysłowo-Handlowej w Toruniu.
Izba Przemysłowo-Handlowa to zrzeszenie przedsiębiorców, które już od 35 lat działa w Toruniu. Doradza przedsiębiorcom m.in. jak zdobyć nowych klientów, eksportować produkty i usługi, czy pozyskać finansowanie zewnętrzne (dotacje, granty, pożyczki). Organizuje szkolenia, networkingi, realizuje liczne projekty, przeprowadza konsultacje i wykonuje usługi doradcze. Pomaga w budowaniu własnych firm, łączy ludzi i biznesy, prowadzi dialog.
Tym razem IPH występuje z postulatami jako stanowiskiem przedsiębiorców wobec wyzwań oraz potrzeb rozwojowych Torunia i regionu. Dokument został oparty na pomysłach, oczekiwaniach, problemach i obawach wyrażonych m.in. przez kluczowych w mieście pracodawców i płatników podatków. Przedsiębiorcy mają realną wizję przyszłości miasta i regionu oraz chcą być integralną częścią tego planu. Dobrą okazją do przedstawienia postulatów są wybory samorządowe i nastawienie na debatę. Główne zagadnienia, wokół których skupiają się postulaty, to planowanie przestrzenne, układ drogowy i komunikacja publiczna, oczekiwania i pomysły w zakresie współpracy z samorządem, spojrzenie na edukację, rynek pracy i turystykę.
W którym momencie rozwoju jest w tej chwili Toruń? I czy wasze postulaty, a najlepiej ich realizacja, mają to poprawić?
Miasto to jest złożony konglomerat. Poza tym istotna część problemów, które stoją przed przedsiębiorcami, nie tworzy się w mieście. To są działania ustawowe, działania konkurencyjne na poziomie kraju czy świata, niezależne od nas.
Natomiast lepsza polityka realizowana przez miasto, sprzyja różnego rodzaju przedsięwzięciom prorozwojowym. Ale nie da się procesów inwestycyjnych uruchomić bez odpowiedniego podejścia do przestrzeni. Biznesy nie funkcjonują w zawieszeniu pod sufitem. Są twarde, oparte o przestrzeń i jej wykorzystanie. I tak jak często prezydent miasta mówi „moją partią jest Toruń”, tak i my możemy w pewnym sensie powiedzieć to samo. Dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, żeby bardziej dopasować i lepiej wykorzystać to zainteresowanie ze strony różnych środowisk, w tym przedsiębiorców i władz miasta.
Największy problem, z którym obecnie boryka się Toruń, i który powinien zostać rozwiązany w pierwszej kolejności?
Sfera demograficzna. Im mniej jest dzieci, tym mniej jest miejsc do zarabiania. Trzeba rozwiązać dwa podstawowe czynniki, które decydują o możliwościach miasta, czyli praca i mieszkania. Naturalnym zasobem przyszłych mieszkańców Torunia jest nasz region. Stąd przybywa do nas najwięcej młodych ludzi, studentów, uczniów, pracowników. Druga rzecz, zmieniają się trendy dotyczące tego, w jakich warunkach ludzie chcą żyć, co jest dla nich ważne.
W Toruniu w standardowym okresie buduje się około tysiąca mieszkań rocznie, które zajmują około pięciu hektarów gruntu. Jeżeli myślimy długofalowo, w okresie 10-letnim, to musimy przygotować ok. 50 ha gruntu. Kiedy ktoś mówi, że nas to nie interesuje, tylko trawnik, zieleń itd., to macha ręką na potrzeby rozwojowe miasta. Trzeba szukać kompromisu, wtedy mamy szansę być miastem atrakcyjnym dla ludzi, którzy dzisiaj myślą: chętnie bym się przeniósł, może do Torunia, a niekoniecznie do Warszawy, Poznania czy Bydgoszczy.
Co w takim razie z przygotowaniem tzw. kadr, dla których Toruń byłby atrakcyjnym miejscem do pracy?
Obecnie jest stały trend – zmiana pracy i kwalifikacji przynajmniej kilka razy w ciągu kariery zawodowej. Proces przygotowywania młodych do podjęcia pracy powinien być jak najbardziej efektywny, żeby przedsiębiorcy nie mieli z tym problemu. A dzisiaj mają. Młodzi ludzie po liceum często nie kontynuują nauki i nie mają przygotowania zawodowego. Potem jest problem ze znalezieniem dobrej pracy. W kooperacji z miastem można stworzyć szkoły albo centra przekształcania kwalifikacji, w które zaangażują się przedsiębiorcy.
Jako przedsiębiorcy postulujecie o większy wpływ na rozwój, decyzyjność i kształtowanie miejsca, gdzie sami pracujecie i mieszkacie, czyli Torunia.
Ten zestaw postulatów i propozycje to jest nasz wielki głos o to, żeby nas włączyć w procesy rozwojowe w mieście. Musimy to zmienić, jeśli chcemy, żeby Toruń był pożądanym ośrodkiem inwestycyjnym. Chcemy, żeby wykorzystać przede wszystkim nasz potencjał wewnętrzny. Jeżeli pojawi się inwestor z zewnątrz, to zapłaci podatek gdzie indziej. A nasze toruńskie firmy podatki płacą tutaj i tutaj zatrudniają osoby. Musimy dawać szansę tym inwestorom. Druga rzecz. Obserwujemy tendencję, która preferuje procesy planistyczne dla terenów miejskich. Chcemy, żeby plany dotyczyły również terenów prywatnych i były równorzędnie traktowane. Wtedy mamy szansę, żeby ich większą pulę zagospodarować w pożądany sposób.
Czeka nas zmiana myślenia o mieście?
Musimy zacząć myśleć aglomeracyjnie, czyli o większej przestrzeni niż nasze miasto. Coraz więcej ludzi będzie się osiedlało mieszkaniowo na zewnątrz, poza granicami miasta. Za tym idą działania, na które trzeba spojrzeć dalekowzrocznie. Na przykład kwestia trzeciego mostu w Toruniu. Czy nie wygodniejszym i bardziej sensownym rozwiązaniem, również dla mieszkańców Torunia, byłby most na przykład na wysokości gminy Zławieś Wielka czy Solca Kujawskiego? Tam są zasoby przestrzeni inwestycyjnej, gospodarczej, komercyjnej, a my nie mamy już takich w Toruniu. W zasadzie jedynym obszarem o dużej skali jest obecnie strefa Polchemu i przyległości. Weźmy pod uwagę jeszcze jedną rzecz. W tej chwili bardzo dużo osób z Bydgoszczy pracuje w Toruniu i odwrotnie. Trzeba spojrzeć na kwestię pewnej przestrzeni, która będzie szansą dla rozwijania biznesów. Przemieszczamy się. Gdzie indziej praca, gdzie indziej mieszkanie.
Skoro aglomeracja, to wiąże się z komunikacją i transportem, głównie publicznym. Mieszkańcy podmiejskich gmin stawiają ten problem jako jeden z pierwszych do rozwiązania.
Konieczna jest całościowa integracja komunikacyjna całego powiatu i miasta. Jak to zrobić? Poprzez uruchomienie wspólnej taryfy, jednego biletu aglomeracyjnego, dodatkowych połączeń MZK do ościennych gmin, połączeń kolejowych np. na trasie Toruń – Sierpc, które odciążyłyby gminy Lubicz, Czernikowo, Obrowo.
W Toruniu należałoby m.in. dokończyć budowę północnej obwodnicy Torunia – połączenie drogi krajowej nr 15 i A1 w Turznie z DK 91 w Ostaszewie oraz DK 80 w Rozgartach. Dokończenie realizacji trasy średnicowej do wylotu z miasta wraz z aktywizacją terenów po dawnym Polchemie. To również usprawnienie dojazdu do stref inwestycyjnych typu PSSE w Ostaszewie z Neucą po drodze oraz do autostrady A1 poprzez połączenie strefy ekonomicznej i północnych terenów Torunia do węzła Turzno.
Biznes to również branża turystyczna. Toruń przyciąga wielu gości. Ale problem dotyczy zatrzymania tego turysty na dłużej niż dzień czy weekend.
Nie ma turysty przeciętnego. Ludzie przyjeżdżają do Torunia dla wydarzeń sportowych, w celach biznesowych, rekreacyjnych, religijnych, dla zabawy i dla zabytków oczywiście. Trzeba tę ofertę segmentować i atrakcje przygotować pod nich.To jest ta praca do wykonania w kooperacji z prywatnym biznesem. Nie miasto, nie administracja to zrobi, tylko nasza społeczność biznesowa. Widzimy także potrzebę rozwinięcia oferty hotelowej – tu znów przedsiębiorcy, natomiast po stronie miasta byłoby udostępnienie przestrzeni do tego zadania.
Chcemy skłonić naszą administrację do tego, żeby zaczęła myśleć kategoriami również biznesowymi. Niezależnie od tego, jaki będzie wynik wyborów. To są postulaty dla Torunia.