Rekordowe opóźnienie w płatności wyniosło kilka lat
W ciągu siedmiu miesięcy od wybuchu pandemii ponad 100 tys. kierowców miało przerwę w ubezpieczeniu. Co trzeci kierowca bez ważnego OC znajduje się w przedziale wiekowym 32-43
W kalendarzu świąt nietypowych przy dacie pierwszego lutego istnieje dopisek „Dzień Ubezpieczenia Samochodu”. Z tej okazji zdecydowaliśmy się sprawdzić, jak wygląda sytuacja z terminowymi płatnościami OC przez kierowców.
W tym roku w wyniku zwiększenia płacy minimalnej zwiększono także kary za brak ważnego ubezpieczenia OC. Zgodnie z ustawą, kara za brak takowego ubezpieczenia nie może wynieść więcej, niż wysokość dwóch minimalnych pensji brutto.
Od pierwszego stycznia b.r. płaca minimalna wynosi 2800 zł brutto, stąd też maksymalna kara za brak ważnego OC nie może być wyższa, niż 5600 zł. Ta wysokość kary będzie jednak obowiązywała tylko jeśli minie 14 dni od upłynięcia ważności polisy.
Jeśli właściciel samochodu osobowego spóźni się z opłaceniem ubezpieczenia o mniej niż trzy dni, zapłaci 20 proc. kary, a więc 1120 zł. W sytuacji opóźnienia z płatnością znajdującego się w przedziale 4-14 dni obowiązuje 50 proc. kary, czyli 2800 zł.
W przypadku samochodów ciężarowych, ciągników samochodowych i autobusów sytuacja ma się dokładnie tak samo, jednak kara maksymalna wynosi 8400 zł.
W 2020 roku w ciągu siedmiu miesięcy od wybuchu pandemii liczba posiadaczy pojazdów, którzy mieli przerwę w ubezpieczeniu, przekroczyła już 100 tys. 2/3 z tych osób nie miała ważnego OC przez ponad 14 dni.
Warto dodać, że właściciele pojazdów nie tłumaczyli opóźnienia w płatności ubezpieczenia problemami finansowymi. Winę zrzucano na pandemię i brak możliwości kontaktu z agentem.
– Co trzeci zidentyfikowany przez Fundusz nieubezpieczony to osoba w wieku 32-43 lata. Trudno uwierzyć w cyfrowe wykluczenie tej grupy osób, a przecież ważność polisy można w prosty sposób sprawdzić, nie ruszając się z domu. Również kupno nowej polisy od wielu lat jest możliwe przez telefon lub internet. Można przypuszczać, że niektórzy kierowcy chcą, powołując się na pandemię, „zaoszczędzić” na obowiązkowym OC – komentuje Damian Ziąber, rzecznik Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.
Koszt ubezpieczenia OC jest zależny od wielu czynników. Począwszy od tego, w jakiej miejscowości mieszka i użytkuje pojazd osoba ubezpieczająca, kończąc na tym, jak duża jest pojemność silnika pojazdu.
Na wysokość składki wpływa naprawdę wiele czynników. Wśród nich znajduje się m.in. poziom bezpieczeństwa na drogach określany za pomocą współczynnika wypadkowości, na który składa się liczba zdarzeń na 1000 mieszkańców.
Według danych zamieszczonych na stronie rankomat.pl w 2019 roku w Toruniu nie było pod tym względem najlepiej. Doszło wówczas do 20 wypadków i kolizji na 1000 mieszkańców. Obecnie średnia cena OC to około 600 złotych rocznie. W Toruniu średnia wysokość składki to ok. 650 złotych w ujęciu rocznym.
Wielu kierowców nie przykłada większej wagi do tego, że ich ubezpieczenie wygasło. Co jednak w sytuacji, gdy bez ważnego ubezpieczenia spowoduje się wypadek?
– Osoby poszkodowane otrzymają świadczenie z UFG, jednak Fundusz wystąpi do sprawcy szkody o zwrot wypłaconej kwoty. Jest to tzw. roszczenie regresowe. W tym roku średnia wartość regresu wynosi prawie 17 tys. zł. Do tego dochodzi opłata za brak polisy, którą należy wnieść do UFG. Jej wysokość zależy od rodzaju pojazdu i okresu pozostawania bez ochrony ubezpieczeniowej. W tej chwili w UFG są dwa rekordowe przypadki, w których nieubezpieczeni kierowcy spowodowali szkody każda o wartości ok. 1,4 mln zł – informuje Damian Ziąber.
Dwutygodniowe opóźnienie z płatnością za ubezpieczenie OC już wydaje się duże, jednak rekordowe opóźnienie w płatności wyniosło kilka lat.