Serce Gruzji bije w Toruniu
Każdy oczekuje, że restauracja, w której ma zamiar zjeść, jest tworzona z sercem. Tomasz Lipiński – właściciel Serca Gruzji znajdującego się na Rynku Nowomiejskim w Toruniu – uznał, że jedno serce nie wystarczy. W swój przybytek postanowił włożyć własne serce oraz kulinarne serce Gruzji.
Kiedyś nie wiedziałem nawet, gdzie leży Gruzja – przyznaje Tomasz. – Moja siostra cioteczna poślubiła Gruzina i miałem odebrać jego mamę z lotniska. Całą drogę czułem charakterystyczny zapach w samochodzie – to była jej walizka. Okazało się, że przywiozła do Polski jedną koszulę i po jednej parze skarpet i majtek. Cała reszta to były gruzińskie przyprawy, sery, mięsa i nawet jej własna mąka.
Tomasz nie znał wtedy gruzińskiej kuchni. Chociaż nie mógł się dogadać z Gruzinką, to cały dzień spędził z nią w kuchni. Całej rodzinie ugotowała chaczapuri oraz chinkali – tradycyjne gruzińskie potrawy.
Nagotowała tego dla całej rodziny, a sam zjadłem jedną czwartą – z uśmiechem wspomina właściciel Serca Gruzji. – Część rodziny pytała nawet, czy chowałem to żarcie po kieszeniach. Naprawdę dużo wtedy tego zjadłem. Po posiłku prawie zemdlałem z przejedzenia.
Do Gruzji jeździ regularnie i czuje się tam jak w domu. Podróży nie musi nawet planować – wystarczy mu bilet na samolot. Gdy ląduje, daje tylko znać znajomym Gruzinom, że jest i niedługo później podjeżdżają po niego pod samo lotnisko.
Z wykształcenia jest kucharzem, a biznes gastronomiczny zna od podszewki. Jest właścicielem czterech przybytków, z czego dwa można odwiedzić w Warszawie, z której zresztą pochodzi. W Toruniu ma także Piekarnię Gruzińską „Puri”, którą można znaleźć tuż obok jego restauracji. Gotowanie to jego ogromna pasja, ale największą miłość czuje do innej części pracy w restauracji. To bycie kelnerem daje mu najwięcej radości.
Mój ojciec i jego ojciec też byli kelnerami – opowiada Tomasz. – W gastronomii pracowałem wszędzie – na zmywaku w Anglii, jako kucharz i jako kelner w warszawskich hotelach. Teraz sam zarządzam kilkoma knajpami, ale to bycie kelnerem daje mi najwięcej szczęścia. Chodzi o ludzi – jeśli po wizycie powiedzą mi kilka miłych słów, znaczy to dla mnie o wiele więcej niż wszystkie napiwki świata. Chcę się upewnić, że przychodząc do mojej restauracji, będą czuli się otoczeni opieką. Nie ma nic gorszego niż kelner, któremu jest się obojętnym.
Każdy, kto miał okazję poznać Tomasza, wie, że jest on wyjątkowym człowiekiem. Wyjątkowa, a nawet szalona, była jego decyzja o otwarciu Serca Gruzji. Gdy w czasie pandemii restauracje zamykały się w całym kraju, restaurator postanowił, że on zrobi na odwrót i zamiast zamykać, on otworzy restaurację.
Wierzyłem, że to się uda – opowiada Tomasz. – Dzięki ciężkiej pracy i ogromie oszczędności, które w to włożyłem, restauracja przeżyła pandemię. Dużo pomógł mi kuzyn, który zastępował mnie pod moją nieobecność. Niestety nie mogę ciągle być w Toruniu.
W restauracji Tomasza ciągle słychać tradycyjną gruzińską muzykę, a na ścianach wiszą obrazy odnoszące się do kultury tego kraju. To, co w restauracji najważniejsze, czyli jedzenie, oddaje klimat Gruzji najbardziej.
Nazwę restauracji wymyślił kuzyn Tomasza, ale nawet bez tej nazwy to miejsce byłoby sercem Gruzji.
Po informacje z regionu zapraszamy na nasz bliźniaczy portal pozatorun.pl