Śmiertelne niebezpieczeństwo. Ratownicy interweniują kilka razy dziennie
Piaszczyste wyspy pośrodku Wisły wydają się kuszącym miejscem do spędzania wolnego czasu. W rzeczywistości jednak są to zdradliwe łachy rzeczne, których niebezpieczeństwo część mieszkańców doskonale rozumie, podczas gdy inni, nieświadomi zagrożeń, nadal na nie wchodzą.
Łachy rzeczne to odkryte dno rzeki pokryte naniesionym piaskiem. Choć wyglądają stabilnie, są nieustannie omywane przez silny prąd rzeki, który może powodować tworzenie się w ich wnętrzu tuneli. Gdy łacha się zapadnie, osoba tam przebywająca jest narażona na śmiertelne niebezpieczeństwo. Interwencje na łachach wiślanych stanowią dużą część codziennej pracy ratowników. W ciepłe dni Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego może otrzymać nawet 2-3 zgłoszenia dziennie dotyczące osób znajdujących się na łachach.
– Interweniujemy też sami, gdy patrolując akwen rzeki Wisły, zauważymy taką konieczność. Wtedy jest to około 4-5 interwencji dziennie przez 7 godzin – mówi Wojciech Lewko, prezes rejonowego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Toruniu.
Ratownicy apelują do mieszkańców i turystów o niewchodzenie na łachy, szczególnie przestrzegając przed tym dorosłych z dziećmi.
– Najlepiej podziwiać łachy z brzegu, nie wchodząc na nie. To nie jest miejsce na spacer czy zabawę – to niebezpieczny obszar rzeki, na który nie powinniśmy wchodzić – zaznacza Wojciech Lewko.
W sytuacjach, gdy ratownicy zauważą osoby na łachach, starają się do nich dopłynąć i pouczyć, aby opuściły niebezpieczne miejsce. Jeśli podejście jest niemożliwe z powodu płytkiej wody, używają drona z zestawem głośnomówiącym.
– W większości przypadków ludzie stosują się do naszych poleceń i schodzą z łach. Jeśli się nie stosują – trudno. My nie możemy nic więcej zrobić, jak tylko pouczyć i prosić o opuszczenie – mówi prezes WOPR.
Wejście na łachy nie jest jednak zabronione, za to skrajnie niebezpieczne.
– Policjanci podczas służb na akwenach starają się poprzez rozmowę uświadamiać osoby, które być może nie zdają sobie sprawy z ryzyka, jakie niesie ze sobą wchodzenie do rzeki – mówi asp. Dominika Bocian, oficer prasowa KMP w Toruniu.
Dla zwiększenia świadomości na temat zagrożeń związanych z łachami WOPR stara się o umieszczenie tabliczek ostrzegawczych wzdłuż rzeki. Obecnie największa łacha znajduje się przy moście drogowym im. Piłsudskiego. Dodatkowo ułożyła się ona w sposób umożliwiający łatwe wejście, co czyni ją szczególnie atrakcyjną, ale i niebezpieczną dla spacerowiczów. Niektórzy mieszkańcy przekonują jednak, że przed wojną łachy były popularnym miejscem wypoczynku.
– Różnica jest taka, że kiedyś z tej rzeki żyło kilkaset tysięcy ludzi, a tata uczył syna, jak bezpiecznie poruszać się po łasze, i tak umiejętności te były przekazywane między pokoleniami. Teraz niewielu ludzi pracuje na Wiśle i nie ma kto komu przekazywać takiej wiedzy – przekonuje Wojciech Lewko.
Ratownicy nierzadko interweniują też wobec osób kąpiących się w Wiśle. Za to również nie grozi mandat, jednak jest pewien kruczek.
– Rzeka posiada drogę wodną, po której pływają statki żeglugi śródlądowej i po tej drodze pływać nie wolno. Można zostać za to ukaranym – informuje prezes WOPR, dodając, że to nie kary są najważniejsze, a bezpieczeństwo.
Nurt rzeki jest nieprzewidywalny, a głębokości mogą gwałtownie się zmieniać. Najbezpieczniejszym miejscem do kąpieli i wypoczynku są strzeżone kąpieliska, takie jak jeziora, gdzie obecni są ratownicy WOPR oraz istnieje odpowiednia infrastruktura.
Chcesz wiedzieć, co dzieje się w regionie? Zajrzyj na nasz bliźniaczy portal Poza Toruń